POWRÓT

KRZYŻ POKUTNY Z KOTLI

Kamienne krzyże i kapliczki pokutne są zabytkami dawnego prawa karnego. Zabójca miał obowiązek, w ramach pokuty i pojednania z rodziną zabitego, wykonać własnoręcznie krzyż lub kapliczkę i ustawić w miejscu zbrodni.

Zaproszenie na tegoroczną XXIV Biesiadę Pokutną Bractwa Krzyżowców, która odbyła się w Głogowie w dniach 18 - 20 września, zdobi wizerunek krzyża pokutnego z Kotli. To samo wyobrażenie widzimy na pamiątkowym znaczku i stemplu. Podyktowane to zostało chęcią wyróżnienia tego - pod wieloma względami wyjątkowego - krzyża. Wmurowany jest on w mur przykościelnego cmentarza, co jest zjawiskiem dość częstym w województwie legnickim. Uderzające - i właśnie rzadkie - jest jednak to, że wystaje on wyraźnie poza wysokość muru, co świadczy o celowym zamiarze jego wyeksponowania. Na piaskowcowym krzyżu o wymiarach 100x59 wyryte jest narzędzie zbrodni: topór, zwrócony ostrzem w lewą stronę. Jak każdy z tego rodzaju pomników, również krzyż z Kotli zachował pamięć dramatu który był powodem jego wykonania. Historię tę zapisał w latach 20. naszego wieku Arthur Wehlte z Jerzmanowej. Zdarzenie miało mieć miejsce jeszcze pod koniec średniowiecza, podczas budowy wieży kościelnej. Wśród robotników był pewien ojciec z synem, cieślą. Któregoś dnia ojciec postanowił zmierzyć ustawienie wieży do pionu i kiedy stwierdził że jednak ma odchylenie, wywiązał się między nimi gwałtowny spór. Rozzłoszczony syn z wysokości wieży rzucił w rodzica toporem, trafiając go w głowę i zabijając na miejscu. Na tym miejscu wystawiono (wystawił morderca ?) kamienny krzyż z rytem narzędzia mordu. Z czasem, prawdopodobnie podczas gruntownej przebudowy kościoła w 1718 r., krzyż wmurowano w ceglane ogrodzenie. We wsi mówiono że ktoś, przechodząc tędy o północy, został zaatakowany przez czarnego kota z gorejącymi oczami.

Wracając do samego krzyża, dodać należy, że jest on najdalej wysuniętym na północ obiektem tego typu na naszym terenie, a zarazem jednym z tych które wytyczają północny zasięg zwartego występowania krzyży pokutnych w obecnej Polsce. Idąc od zachodu, od niego począwszy granica ta przecina Odrę i biegnie odtąd ku wschodnim rubieżom Śląska. Najstarszy bodaj - dokładnie z przed stu lat - opis naszego krzyża, znajduje się w jeleniogórskim piśmie “Der Wanderer in Riesengebirge”. Później był często opisywany i reprodukowany w wydawnictwach poświęconych tematyce zabytków dawnego prawa na Śląsku.

Oprócz krzyża w Kotli na terenie dawnego powiatu głogowskiego znajduje się jeszcze dziś 15 innych. Efektownie prezentuje się krzyż w Jaczowie, umieszczony w ostrołukowej niszy przykościelnego muru. Pochodzi prawdopodobnie z r. 1604 i jest największy na ziemi głogowskiej. Równie duży, wbudowany w kamienny mur przy kościele znajduje się w Łagoszowie Wielkim. Dwa głęboko wkopane w ziemię krzyże w Przedmościu (przy wjeździe z szosy do wsi) służyły często oczekującym na autobus za siedziska. Para skromnych “odziomków” zachowała się w obejściu w Wietszycach i jest pod dobrą opieką gospodarza. Duże zainteresowanie turystów wzbudzają krzyże (w liczbie 5) wbudowane precyzyjnie w naroża wieży kościoła św. Hieronima w Bytomiu Odrzańskim. Mają one dobrze zachowane ryty. Natomiast dwa krzyże na ścianie kościoła w Kłodzie nie dają pewności czy są to pamiątki pokuty. Również w dzisiejszych granicach Głogowa - przy ul. Osadników w Krzepowie - znajdziemy krzyż pokutny.

Mówiąc o tych zabytkach trzeba także wspomnieć o kapliczkach pokutnych. Jedna znajduje się na wzniesieniu terenu przy drodze z Jaczowa do Smardzowa, druga (właściwie jej górna część) przed wejściem do kościoła w Kurowie Wielkim. Ta jest o tyle ciekawa że zawiera inskrypcję, która głosi (w tłumaczeniu) “1545 w dniu Bożego Ciała szlachetny [i] wielmożny junkier Albrecht Glavwicz został przez własnego sługę Osligha [a więc Oślika] zakłuty we śnie. Boże błogosław”.

Na marginesie; pionierem badania krzyży pokutnych na Śląsku był mieszkający w Głogowie geodeta Max Hellmich. W 1909 roku zamieścił on równocześnie w dwóch czasopismach apel o dostarczanie informacji o tego rodzaju pomnikach. Moment ten uważa za początek systematycznych prac inwentaryzujących to historyczne zjawisko na ziemi śląskiej. Również wspomniany wyżej A. Wehlte opisywał w głogowskim miesięczniku “Unsere schlesische Heimat” okoliczne krzyże, przytaczając też związane z nimi legendy.

A. Bok