Odra
Żegluga Odrą była w dawnych wiekach trudnym przedsięwzięciem. Odra była rzeką krętą, o licznych przeszkodach naturalnych i dużej zmienności stanów wody. Od średniowiecza na Odrze budowano liczne tamy i jazy, spiętrzające rzekę w celu napędu kół wodnych młynów. Przeszkadzały one wybitnie w żegludze. Jazy posiadały przepusty dla przejścia barek. Utrzymywanie ich gwarantowane było zarządzeniami panujących, w praktyce jednak słabo przestrzeganymi. W XVI wieku liczba jazów dochodziła na Dolnym Śląsku do 20. Znajdowały się między innymi w Chobieni, Wilkowie, Głogowie i w Bytomiu Odrzańskim.
Rycina: Rudolf Hacke (1881-1953), Panorama Głogowa 1944, miedzioryt |
W tych warunkach wykorzystanie Odry dla żeglugi było niewielkie Pierwsze wzmianki pochodzą z XIII wieku i dotyczą transportu soli i śledzi żaglowymi barkami ze Szczecina do Wrocławia. Klasztor w Lubiążu sprowadzał już wówczas sól z Gubina, używając do tego 10–tonowych barek. W późniejszych wiekach barki, używane przeważnie do przewozu zboża, soli i drewna mogły przewozić do kilkudziesięciu ton. Używano także szkutów - długich łodzi o pojemności do 10 ton i – rzadziej - statków o nośności nie przekraczającej zwykle 4-5 ton. Większość jednostek należała do prywatnych kupców. Żeglarze byli zrzeszeni w gildie istniejące w szeregu nadodrzańskich miast. Same miasta dysponowały oczywiście również jednostkami pływającymi. Król Władysław Jagiellonczyk, potwierdzając w roku 1511 Głogowowi jego dawne przywileje, przyznaje mu prawo do posiadania na Odrze trzech “statków”.
|
Mimo zaniedbania regulacji, transport Odrą nabrał większego znaczenia po zbudowaniu (1668 r.) kanału łączącego tą rzekę z Łabą przez Szprewę, co zapewniło Ślązakom połączenie wodne z Hamburgiem. Dodatkowym impulsem był wzrost cen na zboże w Europie Zachodniej. Koszt transportu wodą był co najmniej parokrotnie niższy od lądowego, mimo iż miasta położone nad dolną Odrą słono kazały sobie płacić z tytułu prawa składu. Najlepsza porą dla sprzedaży zboża był przednówek, toteż spławiano je już po pierwszych wiosennych roztopach, wykorzystując przybór wody. Zboże przewożono najczęściej na krytych łodziach - berlinkach, obsługiwanych przez 6 marynarzy. Używano też tratw. Najczęściej 12 tratw połączonych było łańcuchami, tworząc “pociąg”. Zabierały one co prawda zdecydowanie więcej ładunku niż łodzie, jednak obsługiwanie ich było niezwykle mozolne. Po dopłynięciu do Szczecina, tratwy rozbierano, drzewo sprzedawano, zaś flisacy – wracali pieszo do domu. Spław zboża Odrą najbardziej rozpowszechniony był w połowie XVIII wieku. Dla całej żeglugi odrzańskiej decydujące okazało się przyłączenie Śląska do Prus i podjęcie dzieła regulacji Odry, na rozkaz Fryderyka II. Kiedy król ze swoim wojskiem przekroczył w 1740 granice Śląska, w Nowej Soli znalazł największą w całym biegu Odry flotyllę, składającą się ze 195 łodzi frachtowych. Ta okoliczność, nie mówiąc o zamiarach wykorzystania Odry dla potrzeb transportu militarnego, niewątpliwie podziałała na wyobraźnię władcy.
W listopadzie 1819 płynął Odrą z Wrocławia w dół rzeki młody Josef von Eichendorff, późniejszy wielki poeta romantyczny. W swoim dzienniku notował zdarzenia na statku i na rzece. Opisał jak wiele pracy i mitręgi kosztowało załogę nieostrożność utknięcia na płyciźnie. W I połowie XIX wieku poświęcono wiele wysiłku dla wzmocnienia brzegów i pogłębienia koryta. Jednak dopiero w II połowie stulecia, przy użyciu nowoczesnych metod osiągnięto rezultaty które sprostały nowym technicznym możliwościom; w roku 1856 na Odrze pojawił się pierwszy parowy holownik. Kończył się czas statków niesionych w dół rzeki prądem wody.
Głogów leży nad Odrą. Ponad tysiącletnia historia i znaczenie tego grodu jest ściśle związane z rzeką. Odra broniła (dostępu), żywiła - ale i zabierała. Podobnie jak dla innych miast które związały z nią swoje bytowanie, była dla Głogowa rzeką losu. Używa się tu czasu przeszłego, ponieważ początkowe stwierdzenie należało by w dzisiejszych czasach postawić w formie pytającej: jeśli Głogów leży nad Odrą, to co to obecnie znaczy?
Ożywiony ruch na Odrze i towarzysząca mu infrastruktura należą do przeszłości. Przed rokiem 1945 przeładunki w obu głogowskich portach sięgały rocznie 100 tys. ton. Po wojnie żegluga na Odrze po krótkim ożywieniu, wykazuje stopniowy regres. Głogowska stocznia została w latach 50. zlikwidowana. Rzeka uległa zanieczyszczeniu; dziś Odra prowadzi na wielu odcinkach wody pozaklasowe.
Problemy wykorzystania i ochrony Odry, trudne do pogodzenia, krążą jak widmo po gabinetach. Tak jak w przeszłości, każdy program zagospodarowania rzeki (co oznacza: całej jej zlewni) tej wielkości, ma wymiar międzynarodowy. Naczelną kwestią do uzgodnienia jest rola jaką duże rzeki - do których się Odra wszak zalicza - mają pełnić w perspektywie przyszłych dziesięcioleci. Tu już pojawia się duża rozpiętość zdań, szczególnie w kwestii perspektyw opłacalności transportu rzecznego (śledzić to można na podstawie publicznych wypowiedzi fachowców [?] o programie rządowym ”Odra 2006”). Najmniej spornymi zagadnieniami w skali makro są postulaty ochrony brzegów oraz budowy oczyszczalni ścieków, a więc biologicznej regeneracji dorzecza. Dla Polski, aby być w zgodzie z wymaganiami Unii Europejskiej, oznacza to konieczność wybudowania stu kilkudziesięciu nowoczesnych oczyszczalni - w ciągu kilku lat! Ogromne koszty mają się rozkładać na trzy koszyki (trzeci - fundusze międzynarodowe). Jakkolwiek długo to potrwa - możemy “w tym temacie” być umiarkowanymi optymistami. Jeśli nawet nie pojawią się na Odrze pociągi holownicze, ulubiony obrazek minionego stulecia, być może wnukowie dożyją momentu, że i Odra (jak dajmy na to obecnie Tamiza) kojarzyć się będzie z wodą czystą (no, relatywnie) i trawą (j/w) zieloną.
|
Jeśli wiec pytamy: co znaczy położenie nad Odrą, odpowiedź pozostaje w zawieszeniu. Przytłaczająca skala całego kompleksu zadań nie musi jednak wykluczać działań lokalnych.
2 lipca w ramach imprezy “Flis Odrzański” zacumowały w Głogowie dwa wycieczkowe statki; polski “Kościuszko” i niemiecki “Fürstenberga”. Towarzystwo było mieszane z przewagą oficjeli. Nie obyło się bez festynu. Celem całego przedsięwzięcia miało być tworzenie lobby na rzecz gospodarczego ożywienia Odry, szczegółowym projektem Niemców z Eisenhüttenstadt - turystyczne rejsy po rzece. Czy była to impreza z gatunku “kochajmy się”, czy też z tego rzucania drożdży na wodę coś wyrośnie - czas pokaże.
Antoni Bok 28.07.1999