Z Glogopedia - Internetowa Encyklopedia Ziemi Głogowskiej

Filie KL Gross-Rosen: Schlesiersee I i Schlesiersee II

W 1944 r., kiedy Niemcy znaleźli się w defensywie, powstała koncepcja obrony m.in. na Odrze, która miała zagrodzić drogę Armii Czerwonej na zachód. Wzrosło zapotrzebowanie na siłę roboczą do rozbudowy fortyfikacji. Z tego powodu w położonych między Przybyszowem a Starym Strączem folwarkach Neuvorwerk (Potrzebówko Dolne) i Bänischvorwerk (Potrzebówko Górne) utworzono filie obozu koncentracyjnego Gross–Rosen, pod nazwą Schlesiersee I i Schlesiersee II. Zabudowę gospodarstw prowizorycznie dostosowano do zmiany ich przeznaczenia. Zamontowano ogrodzenie ze słupów z rzędami drutów kolczastych i reflektory. W domach zamieszkali strażnicy. Dla więźniarek przeznaczono stodoły. W oborach urządzono izbę pomocy medycznej i zakaźnie chorych. Magazynowano żywność, paszę, narzędzia. Nie jest jasne, na ile podobozy odległe od siebie ok. 1,5 - 2 km, były samodzielne organizacyjnie i czy posiadały wspólną komendanturę.

Pierwsze więźniarki przybyły do podobozów latem 1944 r. Początkowo wysyłano je z Gross–Rosen, następnie z Auschwitz–Birkenau i z Terezina. Transporty docierały koleją do Sławy. Żydówki pochodziły z terenu okupowanej Polski, a także z innych zajętych przez hitlerowców krajów Europy. Ich liczba sięgała ok. 2 tysięcy (po 1 tys. w filii). Warunki socjalne w podobozach były fatalne. Kobiety spały w stodołach na klepisku wyścielonym słomą. Pośrodku stał mały piecyk. Jedną kołdrą przykrywały się na noc co najmniej dwie kobiety. Racja żywnościowa nie zaspakajała nawet głodu. Zupę gotowano w kotłach, które nocą służyły więźniarkom jako WC.

Więźniarki kopały najprostszymi narzędziami rowy przeciwczołgowe. Po zamarznięciu ziemi praca stawała się ponad siły. Wycieńczone, brudne, zapadały na choroby zakaźne np. tyfus. Na nic zdawały się wysiłki dwóch lekarek (więźniarek) – Holenderki i Polki, które nie dysponowały niezbędnymi lekarstwami, ani warunkami do ratowania zdrowia. Zmarłe chowano w pobliżu obozów. Liczba zgonów nie jest znana. Za najmniejsze przewinienie karano biciem lub pozbawianiem dziennej racji żywnościowej. Ponadto oprawcy znęcali się psychicznie nad swymi ofiarami. Często dozorczynie (kapo) były bardziej bezwzględne od strażników z Schutzpolizei tzw. Schuppo. Czy na rozkaz komendanta Karla Hermanna Jeschke lub jego zastępcy Józefa Kowatscha przeprowadzono w folwarkach jakąś egzekucję – nie wiadomo.

W obliczu rozwijającej się ofensywy zimowej na froncie wschodnim, wieczorem 21 I 1945. rozpoczęto ewakuację obydwu podobozów. Jako pierwsze, pędzono zdrowe więźniarki, w dwóch ponad 900-osobowymi kolumnach. Odbywało się to zazwyczaj bocznymi drogami i bezdrożami, aby nie tarasować przemarszu ludności cywilnej i armii niemieckiej. Chore, wiezione przez współtowarzyszki na taczkach, wyruszyły ostatnie. Główną kolumnę Żydówek skierowano na Sulechów, chore w liczbie ok. 20 odłączono za Śmieszkowem. Przed wsią Spokojna, po zapadnięciu zmroku 22 (?) stycznia zostały one zamordowane strzałem z karabinu w tył ciała. Cudem ocalała tylko raniona Valeria Straussowa. Wydostała się ona z dołu i uciekła z miejsca kaźni. (Po wojnie zeznawała przed sądem, jako świadek zbrodni).

Po przejściu Łupic i Świętna, 26 stycznia hitlerowcy zamordowali w lesie koło Starego Jaromierza kolejną grupę 38 kobiet niezdolnych do marszu. W mogile pochowano jeszcze 3 Żydówki zastrzelone podczas próby ucieczki. Te, których siły jeszcze nie opuszczały, w siarczystym mrozie prowadzono przez Kargową, Wojnowo, Sulechów, do Zielonej Góry. Wzdłuż trasy do już idących dołączano więźniarki z pozostałych podobozów. Sformowano dwie duże grupy marszowe. Więźniarki m.in. z Bänischvorwerk skierowano do KL Dachau, a grupę z Neuvorwerk do KL Bergen–Belsen. Ile w trakcie kilkusetkilometrowego tzw. marszu śmierci zamordowano Żydówek, a ile z nich zmarło z wycieńczenia? – trudno oszacować. Średnio na 5 młodych kobiet (w wieku do 30 lat) 4 umierały. Z grupy Bänischvorwerk przeżyło 4 razy więcej więźniarek, ponieważ w drodze do Dachau zostały wyzwolone przez armię amerykańską na pograniczu austriacko–czesko–bawarskim. Prawdziwa tragedia rozegrała się w Bergen–Belsen, do którego dotarły Żydówki m.in. z Neuvorwerk. Panowały tam straszliwe warunki: mróz, głód, epidemia tyfusu. Większość kobiet nie doczekała wyzwolenia obozu przez Brytyjczyków 15 IV1945. Również wśród ocalałych śmiertelność była w następnych tygodniach wysoka.

Literatura:
E. Jakubaszek, Miejsca Pamięci Narodowej w województwie zielonogórskim, Zielona Góra 1972;
A. Pacyga, Odgłosy II wojny światowej w Sławie i jej okolicy, „Nasza Sława” 1999 nr 2-4, 2000 nr 1, 3, 4, 2001 nr 1-4, 2002 nr 1;
A. Pacyga, Ziemia sławska podczas II wojny światowej (w:) Sława – zarys dziejów, oprac. zbiorowe pod red. W. Strzyżewskiego, Sława 2004;
A.M. Reichmann–Robinson, B. Robinson, The Schlesiersee Prisoners and the Extraordinary Fate Which Befell Them 7 october 1944 to 7 may 1945, Los Angeles 2000/01;
B. Robinson, Zbrodnie popełnione w obozach „Organizacji Schmelt” w świetle wspomnień więźniarek, w: Wykorzystanie niewolniczej pracy więźniów KL Gross–Rosen przez III Rzeszę, oprac. zbiorowe pod red. A. Kobielec, Wałbrzych 1999;
D. Sula, Filie KL Gross–Rosen, Wałbrzych 2001.

Artur Pacyga [EZG z. 66/67, 2007 - Sława – filie KL Gross–Rosen]