Wehikuł czasu - czerwiec 2015 (rok 7/76)

 

28 maja w Miejskiej Bibliotece Publicznej odbyła się uroczystość wręczenia  III Głogowskiej Nagrody Historycznej „Złoty Bilet Czytelników Wehikułu Czasu 2014”. Laureatem został Tomasz Mietlicki – autor portalu internetowego „Dziedzictwo przeszłości utrwalone w zabytkach”.   [Relacja poniżej]

W kwietniu br zmarł Władysław Bartoszewski, wybitny Polak, historyk, dziennikarz, polityk i dyplomata. Wielu głogowian (-ianek) miało z nim przyjemność rozmawiać czy go znać. Dla Wehikułu okazją do przypomnienia tej postaci jest kolejna rocznica uroczystości wręczenia Nagrody Andreasa Gryphiusa w 1997 [patrz niżej].

I przy okazji. Może warto wrócić z ideą wręczania nagrody do miejsca urodzin poety, tym bardziej, że w przyszłym roku przypada. 400 rocznica urodzin A. Gryphiusa. Aktualne bowiem pozostaje stwierdzenie Hansa Joachima Meyera, saksońskiego ministra kultury i sztuki, przedstawiającego laudację  dla laureatów, „w Europie pełnej zła i bolesnych wspomnień, nagroda im. Andreasa Grypiusa ma być symbolem porozumienia i pojednania, a oddziałuje poprzez ich życie i twórczość… jest wyrazem wiary w siłę człowieczeństwa i wynosi osiągnięcia tych, którzy swą działalnością kulturalną msłuza ludzkości.”

 „Glogovia-Glogau-Głogów – mniej znane oblicza mojego miasta”, to blog projektu edukacyjnego realizowanego przez grupę uczniów w ramach edukacji patriotyczno–obywatelskiej pod kierunkiem Sławomira Olejnika z 4 Gimnazjum w Głogowie. Obecny od 23 marca br., „ma na celu ukazanie mniej popularnych materialnych, kulturowych, historycznych czy religijnych śladów  po dawnych mieszkańcach Głogowa.”

Wehikuł czasu poleca http://glogovia-glogau-glogow.blogspot.com

Wehikuł pisał już o trzęsieniu ziemi w czerwcu roku 1443 (patrz notki 6/2013 i 6/2014)i wstrząsie tektonicznym w maju 2013 (patrz 5/2013). Dziś tekstem Czytelniczki „Trzęsienia ziemi w Polsce - koniec ery asejsmicznej?” inauguruje rubrykę – nadesłane do Wehikułu.

·                    I na zakończenie – w pierwszym roku funkcjonowania nowej władzy miejskiej, Wehikuł przypomina inicjatywę z czerwca 1999 roku – Została przyjeta z zainteresowaniem a potem się rozmyła?

Nadbudowany czy przebudowany parterowy pasaż z epoki siermiężnego socjalizmu prowincjonalnego miasteczka przy Alei Wolności zmieniłby ten fragment miasta w reprezentacyjną, godną nazwy Aleję. Dodałaby miastu szyku. 

Ilustracja nr 0; Podpis:  Aleja Wolności, Głogów w czerwcu 2015 roku.

III Głogowska Nagroda Historyczna

„Złoty Bilet Czytelników Wehikułu Czasu 2014″.

W czwartek, 28 maja w Miejskiej Bibliotece Publicznej ogłoszono kto zdobył III Głogowską Nagrodę Historyczną.

Prowadzący Galę Wiesław Maciuszczak i Zbigniew Mazurek oraz część widowni.

 

Przypomnijmy, ze Głogowska Nagroda Historyczna wręczana jest od 2013 roku. Otrzymuje ją autor (autorzy) wydarzenia historycznego, inicjatywy, wydawnictwa, czy przedsięwzięcia na rzecz upowszechniania i popularyzowania przeszłości Głogowa i Ziemi Głogowskiej. Od tego roku odbywa się pod patronatem Prezydenta Rafaela Rokaszewicza.

Kapituła składająca się z 19 Głogowian reprezentujących różne środowiska i zawody a interesujących się przeszłością naszego miasta, do III Nagrody zaproponowała 12 kandydatur, z których nominowała pięć (5). Plebiscyt trwal do 24 kwietnia. Czytelnicy głosowali na jedną z kandydatur:

  1.  „Dziedzictwo przeszłości utrwalone w zabytkach” [http://www.glogow.pl/okolice/]  -  portal internetowy Tomasza Mietlickiego
  2. WystawaWydrukowano w Głogowie. Trzysta lat głogowskiego drukarstwa” autorstwa Renaty Matysiak  - Muzeum Archeologiczno-Historyczne.
  3. Fritz Reuter "Twierdza Głogów, Listy ze Śląska", Głogów 2014; Marcin Błaszkowski i TZG
  4. "Kierunek GŁOGÓW" - cykl filmów zrealizowanych w 2014 r. przez TV MASTER i Towarzystwo Ziemi Głogowskiej.  
  5. "Marzyli tylko o wolnej Polsce" - reż. Paweł Chruszcz. -   Film nt. głogowskiego podziemia antykomunistycznego lat 1945 – 1949.

Prezydent miasta Rafael Rokaszewicz, dyrektor MBP Izabela Owczarek Wehikuł Czasu czyli jego autor, Wiesław Maciuszczak, wręczyli dyplomy nominowanym.

Izabela Owczarek, Dyr. Biblioteki i Renata Matysiak

 

Reżyser filmu Paweł Chruszcz z dyplomem Nominowanego

 

Od lewej, w-prezes TZG, A. Bok, red. nacz TV Master Artur Dembowiak,  Z. Mazurek, M. Dytwińska Gawrońska i Prezydent R. Rokaszewicz – dyplom nominacji dla cyklu „Kierunek Głogów”

Prowadzący Galę Zbigniew Mazurek ogłosił, ze Czytelnicy Wehikułu zadecydowali, że „Złoty Bilet” trafi do Tomasza Mietlickiego – autora portalu internetowego „Dziedzictwo przeszłości utrwalone w zabytkach

 

Dyplom Laureata i pamiątkowa plakieta III Głogowskiej Nagrody Historycznej

Nagrodę wraz ze Złotym Biletem laureatowi Głogowskiej Nagrody Historycznej wręczył Prezydent miasta Głogowa Rafael Rokaszewicz i Organizatorzy.

 

Wręczenie Nagrody Tomaszowi Mietlickiemu

Wehikuł Czasu po raz trzeci wyróżnił również specjalnymi Złotymi Biletami kolejnych przyjaciół. W lutym otrzymali je zamiejscowi – prof. Jerzy Maroń i dr Marcin Błaszkowski. Dzis posiadaczami stali się głogowianie - Izabela Owczarek, Stefan Górawski, Dariusz Czaja, Zdzisław Rogala, który niestety nie był obecny, wiec Dyplom zostanie wręczony w innym terminie.

 

 

 

Stefan Górawski, Dariusz Czaja i Izabela Owczarek – kolejni posiadacze Złotego Biletu Wehikułu.

Ważną  i kolejną częścią Gali była prelekcja pt. „Tajemnice dolnośląskich zabytków” znanej podróżniczki po Dolnym Śląsku – Joanny Lamparskiej.

 

Dyrektor Biblioteki Izabela Owczarek prezentuje red. Joannę Lamparską

Wehikul serdecznie dziękuje Patronowi, p. Prezydentowi za ufundowanie nagrody, przyjaciołom i pomocnikom. Szczególne słowa kierujemy do pani Dyrektor Izy Owczarek i jej zespołu. Dzięki temu ceremonia wręczenia zyskała nową oprawę graficzną (brawo Xero-Max) a Wehikuł może przypomnieć, że w składzie pociągu dalekobieżnego kiedys bywał wagon restauracyjny. Dziś wydawał i częstował pysznym tortem z cukierni R. Witczak ufundowanym przez dyrektor Biblioteki, p. Izabelę Owczarek a wykonany w Cukierni R. Witczak. Dziękujemy!!!!!

Tort z Cukierni  R. Witczak

Wehikuł dziękuje autorom zdjęć – T. Białasowi, D. Czaji i J. Popielowi.


1124, 1.06., zmarł w Głogowskim grodzie z powodu odniesionych ran komes Stefan. Stal na czele poselstwa księcia czeskiego Sobiesława I udającego się do polskiego księcia Bolesława Krzywoustego. Jak opisuje historyk „gdzieś nad rzeką Bóbr wysłannicy zostali napadnięci przez rabusiów. Jednemu z posłów udało się wyrwać z kotła uciec do Głogowa. Tam otrzymał pomoc od grododzierżcy Wojsława. Odsiecz przybyła na miejsce napadu, lecz znalazła tylko na pół żywych delegatów.” Rannych miano przewieźć do grodu gdzie otrzymali pomoc i schronienie. Jak wynika z zapisu poseł nie przeżył.

1295, 16.06., kolejne fundacje kościelne Henryka III odnoszą się do głogowskiej kolegiaty. Po wcześniejszych potwierdzeniach dotychczasowych przywilejów zakłada tu kantorat, należycie go zabezpieczając. Książę przekazał także Kolegiacie znaczne dochody kościoła w Czolniku (Zölling) pod Kożuchowem.

 1367, 7.06., Mikołaj opat Zakonu Kanoników Regularnych w Żaganiu poświadczył, że zażegnano spór między klasztorem z miastem Głogów. Na skutek porozumienia szpital św. Ducha będzie płacił miastu 29 groszy rocznie za duży ogród i 8 groszy za używanie drogi. W przypadku chęci przejęcia tych obiektów przez miasto czy księcia, należeć się będzie klasztorowi zwrot kosztów zakupu. Kościół tez wyegzekwował zapisy zasad korzystania z pastwiska, stodoły, zamawiania kamieni i drewna oraz wykonywania prac na potrzeby kościoła.

Dokument opublikowany w Regesta fontium Saganensium…. Nr 8, s. 39.

1469, 15.06.,  król Maciej Korwin przekazuje w lenno księciu głogowskiemu Henrykowi XI część księstwa głogowskiego. W dokumencie skryba zapisał – „My, Maciej,  z bożej łaski król Węgier, Czech, Dalmacji, Chorwacji etc. Poświadczamy, że przed nami wystąpił wysoko urodzony Henryk, książę śląski na Wielkim Głogowie i Krośnie Odrzańskim ….

1605, 12.06., Miała przybyć do Głogowa austriacka księżna z orszakiem 50 jeźdźców - zapisał w swojej pracy Juliusz Blaschke. Autor Dziejów Głogowa nie podał jej imienia ale opisał przekazaną przez nią opowieść. Otóż rozpowiadała wszem, że od trzech lat znajduje się we władzy demonów, które pędzą ją bezustannie po świecie. Miała ze sobą cesarski rozkaz, który polecał każdemu przyjmującemu miastu dać eskortę do następnego. Antoni Bok, który włączył to mikroopowiadanie do zbioru swoich legend (A. Bok, Legendy Ziemi Głogowskiej, Głogów 2007, s. 59) uważa, że przekaz ma wymowę budującą bez względu czy jest to anegdota czy fakt.  Zdarzyło się tu bowiem, że „opętana” austriacka księżna nie została ani spalona na stosie, ani nie była torturowana a wszędzie doznawała opieki.   

1813, 6.06, pierwszy miesiąc rozejmu między wojskami napoleondskimi a armia koalicji i odblokowanie twierdzy nie poprawiło losu jego mieszkańców. Rozejm pilaszkowicki służyć miał przede wszystkim celom militarnym. „Złapaniu drugiego oddechu” przez obie wałczące strony.

Dziś do twierdzy zaczęto zwozić rannych celem ich leczenia w lazaretach. Przybywali wyżsi oficerowie ze sztabu Korpusu i Kwatery Głównej celem kontroli. Nadeszło również pismo cesarskie z dyspozycja przeznaczajacą 500 000 franków na rozbudowę i poprawę stanu obronnego twierdzy. Cesarz miał tez w tym liście pochwalić załoge za postawe w trakcie oblężenia. Na obronców spadł deszcz awansów i odznaczeń.

Gubernator Roger de Laplane mianowany został generałem dywizji, a pułkownicy Durier i szef służb inżynieryjnych Pierre Michel Nempde Nempde mianowani zostali na pierwsze stopnie generalskie. Kilku oficerów otrzymało odznaczenia a 45 podoficerów mianowano na stopnie oficerskie.

IKościół i klasztor franciszkanów, zsekularyzowane w 1810 r., stały się w okresie rozejmu wielkim magazynem dla zaopatrujących się tu oddziałów armii napoleońskiej.

1945,22.06.,  …przedstawił mi się szef PUBP” – napisał komendant powiatowy milicji Władysław Osina Palko w swoim meldunku do Komendy Wojewódzkiej MO. Znaczyłoby, że ppor. K. Szczepaniak z nominacja na Szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa pojawił się wcześniej niż w lipcu jak powszechnie pisano.

Również inne źródła przekazują podobne dane. Ponieważ nie ma dokumentów, trzeba polegać na ludzkiej pamięci. Wspominał czternaście lat później Józef W. Łukaszczyk, w tym pierwszym okresie kierujący niedługo posterunkiem miejskim w Głogowie –„ Koniec maja lub początek czerwca zgłosił się w Komendzie por. Szczepaniak ze służby bezpieczeństwa, zameldował, że ma ze sobą trzech ludzi i zamieszkali wszyscy budynku przy ul. Grunwaldzki i zakwaterowali w kuchni Milicyjnej. Przebywali oni większością w terenie. Pewnego dnia przyjeżdża por. Szczepaniak i zgłasza mi, że w Nielubi pozostał wół pozostawiony przez Niemców, jest na przechowaniu u chłopa i należałoby go sprowadzić do Głogowa. Pojechałem i spisałem protokół okolicznościowy i kazałem wołu sprowadzić do Głogowa. Dałem go do stajni Zarządu Miejskiego na przetrzymanie i zrobiłem meldunek do Komendy Powiatowej w Sławie. Po paru dniach przychodzi polecenie przekazania wołu do KP a w tym czasie wół już był zabity…” [zachowano pisownię oryginału]

 1950,  28.06.,  taką datę dzienną nosi zapewne dokument z decyzją o przeniesieniu Państwowego Liceum Ogólnokształcącego ze Sławy do Głogowa. Kronika szkolna w czerwcu opisuje atrakcje związane z zakończeniem roku i rozpoczynającymi się wakacjami – ich pierwszy dzień uczniowie spedzili na odgruzowywaniu Głogowa. Takie też były kolejne, bowiem obiekty jeszcze długo przywracano do pierwotnej funkcji, łącznie z urządzeniem pokoi internatowych.

Ostatnie w Sławie tableau absolwentów – abiturientów. Było ich siedemnastu. Na zdjęciu również budynek Sławskiego Zamku, w którym mieściła się do czerwca 1950 roku siedziba szkoły. [z kroniki I LO]

 

 

1993, 16.06.,  zmarł nagle Marian Borawski (ur. 1935), Prezydent miasta w latach 1982-1988. W następnym roku po rezygnacji z urzędu,  został wybrany Prezesem Towarzystwa Miłośników Głogowa (od 1995-TZG) i funkcję tę pełnił do 1991 roku.

         Do miasta trafił z Wrocławia, po ukończeniu studiów w marcu 1958 – jak wspominał po wyjsciu z dworca zobaczył wielką pustać i mnóstwo ścieżek a daleko przed sobą budynek Prezydium Rady Narodowej, w którym 25 lat później zasiadł jako prezydent. Trudno mówć, że zasiadał, bowiem znany był ze swoich obchodów miasta. Jedna z gazet wręcz zapytała się czy to ostatni Prezydent Głogowa „który tak po mieście chodził?”. Inicjator odbudowy Starego Miasta cieszył się wielkim autorytetem we wszystkich obszarach swoich zawodowych i poza zawodowych zajęć. Wymagajacy, sprawiedliwy i życzliwy.

Prezydent ma swój biogram w Encyklopedii Ziemi Głogowskiej (zeszyt 68, L. Burneta) i artykuł biograficzny w zbiorze artykułów, wydanym przez miejscowe Muzeum (Głogów w latach 1945-1990. Studia z dziejów miasta, pod redakcją dr hab. R. Klementowskiego i prof. K. Szwagrzyka, Wrocław 2014). Ale w dalszym ciągu czeka na swojego biografa.

Marian Borawski

 

1997, 11.06. po raz trzeci (wcześniej w 1992 i 1994r) w Głogowie wręczono Nagrodę literacką im. Andreasa Gryphiusa. Ustanowiona w 1957 r przez Gildię Artystów z Esslingen w RFN honoruje twórców wybitnych dzieł literackich traktujących o niemczyźnie w przeszłości Europy wschodniej. Przeznaczona jest również dla tych literatów, którzy swoją twórczością wspomagają porozumienie i pokojowe współistnienie narodów.

Okolicznościowa karta pocztowa

Dziś nagrodę otrzymał wybitny tłumacz Karl Dedecius. Rangę międzynarodową podkreślał fakt obecności polityków i dyplomatów. W tym roku wśród gości znalazł się również były ambasador RP w Austrii, minister spraw zagranicznych, minister stanu w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej,  Władysław Bartoszewski.  Profesor przebywał w związku z laudacją wygłoszoną dla laureata głównej nagrody” – pisał do Wehikułu Prezydent Jacek Zieliński.

Karl Dedecius urodził się w 1921 r. w Lodzi. Od 1952 roku mieszka w RFN. Ttwórca i dyrektor Instytutu Polskiego w Darmstadt, tłumacz, twórca pomnikowej "Biblioteki Polskiej", liczącej obecnie z górą 80 tomów przekładów.  Przetłumaczył na niemiecki m.in. utwory Czesława Miłosza, Zbigniewa Herberta, Tadeusza Różewicza, Wisławy Szymborskiej, Adama Zagajewskiego i Ryszarda Krynickiego. Nagrodę specjalną otrzymał poeta, prozaik i tłumacz Uwe Gruning (ur.1942).

Prezydent J. Zieliński przesłał zdjęcie, które opisał tak: Na zdjęciu widoczny niestety od strony pleców, Profesor W. Bartoszewski w rozmowie z prof. dr Eberhardtem Schulzem, przewodniczącym ,,Stiftung Kulturwerk Schlesien"  (,,Fundacja na rzecz Kultury Śląskiej") z Niemiec. Między nimi ówczesny Przewodniczący Rady Miasta mgr inż. Edward Murzyński. Zdjęcie zrobione w dniu 10 czerwca na otwarciu wystawy pod nazwą ,,Zbliżenia-Widoki Głogowa. Zdjęcia historycznego miasta", przygotowaną przez Instytut Herdera w Marburgu we współpracy z Wyższą Szkołą Techniczną Wurzburg- Schweinfurt-Aschaffenburg. Prezydentem tej Szkoły był, nieżyjący już, a urodzony w Grębocicach, prof. dr, dr h.c. Wolfgang Fechner.

 1999, czerwiec, z inspiracji Zarządu Miasta pojawiła się inicjatywa nadbudowy parterowego ciągu pawilonów handlowych przy ul. Aleja Wolności. Położone wzdłuż reprezentacyjnego deptaka, w centrum miasta, straciły swój dawny atrakcyjny wygląd. Propozycja jak donosiła prasa została przyjęta z zainteresowaniem. A potem się rozmyła?

Nadbudowa czy przebudowa parterowego pasażu przy Alei Wolności dodała by miastu szyku.

 

Pasaż, barak, czy garaż/…. Sklepy, banki, wiosna 2015…

Notatka z głogowskiej gazety…

 

 

 

 

 

Nadesłane do Wehikułu czasu

 

 

Od początku Wehikuł czasu otrzymuje różnego rodzaju materiały, które wykorzystywane są przy każdej, chronologicznie odpowiadającej okazji. Natomiast zdarzają się chwile takie jak ta – do Wehikułu przyszedł list:

od kilku lat zbierałam materiał na napisanie artykułu na temat trzęsienia ziemi w Polsce. A wszystko zaczęło się nie w Głogowie tylko w moich ukochanych Suwałkach. Ludzie opowiedzieli mi historię jaka tam sie wydarzyła i tak zaczęłam pisać. Swoją historie połączyłam z moim regionem Głogowa... artykuł nigdzie sie nie ukazał bo wysyłając go w różne miejsca dostaje odpowiedz ze za długi albo za krótki ze niema zdjęć że poprawić to i tamto i tak stoję w miejscu... Chciałabym by w końcu sie on ukazał najlepiej w takiej formie jakiej jest czyli mojej amatorskiej a nie poprawionej milion razy. Może i faktycznie jest za długi..czy przeczytałby pan go? … czy mógłby się ukazać w Wehikule czasu??   Charlie

List podpisany został imieniem i nazwiskiem. Z prośbą o oznaczenie tekstu Nickiem Charlie. Więc uznając argumenty autorki, niewiele ingerując w tekst publikujemy go, uznając pewną wartość historyczną i nie dyskutujemy z postawionymi pytaniami.

Zapraszamy do Lektury – Wehikuł czasu.

 

Trzęsienia ziemi w Polsce - koniec ery asejsmicznej?

Terytorium naszego kraju można zaliczyć do terenu asejsmicznego oraz pensejsmicznego co oznacza ze są to tereny na których trzęsienia ziemi nie występują lub zdarzają się rzadko i nie są to zbyt silne wstrząsy.

Największym historycznie odnotowanym trzęsieniem ziemi w Polsce jest wstrząs z dnia 5 czerwca 1443 roku. zjawisko to zostało zapisane przez Jana Długosza. [i na Śląsku - kroniki Sława, Głogów - Wehikuł] Współcześni sejsmolodzy określają tamto wydarzenie na 6,0 magnitudy  [liczbowa miara wielkości trzęsienia ziemi, oparta na wielkości tzw. momentu sejsmicznego – skala Richtera, Wehikuł ]. Trzęsienie to spowodowało rozległe zniszczenia kościołów i kamienic we Wrocławiu, w Krakowie i Brzegu; zginęło ok. trzydziestu osób. Kolejne wstrząsy o dużej skali odnotowano w Karpatach w latach 80 XVIII wieku a ich magnituda przekroczyła 5,0.

W kolejnych latach odnotowano wiele zjawisk sejsmicznych w naszym kraju ale ich skala nie wykroczyła skali powyżej 5,0 i z uwagi na teren w jakim znajduje się Polska można powiedzieć że znajdowały sie w granicy normy terenu środkowo-europejskiego. Polska leży na granicy trzech dużych struktur geologicznych budujących kontynent europejski: prekambryjskiej platformy wschodnioeuropejskiej, paleozoicznej platformy zachodnioeuropejskiej oraz strefy kenozoicznych fałdowań alpejskich. Platformę wschodnioeuropejską od zachodnioeuropejskiej dzieli strefa szwu transeuropejskiego. W praktyce oznacza to że teren Polski znajduje się w dość bezpiecznym miejscu sejsmicznym i nie groźny nam los Japonii, Los Angeles czy terenu Chin... gdzie uskok tektoniczny tamtych terenów w każdej chwili może i daje o sobie znać w sposób naturalny  jakże i katastrofalny w skutkach w postaci trzęsienia ziemi czy powodzi, huraganów, tsunami, lawin górskich, aktywności wulkanów, lawin błotnych itp.

Wciąż mamy w pamięci trzęsienie ziemi w Indonezji z 26 grudnia 2004 roku i katastrofalne wraz z nim tsunami o sile 9,1 skali Richtera które pochłonęło ok 300 tysięcy ofiar. Ostatnie trzęsienie w naszej pamięci to trzęsienie z Japonii 11 marca 2011 roku pochłaniające tysiące ofiar oraz uszkadzające znacząco elektrownię atomową w Fukushimie, powodując najdroższą katastrofę naturalną w historii ludzkości. Ale w każdym z tych tragicznych wydarzeń mamy do czynienia z naturą . Z naturą, która w jakiś odruchowy sposób pozwala nam usprawiedliwić się w obliczu tragedii argumentem ze nie mamy i nie mieliśmy i nie będziemy mieć na to wpływu. Czy aby na pewno? a co z czynnikiem ludzkim? z wpływem człowieka na katastrofy?

Tąpnięcia kopalniane.

Teren Dolnego Śląska  a szczególnie teren w obwodzie Lubin-Polkowice i okolice od lat powstania Kopalni KGHM jest terenem który nawiedzają wstrząsy w praktyce określane jako tąpnięcia górnicze. (Jest też Głogów – tu również zatrzęsły się wieżowce np. w 2013 r. i wcześniej - Wehikuł)

Polkowice

Małe, 28-tysięczne miasteczko na Dolnym Śląsku  - jedno z najbogatszych miejsc w tym regionie Polski. Miasteczko żyje z KGHM - jednej z najbogatszych firm w Polsce. Tzn. żyło z KGHM do połowy lat 90-tych XX wieku. Od kilku lat żyje także z bardzo prężnej specjalnej strefy ekonomicznej, w której zainwestowało wiele międzynarodowych koncernów z wielką fabryką silników Volkswagena na czele. 

W latach 70. zawalił się w czasie montażu wieżowiec przy ul. Skalników. Przy czym nie był to przypadek ze względu na wady konstrukcyjne, ale raczej wykonawcze, w szczególności nieodpowiednie zabezpieczenie przed oddziaływaniami górniczymi, w którym zginęli robotnicy. Gdyby wieżowiec zawalił sie po oddaniu do użytku strach pomyśleć ile pochłonąłby ofiar. Można powiedzieć  ze wieżowiec ten i jego budowa nie była dostosowana do terenu wyrobiska górniczego jakim są Polkowice .Po tej tragedii  nastąpiły zmiany w budowie bloków na tym terenie. Każdy powstający następny budynek był budowany z uwzględnieniem zagrożenia tąpnięcia górniczego i jego struktura została zabezpieczona w jakiś sposób na takie kolizje. A co z blokami które powstały wcześniej?  Na razie stoją ....do czasu.....A czy powstałe budynki po tej tragedii są bezpieczne? Szczególnie potężny wstrząs wywołany tąpnięciem  o skali 4,0 Richtera w kopalni miedzi "Rudna" miał miejsce 21 lutego 2002 r. w Polkowicach . W domach popękały wówczas ściany i rury, poprzewracały się meble a mieszkańców ogarnęła panika. Sytuacja była na tyle groźna ze nawet w telewizji TVN przedstawiono ten problem w programie "Pod  Napięciem" ówczesnym liderem w programach na żywo o problematyce społecznej. Czy aby słuszna była ta panika?

        Od kilkunastu lat teren Polkowic oraz Lubina jest nawiedzany przez tąpnięcia kopalnianie w różnych skalach..Każdy mieszkaniec tego terenu niemal codziennie odczuwa wstrząsy wynikające z odstrzału wyrobiska którego dokonują górnicy... Kołyszące sie meble, spadające przedmioty z półek czy odczuwalne wrażenie zapadania się ziemi niczym w spadającej windzie są codziennością. Pytanie  brzmi jak bardzo bezpieczni są ci ludzie? Czy może nastąpić wstrząs który spowoduje całkowite załamanie sie struktury budynków? Czy nieprzewidywalny wstrząs może spowodować osunięcie sie ziemi i idące z tym zmiany sejsmiczne tego terenu oraz  architektury bloków, wieżowców itp?

Odpowiedz brzmi może... owszem nie musi ale może..bo teren na którym rozwinęło sie miasto Polkowice tak dziś sławne, bogate i ekonomiczne  w pewnym sensie nie powinno sie nigdy rozwinąć ze względu na teren wyrobiska kopalnianego..

Czy Polkowice to miasteczko które może pewnego dnia zawalić sie jak przysłowiowy domek z kart?  a czy do tego grozi im katastrofa ekologiczna ? w pewnym sensie tak. Ale by odpowiedzieć sobie na to pytanie znajdźmy opinie geologów, naukowców i innych ludzi odpowiedzialnych za zgodę lub sprzeciw by w miejscu w którym znajdują sie Polkowice  nastąpił taki rozwój miasta jaki mamy do czynienia teraz. Protestujemy przeciwko takiemu prowadzeniu prac górniczych, które może być niebezpieczne dla mieszkańców - mówił Wiesław Wabik ówczesny wiceburmistrz Polkowic 22 maja 2006 r. A dzisiejszy burmistrz miasta Polkowic. W niedzielę, tuż przed godz. 13, zatrzęsła się ziemia. Wstrząs był wynikiem odpalenia w kopalni 1,5 tony ładunków wybuchowych. W Polkowicach zachwiały się domy, ze ścian spadały obrazy. W historii KGHM było tylko osiem porównywalnych tąpnięć, niedzielny był najsilniejszy od czterech lat.

Wtedy władze KGHM obiecywały, że współpraca między kombinatem a samorządem będzie lepsza, że mieszkańcy będą edukowani, jak zachowywać się w przypadku wstrząsów, ale poza obietnicami nic nie zrobiono. W poniedziałek przez cały dzień do działu szkód górniczych przy kopalni Rudna zgłaszali się mieszkańcy, którym popękały ściany lub poniszczyły się sprzęty domowe. W blokach naprawiano windy, które przestały działać.

Odpowiedź ministra spraw wewnętrznych i administracji  pana Krzysztofa Janika z dnia 15 maja 2002 - z upoważnienia prezesa Rady Ministrów - w sprawie skutków zagrożeń związanych z tąpnięciami i wstrząsami na terenie Zagłębia Miedziowego. Szanowny Panie Marszałku! Nawiązując do pisma z dnia 10 kwietnia 2002 r., przekazującego interpelację posła na Sejm RP pana Ryszarda Maraszka w sprawie skutków zagrożeń związanych z tąpnięciami i wstrząsami, które mają miejsce w Zagłębiu Miedziowym, z upoważnienia prezesa Rady Ministrów uprzejmie przedstawiam następujące informacje.  Wieloletnia eksploatacja podziemna naruszyła na dużej przestrzeni pierwotny stan górotworu, powodując wytworzenie w nim stref akumulacji energii sprężystej, wydzielającej się w postaci tąpań i wstrząsów. Emisja energii sejsmicznej następuje okresowo, generując drgania szkodliwe dla obiektów budowlanych.   Faktem jest, że aktywność sejsmiczna rejonu w ostatnim okresie wzrasta wraz z rozwojem eksploatacji. Potwierdzają to obserwacje geofizyczne i przewidują naukowo opracowane prognozy.  Szczególny rodzaj zagrożenia stwarza w przedmiotowym rejonie staw osadowy Żelazny Most. Nie jest to klasyczny zbiornik wodny, ale nadpoziomowa budowla ziemna o powierzchni 16 km2, stanowiąca składowisko odpadów poflotacyjnych, jedynie w środkowej części przy powierzchni wypełniona wodą. Odpady deponowane są w nim od 1997 r., obecnie w ilości 23 mln ton rocznie.

Tak więc Polkowice można śmiało nazwać przysłowiową bombą tąpnięć oraz bombą katastroficzną również w skutkach ekologicznych... Tylko o ile czynnik ludzki miał  i ma wpływ na te zjawisko tak pytanie brzmi jaki czynnik ludzki zdoła opanować  skutki tąpnięć oraz skażenia tego terenu? No dobrze zostawmy Polkowice... powiedzmy ze ingerencja człowieka w naturę w tym rejonie nie dotyczy reszty Polski która nie leży w miejscu wyrobiska kopalnianego.

Przenieśmy sie w odległy  teren Polski, który tak niedawno głośno walczył  w konkursie 7 Nowych Cudów Natury - New7Wonders of Nature.

Mazury

21 września 2004 r - Pomorze Gdańskie, Warmia, Mazury, Podlasie, Kujawy. Odnotowano tam najsilniejsze trzęsienie ziemi w regionie od około tysiąca lat; szeroko odczuwalne w północno-wschodniej Polsce, na Litwie i Białorusi; o skali 5.3 Richtera.

Dwa osobne duże wstrząsy ziemi o magnitudach 5,0 i 5,3 (skala Richtera), które 21.09.04 wystąpiły na Suwalszczyźnie, Warmii i Mazurach były jednymi z najsilniejszych odnotowanych w ciągu ostatniego tysiąclecia na ziemiach polskich. Dotychczas panowało przekonanie, że choć południe kraju jest obszarem o niskiej sejsmiczności, to północna Polska znajduje się w bezpiecznej strefie asejsmicznej, a występujące sporadycznie niewielkie wstrząsy na Pomorzu, w Pieninach i w zagłębiach górniczych mają charakter lokalny. Tak silne zjawisko – kiedy w Elblągu czy Suwałkach trzęsły się domy i pękały ściany – było zaskoczeniem dla mieszkańców tych terenów, a także dla sejsmologów i geologów.

W Suwałkach w mieszkaniach zatrzęsły się żyrandole, z kwietników spadały doniczki, podskakiwały naczynia, chwiały się i przesuwały meble.. Po wstrząsach, prawdziwy horror przeżyli mieszkańcy bloku nr 66 przy ul. Reja. Na obu frontowych ścianach czteropiętrowego budynku od góry do dołu pojawiło się pęknięcie.. Nie było potrzeby ewakuacji mieszkańców. Straż Pożarna odnotowała cztery zgłoszenia o pęknięciach ścian domów. Pęknięcia pojawiły się na ścianach budynku suwalskiego szpitala i hotelu pielęgniarek.

Uśpiony uskok

Prawdopodobnie przyczyną tego trzęsienia jest aktywny uskok tektoniczny gdzieś w rejonie Kaliningradu. Ta hipoteza wymaga jeszcze sprawdzenia, ale wszystkie dotychczasowe poszlaki wskazują na istnienie dotychczas nieznanego uskoku – mówi dr Paweł Wiejacz z Zakładu Sejsmologii Instytutu Geofizyki PAN. Hipotetyczny uskok znajdujący się na głębokości kilku kilometrów ciągnie się z północnego zachodu na południowy wschód z rejonu Kaliningradu w kierunku Suwałk.

Dysponujemy szczegółowymi danymi z 30 europejskich stacji sejsmicznych, a także z polskich obserwatoriów – w tym stacji w Suwałkach, która była najbliżej miejsca wydarzeń. Ustalono epicentra poszczególnych wstrząsów, które znajdowały się na Półwyspie Sambia. Na podstawie tych danych można wstępnie zlokalizować niewielki fragment tajemniczego uskoku. Potrzebne będą jeszcze dalsze długoletnie badania geologiczne i sejsmiczne tego rejonu – tłumaczy dr Wiejacz.

Efekt Skandynawii

Dr Andrzej Piotrowski z Pomorskiego Oddziału Państwowego Instytutu Geologicznego w Szczecinie interesujący się trzęsieniami ziemi w strefie Bałtyku wiąże te zjawiska z procesem podnoszenia się Skandynawii. Fragment Europy ze Skandynawią i Bałtykiem przyciśnięty przez potężny lądolód, po jego stopieniu zaczyna się podnosić. Ten proces najsilniejszy w centrum może powodować różne zaburzenia w strefie peryferyjnej – na południowym wybrzeżu Bałtyku – od Kaliningradu przez Łebę po Świnoujście. Takie właśnie podnoszenie Skandynawii mogło uaktywnić ukryty w głębszych warstwach „uśpiony” uskok."Proces ten przypomina sytuację, w której ktoś na piankowym materacu kładzie książkę obciążoną odważnikiem, po czym odważnik zabiera. W efekcie wgnieciona część materaca pomału podnosi się ku górze" -

Hipoteza wybuchu

 Naukowcy nie wykluczają, że przyczyną mógł być duży wybuch na rosyjskim wybrzeżu Bałtyku. Epicentrum znajdowało się blisko dużej bazy marynarki wojennej w Bałtijsku. Sytuację w Kaliningradzie opisał w rozmowie z "Rz" rosyjski przedsiębiorca Jewgienij Popow. Jego firma znajduje się w południowej części miasta. - Drugi wstrząs był dużo mocniejszy. Meble się trzęsły, kominy chwiały, szyby drżały. Już po pierwszym trzęsieniu ludzie zaczęli gromadzić się na ulicach. Zamknięto szkoły. Ja też zwolniłem pracowników do domów. Nasze władze twierdzą, że to naturalne trzęsienie ziemi. Myślę, że gdyby to był wybuch w bazie morskiej, to byśmy to bardziej odczuli. Na przykład wyleciałyby szyby w oknach. Jarosław Czubiński, konsul generalny RP w Kaliningradzie, powiedział "Rz", że na początku były "lekkie objawy paniki w mieście". - Po tym, jak zamknięto szkoły i ludzi zwolniono do domów, miasto się uspokoiło i wszystko wróciło do normy. Drugi wstrząs był jednak silniejszy i ludzie znów się zaniepokoili - mówi. Rosyjskie ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych zapewnia, że wstrząsy są "pochodzenia naturalnego". Trzęsienie ziemi odczuła Litwa - w Połądze, nadbałtyckim kurorcie, ewakuowano szpital, bo wstrząsy naruszyły jego konstrukcję. Słabe wstrząsy zostały zarejestrowane również na Białorusi.

i co dalej?

"Trudno powiedzieć, co będzie dalej" - ocenił specjalista. Jak wyjaśnił, typowy scenariusz znany z krajów sejsmicznych po sekwencji kilku dużych wstrząsów (w Polsce były takie dwa) każe oczekiwać serii wstrząsów wtórnych - coraz rzadszych, o coraz mniejszych energiach. "Może to trwać do roku. Jednak najprawdopodobniej już po kilku miesiącach nie będziemy rejestrować żadnej sejsmiczności. Może się też okazać, że koniec już nastąpił" - ocenił ekspert. Dr Dębski.

a jednak nie nastąpił....

Trzęsienie ziemi w 2008 12 grudnia o sile od 4,5 do 5 stopni w skali Richtera nawiedziło nad ranem południową Szwecję. Wstrząsy nie spowodowały ofiar w ludziach ani strat materialnych. W Polsce na Podlasiu też zatrzęsła się ziemia, odczuli to głównie mieszkańcy wyższych pięter w wieżowcach. Na Pomorzu było gorzej - w okolicach Słupska i Koszalina zanotowano wstrząsy sejsmiczne o sile 5,3 w skali Richtera - potwierdził dr Paweł Wiejacz z Pracowni Sejsmologii Instytutu Geofizyki PAN. Wstrząsy sejsmiczne wystąpiły po 6.00 rano. Epicentrum trzęsienia ziemi było w południowej Szwecji, 40 km na wschód od trzeciego największego szwedzkiego miasta - Malmö. Wstrząs był także wyczuwalny w północnej Danii.

Jak na ten rejon świata, było to bardzo duże trzęsienie ziemi. W niektórych naszych stacjach zanotowano ponad 5,5 w skali Richtera. Był to trochę większy wstrząs niż to co było w 2004 r. w Kaliningradzie. Wstrząsy na terenie Szwecji mogą się powtarzać, ale nie powinny być już w odczuwalne w Polsce - powiedział dr Paweł Wiejacz. Wstrząsy w Kaliningradzie cztery lata temu miały siłę 5,1 - 5,3 w skali Richtera.

Więc pytanie brzmi czy natura zapowiada nam proces aktywności sejsmicznej w postaci podnoszenia sie Skandynawii ? Proces ten jest procesem długim ale czas jej podnoszenia oraz skala do której sie podniesie jest nam nie znana dlatego trudno stwierdzić kiedy ten proces nastąpił i co może zdarzyć sie w najbliższym czasie. A może epicentrum na półwyspie Sambia w obwodzie Kaliningradzkim jest miejscem gdzie Marynarka Federacji Rosji testuje nową broń  nieznanego nam pochodzenia? Pamiętajmy że cały ten teren jest miejscem wojskowym Rosji z czasów jeszcze ZSRR. Obydwie hipotezy wydają sie być przerażające..

Trudno określić jaka wersja wydaję się być wersją groźniejszą w skutkach.. ale jeśli faktycznie Rosjanie serwują nam trzęsienie na skutek prób bombowych co wydaje się absurdalne  to czynnik znowu ludzki tak jak i w przypadku Polkowic wzbudza zdumienie nad sensem ingerencji człowieka w naturę która rozliczyć może nas w niewyobrażalnych skutkach..

A co ze Skandynawią? Efekt jej podnoszenia sie jest w sumie tez spowodowany wpływem człowieka bo podnoszenie sie tego terenu powstaje z topniejących lodowców na wskutek globalnego ocieplenia, do którego w pewnym sensie dopuściła się ludzkość. Jak długo uda nam sie igrać z naturą? I jakie konsekwencje mogą nas czekać za to? Na to pytanie choć bardzo interesujące nie chcielibyśmy szybko poznać odpowiedzi..

charlie

 






Wykonanie: ŁUKASZ JEDYNAK FOTOGRAFIKA