Nadesłane do Wehikułu czasu
Od początku Wehikuł czasu otrzymuje różnego rodzaju materiały,
które wykorzystywane są przy każdej, chronologicznie
odpowiadającej okazji. Natomiast zdarzają się chwile takie jak
ta – do Wehikułu przyszedł list:
…
od kilku lat zbierałam materiał na napisanie artykułu na temat
trzęsienia ziemi w Polsce. A
wszystko
zaczęło się
nie w Głogowie tylko
w moich ukochanych Suwałkach. Ludzie opowiedzieli mi historię
jaka
tam sie wydarzyła i tak zaczęłam pisać.
Swoją historie
połączyłam
z moim regionem Głogowa... artykuł nigdzie sie nie ukazał bo
wysyłając go w
różne
miejsca dostaje odpowiedz ze za długi albo za krótki ze niema
zdjęć że
poprawić
to i tamto i tak
stoję
w miejscu... Chciałabym by w końcu sie on ukazał najlepiej w
takiej formie jakiej jest czyli mojej amatorskiej
a nie poprawionej milion razy. Może
i faktycznie jest za długi..czy przeczytałby
pan go? …
czy
mógłby się
ukazać
w
Wehikule
czasu??
Charlie
List podpisany
został imieniem i nazwiskiem. Z prośbą o oznaczenie tekstu
Nickiem Charlie. Więc uznając argumenty autorki, niewiele
ingerując w tekst publikujemy go, uznając pewną wartość
historyczną i nie dyskutujemy z postawionymi pytaniami.
Zapraszamy do Lektury – Wehikuł czasu.
Trzęsienia ziemi w Polsce -
koniec ery asejsmicznej?
Terytorium naszego kraju można zaliczyć do terenu asejsmicznego
oraz pensejsmicznego co oznacza ze są to tereny na których
trzęsienia ziemi nie występują lub zdarzają się rzadko i nie są
to zbyt silne wstrząsy.
Największym historycznie odnotowanym trzęsieniem ziemi w Polsce
jest wstrząs z dnia 5
czerwca 1443 roku. zjawisko to zostało zapisane przez Jana
Długosza. [i na Śląsku - kroniki Sława, Głogów - Wehikuł]
Współcześni sejsmolodzy określają tamto wydarzenie na 6,0
magnitudy [liczbowa
miara wielkości
trzęsienia ziemi, oparta na wielkości tzw. momentu
sejsmicznego – skala Richtera, Wehikuł
]. Trzęsienie to spowodowało rozległe zniszczenia kościołów i
kamienic we Wrocławiu, w Krakowie i Brzegu; zginęło ok.
trzydziestu osób. Kolejne wstrząsy o dużej skali odnotowano w
Karpatach w latach 80 XVIII wieku a ich magnituda przekroczyła
5,0.
W kolejnych latach odnotowano wiele zjawisk sejsmicznych w
naszym kraju ale ich skala nie wykroczyła skali powyżej 5,0 i z
uwagi na teren w jakim znajduje się Polska można powiedzieć że
znajdowały sie w granicy normy terenu środkowo-europejskiego.
Polska leży na granicy trzech dużych struktur geologicznych
budujących kontynent europejski: prekambryjskiej platformy
wschodnioeuropejskiej, paleozoicznej platformy
zachodnioeuropejskiej oraz strefy kenozoicznych fałdowań
alpejskich. Platformę wschodnioeuropejską od
zachodnioeuropejskiej dzieli strefa szwu transeuropejskiego.
W praktyce oznacza to że teren Polski znajduje się w dość
bezpiecznym miejscu sejsmicznym i nie groźny nam los Japonii,
Los Angeles czy terenu Chin... gdzie uskok tektoniczny tamtych
terenów w każdej chwili może i daje o sobie znać w sposób
naturalny jakże i
katastrofalny w skutkach w postaci trzęsienia ziemi czy powodzi,
huraganów, tsunami, lawin górskich, aktywności wulkanów, lawin
błotnych itp.
Wciąż mamy w pamięci trzęsienie ziemi w Indonezji z 26 grudnia
2004 roku i katastrofalne wraz z nim tsunami o sile 9,1 skali
Richtera które pochłonęło ok 300 tysięcy ofiar. Ostatnie
trzęsienie w naszej pamięci to trzęsienie z Japonii 11 marca
2011 roku pochłaniające tysiące ofiar oraz uszkadzające znacząco
elektrownię atomową w Fukushimie, powodując najdroższą
katastrofę naturalną w historii ludzkości. Ale w każdym z tych
tragicznych wydarzeń mamy do czynienia z naturą . Z naturą,
która w jakiś odruchowy sposób pozwala nam usprawiedliwić się w
obliczu tragedii argumentem ze nie mamy i nie mieliśmy i nie
będziemy mieć na to wpływu. Czy aby na pewno? a co z czynnikiem
ludzkim? z wpływem człowieka na katastrofy?
Tąpnięcia kopalniane.
Teren Dolnego Śląska
a szczególnie teren w obwodzie Lubin-Polkowice i okolice
od lat powstania Kopalni KGHM jest terenem który nawiedzają
wstrząsy w praktyce określane jako tąpnięcia górnicze.
(Jest też Głogów
– tu
również
zatrzęsły się wieżowce
np. w 2013 r. i wcześniej - Wehikuł)
Polkowice
Małe, 28-tysięczne miasteczko na Dolnym Śląsku
- jedno z najbogatszych miejsc w tym regionie Polski.
Miasteczko żyje z KGHM - jednej z najbogatszych firm w Polsce.
Tzn. żyło z KGHM do połowy lat 90-tych XX wieku. Od kilku lat
żyje także z bardzo prężnej specjalnej strefy ekonomicznej, w
której zainwestowało wiele międzynarodowych koncernów
z wielką fabryką
silników Volkswagena na czele.
W latach 70. zawalił się w czasie montażu wieżowiec przy ul.
Skalników. Przy czym nie był to przypadek ze względu na wady
konstrukcyjne, ale raczej wykonawcze, w szczególności
nieodpowiednie zabezpieczenie przed oddziaływaniami górniczymi,
w którym zginęli robotnicy. Gdyby wieżowiec zawalił sie po
oddaniu do użytku strach pomyśleć ile pochłonąłby ofiar. Można
powiedzieć ze
wieżowiec ten i jego budowa nie była dostosowana do terenu
wyrobiska górniczego jakim są Polkowice .Po tej tragedii
nastąpiły zmiany w budowie bloków na tym terenie. Każdy
powstający następny budynek był budowany z uwzględnieniem
zagrożenia tąpnięcia górniczego i jego struktura została
zabezpieczona w jakiś sposób na takie kolizje. A co z blokami
które powstały wcześniej?
Na razie stoją ....do czasu.....A czy powstałe budynki po
tej tragedii są bezpieczne?
Szczególnie potężny wstrząs wywołany tąpnięciem
o skali 4,0 Richtera w kopalni miedzi "Rudna" miał
miejsce 21 lutego 2002 r. w Polkowicach . W domach popękały
wówczas ściany i rury, poprzewracały się meble a mieszkańców
ogarnęła panika. Sytuacja była na tyle groźna ze nawet w
telewizji TVN przedstawiono ten problem w programie "Pod
Napięciem" ówczesnym liderem w programach na żywo o
problematyce społecznej. Czy aby słuszna była ta panika?
Od kilkunastu lat teren Polkowic oraz Lubina jest nawiedzany
przez tąpnięcia kopalnianie w różnych skalach..Każdy mieszkaniec
tego terenu niemal codziennie odczuwa wstrząsy wynikające z
odstrzału wyrobiska którego dokonują górnicy... Kołyszące sie
meble, spadające przedmioty z półek czy odczuwalne wrażenie
zapadania się ziemi niczym w spadającej windzie są
codziennością. Pytanie
brzmi jak bardzo bezpieczni są ci ludzie? Czy może
nastąpić wstrząs który spowoduje całkowite załamanie sie
struktury budynków? Czy nieprzewidywalny wstrząs może spowodować
osunięcie sie ziemi i idące z tym zmiany sejsmiczne tego terenu
oraz architektury
bloków, wieżowców itp?
Odpowiedz brzmi może... owszem nie musi ale może..bo teren na
którym rozwinęło sie miasto Polkowice tak dziś sławne, bogate i
ekonomiczne w
pewnym sensie nie powinno sie nigdy rozwinąć ze względu na teren
wyrobiska kopalnianego..
Czy Polkowice to miasteczko które może pewnego dnia zawalić sie
jak przysłowiowy domek z kart?
a czy do tego grozi im katastrofa ekologiczna ? w pewnym
sensie tak. Ale by odpowiedzieć sobie na to pytanie znajdźmy
opinie geologów, naukowców i innych ludzi odpowiedzialnych za
zgodę lub sprzeciw by w miejscu w którym znajdują sie Polkowice
nastąpił taki rozwój miasta jaki mamy do czynienia teraz.
Protestujemy przeciwko takiemu prowadzeniu prac górniczych,
które może być niebezpieczne dla mieszkańców - mówił Wiesław
Wabik ówczesny wiceburmistrz Polkowic 22 maja 2006 r. A
dzisiejszy burmistrz miasta Polkowic. W niedzielę, tuż przed
godz. 13, zatrzęsła się ziemia. Wstrząs był wynikiem odpalenia w
kopalni 1,5 tony ładunków wybuchowych. W Polkowicach zachwiały
się domy, ze ścian spadały obrazy. W historii KGHM było tylko
osiem porównywalnych tąpnięć, niedzielny był najsilniejszy od
czterech lat.
Wtedy władze KGHM obiecywały, że współpraca między kombinatem a
samorządem będzie lepsza, że mieszkańcy będą edukowani, jak
zachowywać się w przypadku wstrząsów, ale poza obietnicami nic
nie zrobiono. W poniedziałek przez cały dzień do działu szkód
górniczych przy kopalni Rudna zgłaszali się mieszkańcy, którym
popękały ściany lub poniszczyły się sprzęty domowe. W blokach
naprawiano windy, które przestały działać.
Odpowiedź ministra spraw wewnętrznych i administracji
pana Krzysztofa Janika z dnia 15 maja 2002 - z
upoważnienia prezesa Rady Ministrów - w sprawie skutków zagrożeń
związanych z tąpnięciami i wstrząsami na terenie Zagłębia
Miedziowego.
Szanowny Panie Marszałku! Nawiązując do pisma z dnia 10 kwietnia
2002 r., przekazującego interpelację posła na Sejm RP pana
Ryszarda Maraszka w sprawie skutków zagrożeń związanych z
tąpnięciami i wstrząsami, które mają miejsce w Zagłębiu
Miedziowym, z upoważnienia prezesa Rady Ministrów uprzejmie
przedstawiam następujące informacje.
Wieloletnia eksploatacja podziemna naruszyła na dużej
przestrzeni pierwotny stan górotworu, powodując wytworzenie w
nim stref akumulacji energii sprężystej, wydzielającej się w
postaci tąpań i wstrząsów. Emisja energii sejsmicznej następuje
okresowo, generując drgania szkodliwe dla obiektów budowlanych.
Faktem jest, że aktywność sejsmiczna rejonu w ostatnim
okresie wzrasta wraz z rozwojem eksploatacji. Potwierdzają to
obserwacje geofizyczne i przewidują naukowo opracowane prognozy.
Szczególny rodzaj zagrożenia stwarza w przedmiotowym
rejonie staw osadowy Żelazny Most. Nie jest to klasyczny
zbiornik wodny, ale nadpoziomowa budowla ziemna o powierzchni 16
km2, stanowiąca składowisko odpadów poflotacyjnych, jedynie w
środkowej części przy powierzchni wypełniona wodą. Odpady
deponowane są w nim od 1997 r., obecnie w ilości 23 mln ton
rocznie.
Tak więc Polkowice można śmiało nazwać przysłowiową bombą
tąpnięć oraz bombą katastroficzną również w skutkach
ekologicznych... Tylko o ile czynnik ludzki miał
i ma wpływ na te zjawisko tak pytanie brzmi jaki czynnik
ludzki zdoła opanować
skutki tąpnięć oraz skażenia tego terenu? No dobrze
zostawmy Polkowice... powiedzmy ze ingerencja człowieka w naturę
w tym rejonie nie dotyczy reszty Polski która nie leży w miejscu
wyrobiska kopalnianego.
Przenieśmy sie w odległy
teren Polski, który tak niedawno głośno walczył
w konkursie 7 Nowych Cudów Natury - New7Wonders of Nature.
Mazury
21
września
2004 r
-
Pomorze Gdańskie, Warmia, Mazury, Podlasie, Kujawy. Odnotowano
tam najsilniejsze trzęsienie ziemi w regionie od około tysiąca
lat; szeroko odczuwalne w północno-wschodniej Polsce, na Litwie
i Białorusi; o skali 5.3 Richtera.
Dwa osobne duże wstrząsy ziemi o magnitudach 5,0 i 5,3 (skala
Richtera), które 21.09.04 wystąpiły na Suwalszczyźnie, Warmii i
Mazurach były jednymi z najsilniejszych odnotowanych w ciągu
ostatniego tysiąclecia na ziemiach polskich. Dotychczas panowało
przekonanie, że choć południe kraju jest obszarem o niskiej
sejsmiczności, to północna Polska znajduje się w bezpiecznej
strefie asejsmicznej, a występujące sporadycznie niewielkie
wstrząsy na Pomorzu, w Pieninach i w zagłębiach górniczych mają
charakter lokalny. Tak silne zjawisko – kiedy w Elblągu czy
Suwałkach trzęsły się domy i pękały ściany – było zaskoczeniem
dla mieszkańców tych terenów, a także dla sejsmologów i
geologów.
W Suwałkach w mieszkaniach zatrzęsły się żyrandole, z kwietników
spadały doniczki, podskakiwały naczynia, chwiały się i
przesuwały meble.. Po wstrząsach, prawdziwy horror przeżyli
mieszkańcy bloku nr 66 przy ul. Reja. Na obu frontowych ścianach
czteropiętrowego budynku od góry do dołu pojawiło się
pęknięcie.. Nie było potrzeby ewakuacji mieszkańców. Straż
Pożarna odnotowała cztery zgłoszenia o pęknięciach ścian domów.
Pęknięcia pojawiły się na ścianach budynku suwalskiego szpitala
i hotelu pielęgniarek.
Uśpiony uskok
Prawdopodobnie przyczyną tego trzęsienia jest aktywny uskok
tektoniczny gdzieś w rejonie Kaliningradu. Ta hipoteza wymaga
jeszcze sprawdzenia, ale wszystkie dotychczasowe poszlaki
wskazują na istnienie dotychczas nieznanego uskoku – mówi dr
Paweł Wiejacz z Zakładu Sejsmologii Instytutu Geofizyki PAN.
Hipotetyczny uskok znajdujący się na głębokości kilku kilometrów
ciągnie się z północnego zachodu na południowy wschód z rejonu
Kaliningradu w kierunku Suwałk.
Dysponujemy szczegółowymi danymi z 30 europejskich stacji
sejsmicznych, a także z polskich obserwatoriów – w tym stacji w
Suwałkach, która była najbliżej miejsca wydarzeń. Ustalono
epicentra poszczególnych wstrząsów, które znajdowały się na
Półwyspie Sambia. Na podstawie tych danych można wstępnie
zlokalizować niewielki fragment tajemniczego uskoku. Potrzebne
będą jeszcze dalsze długoletnie badania geologiczne i sejsmiczne
tego rejonu – tłumaczy dr Wiejacz.
Efekt Skandynawii
Dr Andrzej Piotrowski z Pomorskiego Oddziału Państwowego
Instytutu Geologicznego w Szczecinie interesujący się
trzęsieniami ziemi w strefie Bałtyku wiąże te zjawiska z
procesem podnoszenia się Skandynawii. Fragment Europy ze
Skandynawią i Bałtykiem przyciśnięty przez potężny lądolód, po
jego stopieniu zaczyna się podnosić. Ten proces najsilniejszy w
centrum może powodować różne zaburzenia w strefie peryferyjnej –
na południowym wybrzeżu Bałtyku – od Kaliningradu przez Łebę po
Świnoujście. Takie właśnie podnoszenie Skandynawii mogło
uaktywnić ukryty w głębszych warstwach „uśpiony” uskok."Proces
ten przypomina sytuację, w której ktoś na piankowym materacu
kładzie książkę obciążoną odważnikiem, po czym odważnik zabiera.
W efekcie wgnieciona część materaca pomału podnosi się ku górze"
-
Hipoteza wybuchu
Naukowcy nie wykluczają,
że przyczyną mógł być duży wybuch na rosyjskim wybrzeżu Bałtyku.
Epicentrum znajdowało się blisko dużej bazy marynarki wojennej w
Bałtijsku. Sytuację w Kaliningradzie opisał w rozmowie z "Rz"
rosyjski przedsiębiorca Jewgienij Popow. Jego firma znajduje się
w południowej części miasta. - Drugi wstrząs był dużo
mocniejszy. Meble się trzęsły, kominy chwiały, szyby drżały. Już
po pierwszym trzęsieniu ludzie zaczęli gromadzić się na ulicach.
Zamknięto szkoły. Ja też zwolniłem pracowników do domów. Nasze
władze twierdzą, że to naturalne trzęsienie ziemi. Myślę, że
gdyby to był wybuch w bazie morskiej, to byśmy to bardziej
odczuli. Na przykład wyleciałyby szyby w oknach. Jarosław
Czubiński, konsul generalny RP w Kaliningradzie, powiedział "Rz",
że na początku były "lekkie objawy paniki w mieście". - Po tym,
jak zamknięto szkoły i ludzi zwolniono do domów, miasto się
uspokoiło i wszystko wróciło do normy. Drugi wstrząs był jednak
silniejszy i ludzie znów się zaniepokoili - mówi. Rosyjskie
ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych zapewnia, że wstrząsy
są "pochodzenia naturalnego". Trzęsienie ziemi odczuła Litwa - w
Połądze, nadbałtyckim kurorcie, ewakuowano szpital, bo wstrząsy
naruszyły jego konstrukcję. Słabe wstrząsy zostały
zarejestrowane również na Białorusi.
i co dalej?
"Trudno powiedzieć, co będzie dalej" - ocenił specjalista. Jak
wyjaśnił, typowy scenariusz znany z krajów sejsmicznych po
sekwencji kilku dużych wstrząsów (w Polsce były takie dwa) każe
oczekiwać serii wstrząsów wtórnych - coraz rzadszych, o coraz
mniejszych energiach. "Może to trwać do roku. Jednak
najprawdopodobniej już po kilku miesiącach nie będziemy
rejestrować żadnej sejsmiczności. Może się też okazać, że koniec
już nastąpił"
- ocenił ekspert. Dr Dębski.
a jednak nie nastąpił....
Trzęsienie ziemi w 2008 12 grudnia o sile od 4,5 do 5 stopni w
skali Richtera nawiedziło nad ranem południową Szwecję. Wstrząsy
nie spowodowały ofiar w ludziach ani strat materialnych. W
Polsce na Podlasiu też zatrzęsła się ziemia, odczuli to głównie
mieszkańcy wyższych pięter w wieżowcach. Na Pomorzu było gorzej
- w okolicach Słupska i Koszalina zanotowano wstrząsy sejsmiczne
o sile 5,3 w skali Richtera - potwierdził dr Paweł Wiejacz z
Pracowni Sejsmologii Instytutu Geofizyki PAN. Wstrząsy
sejsmiczne wystąpiły po 6.00 rano. Epicentrum trzęsienia ziemi
było w południowej Szwecji, 40 km na wschód od trzeciego
największego szwedzkiego miasta - Malmö. Wstrząs był także
wyczuwalny w północnej Danii.
Jak na ten rejon świata, było to bardzo duże trzęsienie ziemi. W
niektórych naszych stacjach zanotowano ponad 5,5 w skali
Richtera. Był to trochę większy wstrząs niż to co było w 2004 r.
w Kaliningradzie. Wstrząsy na terenie Szwecji mogą się
powtarzać, ale nie powinny być już w odczuwalne w Polsce -
powiedział dr Paweł Wiejacz. Wstrząsy w Kaliningradzie cztery
lata temu miały siłę 5,1 - 5,3 w skali Richtera.
Więc pytanie brzmi czy natura zapowiada nam proces aktywności
sejsmicznej w postaci podnoszenia sie Skandynawii ? Proces ten
jest procesem długim ale czas jej podnoszenia oraz skala do
której sie podniesie jest nam nie znana dlatego trudno
stwierdzić kiedy ten proces nastąpił i co
może
zdarzyć sie w najbliższym czasie.
A może epicentrum na półwyspie Sambia w obwodzie Kaliningradzkim
jest miejscem gdzie Marynarka Federacji Rosji testuje nową broń
nieznanego nam pochodzenia? Pamiętajmy że cały ten teren
jest miejscem wojskowym Rosji z czasów jeszcze ZSRR. Obydwie
hipotezy wydają sie być przerażające..
Trudno określić jaka wersja wydaję się być wersją groźniejszą w
skutkach.. ale jeśli faktycznie Rosjanie serwują nam trzęsienie
na skutek prób bombowych co wydaje się absurdalne
to czynnik znowu ludzki tak jak i w przypadku Polkowic
wzbudza zdumienie nad sensem ingerencji człowieka w naturę która
rozliczyć może nas w niewyobrażalnych skutkach..
A co ze Skandynawią? Efekt jej podnoszenia sie jest w sumie tez
spowodowany wpływem człowieka bo podnoszenie sie tego terenu
powstaje z topniejących lodowców na wskutek globalnego
ocieplenia, do którego w pewnym sensie dopuściła się ludzkość.
Jak długo uda nam sie igrać z naturą? I jakie konsekwencje mogą
nas czekać za to?
Na to pytanie choć bardzo interesujące nie chcielibyśmy szybko
poznać odpowiedzi..
charlie
|
Wykonanie: ŁUKASZ JEDYNAK FOTOGRAFIKA |