1626,
lipiec, ok. 20,
przez księstwo przebiegła wiadomość, że
zbliża się zagrożenie ze strony nadciągających północy wojsk generała Mansfelda.
Po klęsce pod Dessau poniesionej 25 kwietnia, ten współczesny kondotier i
najemnik szybko zebrał nową armię i ruszył na południe przez Śląsk.

Peter Ernst von Mansfeld
(1580-1629)
Urząd
w Głogowie podjął decyzję o mobilizacji co dziesiątego dorosłego mężczyzny.
Z
mieszczan sformowano 4 chorągwie, dowódcami od pułkownika do chorążego,
mianowano wyróżniających się spośród nich. Dowódca został rajca Prophyrius. Rada
nakazała zatoczyć wielkie działa pod bramy. W pobliżu zamku usypano szańce, a za
mostem serbowskim wybudowano redutę. Naprawiano i modernizowano istniejące
elementy fortyfikacji w tym bramy. W każdej warcie na bramie ustawiono 10 ludzi
i wzmocniono liczbę strażników.
W trzeciej dekadzie lipca wojska
Mansfelda zajęły Sławę. Trwają utarczki między korpusem protestanckim a
lokalnym, pospolitym ruszeniem. O jednej
z nich pisał kronikarz tak: „26
lipca byli już Mansfeldczycy przy Psiej Przeprawie [na Odrze]
wówczas nazywanej Psi Loch. Rycerstwo górowskiego powiatu popiło sobie przed tym
dobrze. Jeszcze raz pociągnęli przeciwko nieprzyjacielowi, którego napotkano pod
Niechlowem. Dano ognia do niego, tamci odpowiedzieli i paru ludzi pozostało po
obu stronach, między innymi Gottfried von Niebelschutz, na polu pod dębem…”.
Bohaterstwa miejscowemu ziemiaństwu powołanemu pod broń starczyło jednak odwagi
na krótko. Oddziałki pospolitego ruszenia wycofywały się do umocnionych miast.
Te z kolei by ocalić się przed rabunkiem wykupywały „salvę gvardię”. Na
szczęście głogowian, najeźdźcom nie starczyło energii i odwagi by podejść pod
silnie umocnione miasto. W końcu lipca bowiem na
Śląsk ze swoją krwiożerczą armią przebił się z Saksonii Albert Wallenstein.
Silny, osławiony korpus swoim zdecydowanym marszem spowodował wycofanie się
protestanckich wojsk. Żołnierz habsburscy rozpoczęli przygotowania do pozostania
w księstwie na zimowe leża. Zachowywali się nie lepiej jak niedawni najeźdźcy.
1736, lipiec,
„Dzieje
Zielonej Góry”, (niedawno opublikowano polskie tłumaczenie) zawierają też
informacje dotyczące księstwa głogowskiego i jego stolicy. Na stronie 95
znajdujemy wpis kronikarski dotyczący kolejnego letniego kataklizmu:
„czwartego
lipca rozpoczęła się powódź, a ósmego lipca cały las był już zalany. … Siedem
wiosek w pobliżu Brzegu całkowicie zatonęło, a wiele ludzi się utopiło. Takie
nieszczęście dotknęło Głogów i wszystkie położone nad wodą miejscowości. Woda
porywała wszystko…”
1756,
lipiec, i w Głogowie intensyfikują się
przygotowania do kolejnej już wojny prowadzonej przez Prusy. Od stycznia trwają
działania dyplomatyczne w Europie celem budowy silnych a przeciwstawnych
koalicji. Porozumienie zawiera Anglia z Prusami. Wytworzyła się sytuacja, która
zburzyła dotychczasowe europejskie przymierza. Nastąpiło wydarzenie nazwane
później "odwróceniem przymierzy". Bowiem celem zabezpieczenia się przed
ewentualnym atakiem Francja z Austrią
podpisały tzw. I traktat wersalski. Mniejsze państwa dobierają sobie silnych
partnerów. Rozpocznie się niebawem (już w 29 sierpnia armia pruska wkroczyła do
pobliskiej Saksonii) wojna nazywana siedmioletnią. Epizody nas interesujące też
miały miejsce w tym czasie i dlatego zamiennie nazywamy ją III wojną śląską.
Teraz w Głogowie opróżniono ratusz by
wykorzystać go jako bazę mobilizacyjną i magazyny mundurowe dla nowo formowanych
pułków i batalionów. Zapasy i uzupełnienia przechowywane są we wszystkich
pomieszczeniach i gmachach użytku publicznego. Nie oszczędzane zostają również
świątynie. Niebawem armaty z twierdzy powędrują na pola bitew.
1813,
23.7.,
Wehikuł już pisał, że „w obliczu
zbliżającego się końca rozejmu, trwają gorączkowe przygotowania twierdzy do
obrony”. Dziś obrońcy opróżnili cmentarz świętej Barbary. Założono tu
oszańcowany plac dla parku artyleryjskiego. Wiele nagrobków wmurowano w sypane i
konserwowane dzieła fortyfikacyjne. Przed Bramą Wrocławską ścięto na pół mili
wszystkie aleje.
1903,
19.07., przez miasto przetacza się fala
kulminacyjna na Odrze, jej czoło jest wysokie na 557 cm. Nie jest to najwyższy
stan rzeki w jej dziejach ale też taki poziom narobił w okolicy wiele szkód. Od
kilku dni pod Biechowem z żywiołem walczy jeden z batalionów 58 poznańskiego
pułku piechoty.
Wehikuł pozwala sobie przytoczyć charakterystyki poziomów
zwierciadła wody. Wynikają one ze wskazań wodowskazu usytuowanego w 392,9 km
rzeki Odry. Dla tego wodowskazu o rzędnej zera równej 68,570 m określono
następujące charakterystyczne poziomy lustra Odry:
Absolutne minimum
- 95 cm (osiągnięte 1930 r.)
niska woda
- 119 cm
średnia niska woda - 191 cm
średnia woda - 293 cm
stan ostrzegawczy - 350 cm
stan alarmowy - 400 cm
średnia wielka woda - 510 cm
wielka woda - 619 cm
absolutne maximum - 713 cm (osiągnięte 1997 r.)
(na podstawie: "Charakterystycznych stanów wody dla
sygnalizacyjnych posterunków wodowskazowych" opracowanych przez IMGW, Warszawa
1986 r.)

Wskazanie głogowskiego wodowskazu z 27 maja 2010 roku oznacza, ze mieliśmy wtedy
„wielką wodę”.
1923, 1.07.,
w miejscowości Świerże, powiat Chełm Lubelski, urodził się Józef Petruk, od 1971
r., generał brygady, zastępca Dowódcy Śląskiego Okręgu Wojskowego ds. liniowych
(22.10.1975-7.10.1986); przez 11 lat dowódca garnizonu Wrocław. Prezes WKS Śląsk
Wrocław (1977-1985). Od 1989 r. w stanie spoczynku. W Głogowie był dowódcą 10
Dywizji Artylerii Armat (11.10.1956 – 5.07.1957), dowódca 31. Brygady Artylerii
Armat (6.07.1957 – 14.05.1962).
Pozostawał również w tym okresie dowódcą Garnizonu Głogów.
Choć dokument formalizujący przekazanie obowiązków dowódcy garnizonu nosi
datę dopiero 30 kwietnia 1963 r. Płk Józef Petruk był juz wtedy uczestnikiem
Kursu Dowódczego, a płk Stanisław Wójtowicz dowodził
garnizonem prawie rok. Biurokracja w mundurze rządziła się swoimi prawami
i chodziła własnymi drogami.

Płk Józef Petruk w trakcie jednej z uroczystości wojskowych w głogowskich
koszarach 31 BAA.
Pułkownik dypl. Józef Petruk trafił do Głogowa na stanowisko dowódcy nowo
formowanej 10 DAA, w gorącym okresie „polskiego października”. Decyzja o
tworzeniu kolejnego związku taktycznego artylerii zaczęła być wykonywana kiedy
nastąpiły zmiany w polityce gospodarczej Państwa na skutek protestu społecznego.
Kilka miesięcy później młody, ambitny pułkownik stanął przed decyzją – co dalej?
Tu trzeba wspomnieć, że jeszcze w 1946 r.,
jako podporucznik, dowódca plutonu dział ppanc., z 54 pułku artylerii
zmotoryzowanej, za zatrzymanie grupy czołgów pod Budziszynem wiosną 1945
r.,
został odznaczony Orderem Virtuti Militari V klasy, wcześniej Krzyżem
Walecznych. Był jednym z dwóch dowódców w Głogowie posiadających ten Order.
Umiał i potrafił więc podejmować właściwe i szybkie decyzje.
Gdy rozwiązano kilka miesięcy później Dywizję a propozycje adekwatnych,
dowódczych stanowisk nie nadchodziły -
jak opowiadał Wehikułowi - podjął decyzję, której do dziś nie żałuje. Przyjął
propozycję niższego stanowiska, dowódcy 31 BAA w
Głogowie. Pozostał więc na najbliższe kilka lat w zrujnowanym mieście i
garnizonie, w którym jak mówił, było wiele do zrobienia. Jednym z tematów był
problem cywilnej służby zdrowia.
Dr Leopold Góral, który trafił do szpitala w połowie 1960 r., wspominał zasługi
dowódcy szczególnie w uruchomieniu podstawowych dla nie nowoczesnej wtedy
placówki działów – tlenowni, sterylizatorni, centralnego ogrzewania itd. Szpital
jako, że formalnie był do pewnego czasu własnością wojska, budził
zainteresowanie więc pułkownika. Tu pracowali też dodatkowo oficerowie lekarze z
garnizonowej służby zdrowia. Wykorzystując skomplikowane przepisy i
biurokratyczną inercję zdołał nakłonić swoich przełożonych i cywilnych
decydentów do intensywnej odbudowy szpitala i zaprzestania rabunkowej
gospodarki.
Kiedy w połowie 1962 r. odchodził było to już inne miasto niż te które zastał 6
lat wcześniej. Później wielokrotnie bywał w garnizonie i wśród cywili.

Gen. bryg. Józef Petruk z Tadeuszem Butyńskim, późniejszym dowódcą
głogowskiego 29 dra.
|
|
1932,
31.07., dziś odbyły się
kolejne w tym roku wybory do Reichstagu. Zakończyły się one ponownie sukcesem
partii Hitlera. Na NSDAP zagłosowało w całych Niemczech 13 745 680 wyborców
(37,27%). Partia zdobyła 230 na 608 miejsc
parlamencie. Otworzyła się nazizmowi droga do władzy.
Duży udział w „sukcesie” hitlerowców miała prowincja
dolnośląska, gdzie oddano 41,09%, a w roku 1933 już 51,69%. Podobnie było w
Głogowie. Ponad połowa mieszkańców miasta głosowała na NSDAP.
1945,
12.07.,
organizacja Komendy
Powiatowej MO przybiera ramy strukturalne. Został wydany dziś rozkaz dzienny nr
1, na dzień 13 lipca. Napisany na maszynie z niemiecką czcionką
na czystej stronie firmowego
druku RSHA dotyczącego analizy prasowej. Najprawdopodobniej taką makulaturę
znaleziono w sławskim pałacu, w którym mieścił się niemiecki urząd centralny.
Rozkaz oprócz mianowań na
stanowiska organizacyjne w komendzie
(Józef Dziubałka, późniejszy
długoletni pracownik KPMO w Głogowie został oficerem personalnym), mianowania
kaprala Stanisława Otrębskiego komendantem posterunku w Sławie, zawierał też
zarządzenie porządkowe. Komendant Osina – Palko rozkazał: „wszystkim
komendantom Posterunków i poszczególnym referentom doprowadzić do porządku swoje
biuro, magazyny i pomieszczenia dla członków Milicji. Za niewykonanie rozkazu
będę surowo karał.”

Rozkaz nr 1 z 12 lipca 1945 r.
Jednak zapału organizacyjnego komendantowi starczyło tylko na najbliższe dni. Do
końca września ukazały się tylko trzy rozkazy „dzienne”.
Jak widać z wcześniejszych notek Wehikułu [patrz 7/2012] wczoraj wybuchła wielka
awantura z udziałem kolejarzy zakończona morderstwem. Wydarzenie to jak i inne
nie znalazło bezpośredniego odniesienia w bieżącej dokumentacji.

Chroniczny brak materiałów piśmiennych powodował, że wiele dokumentów
postawało na czystych stronach pozostawionych przez Niemców
jak w tym przypadku, przygotowanych na zapas druków, czy
formularzy. Tu górna część kartki na której napisano jaki widać przebijający
Rozkaz nr 1 komendanta powiatowego MO,
z 12 lipca 1945 r.
1961,
2-23.07.,
w Brennie k/ Wolsztyna, nad jeziorem białym zlokalizowany został obóz
głogowskiego hufca Związku Harcerstwa Polskiego. Wzięło w nim udział 196
harcerzy z drużyn głogowskich szkół średnich – LO i ZSZ oraz Szkół Podstawowych
z Głogowa, Grębocic, Gaworzyc, Nielubi, Serbów, Przedmościa, Nosocic, Kotli i
Radwanic.
Komendantem był hufcowy, hm Piotr Kotapski, kwatermistrzem
Ireneusz Grześkowiak, oboźnym Andrzej Zawicki.

Zastępy na apelu porannym,

Zajęcia nad jeziorem [zdjęcia kronika P. Kotapskiego]
1963, 19.07.,
w Rudnej urodził się Krzysztof Jeleń, znany wielu głogowianom, poeta, poliglota,
sportowiec, nauczyciel. Wehikuł poznał Prezesa wszystkich głogowskich poetów i
literatów kiedy zapragnął nabyć drogą kupna wydany właśnie almanach głogowskich
poetów pod jego redakcją – „Dorośli do wiersza”. I wtedy zapoznał się też z
tomem „Trzy dekady wierszy” Pan Krzysztof rozpoczął deklaracją :
„Dobrzy poeci piszą dobre wiersze; ja piszę tylko
wiersze, aby stawać się dobrym.” Pierwsza
reakcja była dość sceptyczna, jednak późniejsze spotkania z dzisiejszym
Jubilatem potwierdzały te wszystkie cechy, z których głogowski poeta i człowiek
wielu pasji jest znany. Ponieważ podróżuje też wirtualnie na falach Internetu,
fragment Jego wpisu:
Nie mów do mnie „sorry” jest przecież słowo
„przepraszam”, nie wysyłaj mi lajków, powiedz, że lubisz, nie zapraszaj mnie na
„sale” „event”, chętnie pójdę na wydarzenie, wyprzedaż, nie chciej być na siłę
happy, staraj się być szczęśliwy a jeżeli chcesz mi dołożyć, to nie fuckuj, są
przecież dosadne słowa w języku, w którym jesteśmy sobie mniej obcy.
Chciałoby się przekornie napisać, że Wehikuł ściągnął to z fejsa. Jednak ten
tekst napisany w formie refleksji jest kwintesencją mikro felietonowych,
poetyckich wezwań Jubilata do normalnych Zachowań. Tak jak jego na przykład
rozmowa z Biało czerwoną, która się zasmuciła po laniu otrzymanym przez naszych
w trakcie Euro. Wiersz ten z kolei znalazł się w wydanym w 2013 roku tomiku
wierszy „patriotycznych” po konkursie dla młodzieży („A
nad nami białoczerwona”)

Krzysztof Jeleń w
przerwie uprawiania jednej ze swoich pasji – biegania. [fot. Barbara Popiel]
1982, 7.07.,
działacze Solidarności z Głogowa założyli Tymczasowy Międzyzakładowy
(pierwotnie: Miejski) Komitet Koordynacyjny NSZZ „Solidarność” Ziemi Głogowskiej
(TMKK). Wydawał on „Głogowską Solidarność. Twój Związek”. Drukowano też
głogowską mutację pisma RKS-u – „Z dnia na dzień”. Tę suchą informację Wehikuł
przekazuje za: Jerzy Kordas,
Wydarzenia 31 sierpnia 1982 r. na Dolnym Śląsku. Geneza, przebieg, skutki,
Wrocław 2010 s. 59. Przyjdzie jeszcze czas na szczegółowy opis tego dnia, tak
ważnego dla głogowskiej historii.
1998, 13.07.,
zmarł
w Głogowie Janusz Chutkowski, prawnik, dr nauk humanistycznych, badacz
przeszłości miasta i regionu. Autor “Dziejów Głogowa” – pierwszej polskiej
monografii historycznej miasta. Pośmiertnie (w 2004 r.)
wydana została opowieść – zarys monograficzny
„Głogów w XX wieku”.

dr Janusz Chutkowski.
Wehikuł otrzymał „Pro memoriam” – osobiste wspomnienie
współpracownika Doktora Chutkowskiego, Marka Roberta Górniaka, które pozwala
sobie opublikować.
„Janusza Chutkowskiego poznałem w
roku 1991. Właśnie wrócił na stałe do Głogowa z Legnicy i już rok był na
emeryturze. Jednocześnie pracował (na ½ etatu) jako kustosz w Muzeum
Archeologiczno-Historycznym. Tam właśnie dane mi było spotkać tego wybitnego
znawcą dziejów ziemi głogowskiej. Wtedy jeszcze nawet w najśmielszych marzeniach
nie planowałem, że będzie mi dane z Nim tak blisko współpracować.
Za jego namową swoją pierwszą przygodę z historią regionu
głogowskiego zaczynałem w 1993 roku od publikacji haseł w 7 zeszycie
Encyklopedii Ziemi Głogowskiej wydawanej przez Towarzystwo Ziemi Głogowskiej
(wówczas Towarzystwo Miłośników Głogowa). A w ramach naszej wielomiesięcznej
współpracy w latach 1994-1995 powstała (jak mówią niektórzy – cenna) nasza
wspólna publikacja bibliograficzna:
Głogów:
polska literatura historyczna. Materiały do bibliografii ziemi głogowskiej
(wydana w 1995 roku).
Janusz Chutkowski imponował mi
rozległością zainteresowań, ogromem wiedzy i swoją rzetelnością.
Jego niezwykle publikacje i
książki były dla mnie doskonałym tego dowodem. W bezpośrednim kontakcie, pomimo
pozornej nieprzystępności „otwierał się” i dawał „pokaz wiedzy” oraz zdolności
genialnego kojarzenia faktów i wydarzeń historycznych. Pisząc nawet artykuły
popularnonaukowe i legendy z dużą łatwością zachęcał Czytelnika do uzupełniania
swoich wiadomości ponieważ bazował
na rzetelnej wiedzy.
Dla mnie dr Janusz Chutkowski pozostanie nie tylko jednym
z największych znawców dziejów Głogowa i ziemi głogowskiej, ale i moim prywatnym
mistrzem, który nie tyle uczył mnie, co wskazał kierunek na drodze realizacji
późniejszych pasji. Z naszych kontaktów dowiedziałam się co muszę robić i
przeczytać oraz w jakim kierunku spoglądać aby pójść dalej. Zawdzięczam mu też
wiele inspiracji do pisania.”

Ilustracja nr 11; Podpis:
Zdjęcie, które wykonał autor wspomnień 15
lipca 1998 roku, w upalne południe, na cmentarzu w Głogowie-Brzostowie. We mszy
żałobnej i uroczystościach pogrzebowych, uczestniczyli m.in. przedstawiciele
ówczesnych władz miasta z Prezydentem Jackiem Zielińskim i Przewodniczącym Rady
Miasta, Prezes Towarzystwa Ziemi Głogowskiej – Jerzy Bogusław Sadowski,
współpracownicy z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Głogowie, rodzina oraz
przyjaciele.
|