Wehikuł czasu - Sierpień 2013 (rok 5/54)


Wehikuł przez okn

Lipcowa zagadka to oczywiście był rzut okiem przez okienko wieży Zamku Joannitów w Łagowie Lubuskim. Wśród wielu odpowiedzi tez wspomnienie nostalgiczno-sentymentalne: „Tam piliśmy z kolegą piwo z Himilsbachem, i nie tylko. A jechało się pociągiem, do Toporowa”. Tu chyba trzeba wspomnieć, że dla wielu kinomanów Łagów było pierwszą przed Gdynią i Międzyzdrojami, stolicą filmowego lata.

A dziś pytanie z Głogowa okno, przez które wyglądamy na nowy fragment miasta znajduje się w budynku …..

Z lektur Wehikułu

Obchodzona w lipcu 70 rocznica „krwawej niedzieli” na Wołyniu jest okazją do przypomnienia wspomnieniowej książki napisanej przez Honorowego Obywatela Głogowa i polecenia jej lektury: Antoni Przybysz „Wspomnienia z umęczonego Wołynia: 1939-1945” Wrocław 2000. Z krótkiego opisu wydawcy, dowiadujemy się, że jest to „książka dokumentująca zbrodnie UPA na Wołyniu - w tym rejonie wschodnich kresów Rzeczypospolitej, gdzie masowe ludobójstwo ludności polskiej zostało zapoczątkowane…”.  W przejmujący sposób autor opisuje zdarzenie z lutego 1943, kiedy w ciągu jednej godziny zamordowanych zostało 143 mieszkańców kolonii Parośle. Tragedia dotknęła 44 rodziny.Ale trzeba koniecznie dodać, że pan Antoni był świadkiem tamtych wydarzeń. Swoje obserwacje poparł unikalnymi dokumentami. W rozmowach z dziennikarzami dzielił się wielokrotnie swoimi refleksjami z czasów, kiedy jako 25 latek mieszkał na Kresach: „W nocy z 30 na 31 lipca oddziały UPA napadły na wszystkie kolonie polskie na terenie gmin Antonówka, Włodzimierzec, Dąbrowica i Stepań /…/ Widziałem jak banda UPA wymordowała mieszkańców kolonii Antonówka na Wołyniu, spalono ich domy i cały dobytek /…/ sam widziałem jak UPA zabiła 37 osób, wśród nich było 3 moich krewnych.” Tragedia w Parośli i rzeź wołyńska ma już bogatą literaturę. Czasami autorzy przytaczają rózne dane, jednak emocjonalne wspomnienia i opisy tych, którzy przeżyli maja swoją specyfikę. Wehikuł poleca.       Podobne sytuacje i zdarzenia zapamiętało wielu głogowian pochodzących i z Wołynia innych ziem kresowych. Jak opisują mieszkańcy wsi Chwojanka gmina Ludwipol, powiat Kostopol, woj. wołyńskie, po opuszczeniu wsi w lecie 1943 roku prawie wszyscy zostali wywiezieni na przymusowe roboty do Niemiec (na teren Austrii). Po wojnie nikt już nie wrócił do Chwojanki. Wielu z tych co powrócili z robót osiedlili się na Dolnym Śląsku. Niektórzy z nich pochowani są na głogowskim cmentarzu przy ul. Legnickiej.         
W trakcie pierwszych śledztw prowadzonych przez poprzedniczkę IPN w 1989, do prokuratury głogowskiej trafiło polecenie przesłuchania świadków olbrzymiej zbrodni w Hucie Pieniackiej. W miejscowości tej, leżącej w pow. Brody w woj. Tarnopol mieszkali prawie sami Polacy. Oprócz nich znalazło tam schronienie również wielu przybyszy z Wołynia. W 1943 doszło do wielkiej pacyfikacji wsi w trakcie której zginęło kilkaset osób. W trakcie prac śledczych okazało się, że na terenie ziemi głogowskiej znaleziono 16 świadków tego zdarzenia. Wehikuł powróci do tego tematu.
 

 

Okładka

 

Wakacyjny numer specjalny jednego z tzw. tygodników opinii – Newsweek Extra, poświęcony jest interesującemu tematowi z zakresu turystyki historycznej. Dla pasjonata jakich w Głogowie i w kraju wielu, wydaje się, że nic nowego. Natomiast dla raczkujących i „niedzielnych” eksploratorów propozycja bardzo dobra. Jednak jak zwykle pojawia się ale….

Głogów umieszczono w dziale Wielkopolska a Śląsk został potraktowany oddzielnie ze swoimi „samograjami” – podziemiami Riese, Książem, kopalnią uranu, i Górnym Śląskiem z Obszarem Warownym. Na stronie „głogowskiej” stare błędy rzeczowe. Ale znakomite zdjęcie fortu Malakoff (Thurm Reduit) oddaje i podkreśla urodę tego podupadającego zabytku, który może jak widać, stać sie perełką. Tu w piśmie już na początku obok wizerunku zamku w Książu i twierdzy Przemyśl jest ilustracją spisu treści.

Fort Malakoff w spisie treści obok zamku w Książu ma zachęcać do przyjazdu do resztek głogowskiej twierdzy. Czas więc może i o niego zadbać?

 


1267, 17.08., Konrad głogowski wziął udział z innymi książętami polskimi i królem czeskim Przemysłem Otokarem II w uroczystościach wyniesienia na ołtarze księżnej Jadwigi. Nie wiemy gdzie miała miejsce ta uroczystość.

1460, 27.08. zmarł ks. kanonik Franciszek Löwenwald, jeden z najbardziej zasłużonych dla miasta, proboszcz św. Mikołaja. Kierował parafią od ok. 1423 roku, w okresie zagrożenia husyckiego. Według badaczy historii kościoła szczególnie wzmocnił życie kościelne i doprowadził do jego rozkwitu. Był fundatorem mansjonarii NMP i Męki Pańskiej w kaplicy św. Krzyża. Ufundował też wiele elementów wyposażenia kościoła. Z racji obowiązków proboszczowskich najprawdopodobniej stale rezydował w Głogowie. To on założył pierwszy w mieście wodociąg (w 1442 r.). Choć to był prymitywny jeszcze i nie zaspokajający wszystkich potrzeb system to jednak upraszczał i ułatwiał zaopatrzenie w dużej części miasta w wodę.
Został pochowany w swoim kościele, w podziemiach kaplicy NMP, która później nosiła nazwę Góry Oliwnej.

1526, 29.08., dziś miała miejsce bitwa pod Mohaczem, w południowych Węgrzech, gdzie starły się wojska węgierskie króla Ludwika II Jagiellończyka z wojskami tureckimi sułtana Sulejmana Wspaniałego. Wśród armii węgierskiej był tysiącpięćsetosobowy oddział posiłkowy polskiej piechoty rotmistrza Lenarta Gnojeńskiego. Z udziału w bitwie zachował się kronikarski zapis, którego fragment przytaczamy poniżej http://www.osman.livenet.pl/readarticle.php?article_id=19]:

Bitwa stawała się coraz bardziej zacięta […], aż nieprzyjaciel zaczął się cofać, czy to pod naporem naszych do tego zmuszony, czy też, by naszych zwabić do tego miejsca, gdzie stały działa […]. Tymczasem, gdy nasi napierali na nieprzyjaciela, a kolumna królewska pospieszała z szybkością, z jaką mógł tylko żołnierz pancerny, zaczęło się chwiać prawe skrzydło i wielu z tego skrzydła rzuciło się do ucieczki, przerażonych, jak sądzę, pociskami, które nieprzyjaciel wówczas dopiero począł miotać. To, jak również częste uderzenia pocisków, przelatujących już nawet nad naszymi głowami, którzy byliśmy przy królu, niemałe przerażenie wśród wszystkich wywołało. A w tym samym czasie król zniknął z naszego oddziału, czy to wyprzedziwszy owe szeregi, które, jak powiedzieliśmy były przed nim, czy też porwany z szyku przez tych, którzy byli za nami […]”

Przyjęcie bitwy w otwartym polu i przy nierozpoznanym terenie w obliczu przewagi liczebnej Turków zakończyło się klęską Węgier i śmiercią króla. Ten fakt stał się symbolicznym końcem potęgi dynastii Jagiellonów w Europie środkowej. Kresu dobiegło panowanie Jagiellonów w Czechach i na Węgrzech. A Śląsk znalazł się tym samym w monarchii Habsburgów.

Śmierć Ludwika Jagiellończyka na miedziorycie z pocz. XIX w. [Geschichte Schlesiens, II, 4]

1642. 4.08., „ …Arcyksiążę Leopold Wilhelm przybył przez Środę Śląską i Prochowice przed Głogów i urządził swoją główną kwaterę w Ruszowicach. Otoczył miasto wieńcem okopów i próbował zbliżyć się do twierdzy przez liczne aprosze”. Armia oblężnicza liczyła ok. 33 tysiące żołnierzy i stanowiła kolejne obciążenie logistyczne dla ziemi głogowskiej. Tyle wojska trzeba było wykarmić, a obrońcy już wcześniej wiele zapasów zgromadzili w twierdzy.

Wśród cesarskich jednostek znalazł się też pułk dragonów pułkownika de la Corony, którego tradycje dziedziczył 10 kuk pułk dragonów marszałka polnego Jana Józefa ks. Lichtensteina. (10 Böhmisches Dragoner-Regiment) związanego później z garnizonem głogowskim.

Arcyksiążę Leopold Wilhelm, na obrazie Jana van den Hoecke [wiki]

1730, 13.08., „Dawna Zielona Góra” – czyli Kronika od 1623 do 1795 roku zawiera lakoniczny, wręcz suchy zapis: ”dnia trzynastego sierpnia spaliła się Kotla pod Głogowem”. Ile w tych kilkudziesięciu znakach rękopiśmiennego, niemieckojęzycznego tekstu musi się zmieścić ludzkich tragedii i koszmaru nieopanowanego żywiołu. Kronikarzowi ręka nie zadrżała.

1813, 10.08.,  zmarł francuski inżynier, szef batalionu (chef-de-bataillon) Louis Deluret, który zgodnie ze swoim życzeniem został pochowany w bastionie dominikańskim. W trakcie rozbiórki tego dzieła w 1903 roku, natrafiono na szczątki i tablicę. 28 grudnia tego roku z honorami ponownie pochowano je na cmentarzu garnizonowym, w kwaterze francuskiej (Carré des Français). 40 letni oficer, kawaler legii honorowej należał do garnizonu twierdzy i miał wielkie zasługi w fortyfikowaniu Głogowa.

1854, 25.08., dziś w trakcie powodzi odnotowano poziom stanu wody Odry na wysokości  673 cm. Było to przez wiele lat tzw. „absolutne maksimum” mierzone od czasu naukowego i profesjonalnie umieszczonego wodowskazu. Kolejna zmiana nastąpiła dopiero w 1997, kiedy zmierzono  713 cm.

Kiedy w 2010 roku Odra zalewała tory przy Zamku, zbliżyła się do poziomu stanu „absolutnego maksimum” z 1854 roku ale na szczęście nie osiągnęła poziomu „powodzi tysiąclecia” z 1997 r.

1873, 12.08., zaprzestano korzystania z usług strażnika na wieży ratuszowej. Przez wiele lat okrzykiem „Strażnik na wieży bije na alarm” miał ogłaszać nadchodzący kataklizm i mobilizować mieszkańców do obrony.

1945, l7.08., w gorącą sierpniową noc w powiecie jak i w poprzednie rozlegały się strzały. Na postrach i nie tylko. Dzisiejszej zginął człowiek. Zabito też zwierzęta, kradnąc mięso i mienie ruchome. Jak donosił komendant posterunku MO w Bytomiu Odrzańskim sierżant Józef Głowacki, ok. północy „został dokonany napad rabunkowy przez żołnierzy rosyjskich nieznanej jednostki na Pod-posterunek MO w Dreidorfie, [Popowo w ok. Bytomia Odrzańskiego]. Jak ustaliłem żołnierzy było około 20 uzbrojonych w automaty. Obstawili dom Pod-posterunku i weszli do chlewa, gdzie oddali 3 strzały do świń, zabierając 2 świnie, gęś, prosię”. W trakcie odwrotu grupy, usiłował ich zatrzymać ochotnik ze wsi pełniący służbę nocną, Franciszek Malicki, który jak dalej pisze komendant „krzyknął – stoj! – Wtedy to jeden z żołnierzy oddał do niego trzy strzały, … ciężko raniły Obw. Malickiego, który na skutek tych zmarł. Na miejscu ranienia znaleziono 3 łuski od rosyjskiego automatu

Franciszek Malicki jako ochotnik współpracował z posterunkiem MO od 10 czerwca. Pozostawił liczną rodzinę i dlatego też J. Głowacki zwracał się w swoim meldunku z dnia 24.08., do Komendanta Powiatowego z prośbą o udzielenie jej pomocy materialnej

Tej samej nocy w Jaczewie pod Głogowem 4 osobowa grupa porozumiewająca się po rosyjsku, używając dla zastraszenia mieszkańców broni palnej napadła na posiadłość osadnika. Skradziono żywność i odzież. Ta sama grupa „działała” kilka dni później w Ruszowicach.

1946, 23.08., decyzją Ministra Leśnictwa Stanisława Tkaczowa utworzono „ze względów gospodarczych Nadleśnictwo Głogówek w pow. Głogów w siedzibie osady leśnej Głogówek, stacja kolejowa i poczta Głogówek”.

         Siedziba Dyrekcji Lasów Państwowych okręgu legnickiego mieściła się jeszcze w Złotoryi (od lipca 1945 r.). Dopiero we wrześniu zostanie przeniesiona do Zielonej Góry i tam przyjmie nazwe - Dyrekcja Lasów Państwowych Okręgu Legnickiego. A my zwróćmy uwage, że nasze poczciwe Głogówko wtedy nosiło nazwę Głogówek. W piśmie używa się również takich nazw jak Ingersleben (dziś Przydroże) czy Drzewie (Dziś Drzewce).

Zasięg terytorialny, powierzchnia, nazwy obrębów leśnych i Nadleśnictwa ulegały częstym zmianom. Ale zasadnicza zmiana siedziby Nadleśnictwa w 1990 wpłynęła na zmianę jego nazwy. I z dniem 1.08.1990 r.  mamy Nadleśnictwo Głogów. Jeszcze nie raz Wehikuł będzie korzystał z wiedzy leśników. O najbliższej rozwikłanej tajemnicy już niebawem.

Decyzja o utworzeniu Nadleśnictwa Głogówek – okólnik nr 265. Ten odpis został rozesłany do wszystkich urzędów administracji leśnej i stanowił podstawę wszczęcia działań organizacyjnych.

1951, 1.08., historia głogowskiego garnizonu pod tą datą zamieszcza wypis z księgi rozkazów 112 pułku artylerii ciężkiej. Wehikuł pochylając się w czytelni naukowej Centralnego Archiwum Wojskowego w Rembertowie, mając świadomość na podstawie lektury dołączonej karty, że nie jest pierwszy, przepisywał:  W dniu dzisiejszym przybyłem do m. Głogów i przystąpiłem do pełnienia obowiązków służbowych…”. Te słowa kazał pisarzowi umieścić w rozkazie nr 01 tworzonego właśnie 112 pac jego pierwszy dowódca ppłk Henryk Pozlewicz. Wehikuł poświęcił tej postaci już wiele miejsca. Dziś chce dopowiedzieć, że dzięki zaangażowaniu pana ppłk Piotra Mielniczuka, szefa Wojskowej Komendy Uzupełnień odnaleziono fotografię w CAW. Można więc uzupełnić poczet głogowskich dowódców. Zdjęcie uwierzytelnia poniżej prezentowany fragment listu cytowanego już wcześniej mieszkańca Warszawy, p. Andrzeja Klimma, którego rodzina w dość ciekawych okolicznościach zawarła z H. Pozlewiczem znajomość [patrz Wehikuł 8/2012]. Pan Andrzej natychmiast odpowiedział na zadane pytanie: Tak, to on. Oczywiście ja pamiętam go nieco innego, kilka lat starszego. Tak wyglądał prawdopodobnie, gdy poznawał się z moimi rodzicami. Ja go pamiętam już kilka kilogramów starszego i z nieco krótszą fryzurą. Ale twarz ta sama. No i to, czego na oficjalnym zdjęciu nie ma - szeroki, otwarty uśmiech.  Pamiętam, że miał sporo odznaczeń, ale oczywiście nie mam pojęcia, jakie. /…/ W polskim mundurze prezentował się znakomicie, ale na mnie szczególne wrażenie robił, gdy występował w mundurze rosyjskim - bardziej kolorowym i z poprzypinanymi różnymi jeszcze świecącymi odznakami. /…/ Mundur polski był skromniejszy, ale czuł się w nim całkiem swobodnie. On naprawdę czuł się polskim oficerem. a nie "radzieckim doradcą". Gdy był u nas w 1955r. na krótko przed wyjazdem, był w polskim mundurze i zostawił mi w prezencie swoją raportówkę. Służyła mi jeszcze na studiach i mam ją do dziś. „… pokazałem swojemu bratu (o 6 lat starszy ode mnie) zdjęcie dziarskiego oficera. Jego komentarz brzmiał - Pozlewicz jak żywy. Zgadaliśmy się, że jeszcze wtedy nie pułkownik, był z całą rodziną u moich rodziców w Wesołej przed wyjazdem do Bydgoszczy. Wtedy to bawiłem się pod stołem z jego synem. Później już odwiedzał nas sam.”

Teczka otrzymana z CAW pozwala również wprowadzić korektę do nazwiska które prawidłowo brzmi – Pozlewicz.

Henryk Pozlewicz w mundurze majora, zdjęcie pochodzi najprawdopodobniej z legitymacji wystawionej w 36 pal. 14 DP  w Bydgoszczy, gdzie w latach 1947-1949 był dowódcą dywizjonu. A na pewno zrobione przed 22 lipca 1949 roku, bo wtedy otrzymał awans na stopień ppłk i przeniesiono go do Inowrocławia na stanowisko dowódcy 74 pułku. Warto zwrócić uwagę na baretki odznaczeń. Najwyżej umieszczona jest baretka z 4 gwiazdkami to odznaka za rany. Natomiast pierwsza od lewej baretka Krzyża Grunwaldu III kl., przed Virtuti Militari V kl. W tamtym okresie wprowadzono taką hierarchię odznaczeń spychając najstarszy polski order bojowy na drugie miejsce, przed nieistniejący już Order Krzyża Grunwaldu.

1979, 08.19., dziś mecz II rundy Pucharu Polski w piłce nożnej. Chrobry Głogów na drodze do sławy mierzy się z drużyną Raków Częstochowa. Po dramatycznej dogrywce mecz kończy się wynikiem 2-1. Chrobry awansował do dalszych gier Pucharu Polski. Trwa wspaniały sezon głogowskich futbolistów.

 2008, 21.08., na polach w okolicach Huty Miedzi Głogów, hodowcy sokołów z pod Leszna Günther Trommer i Paweł Wieland wypuścili sokoła wędrownego. Tu został znaleziony kilka miesięcy wcześniej. Trafił w dobre ręce ornitologów i przyrodników by wreszcie wylądować w profesjonalnej hodowli. Była to samica a z jej obrączki wynikało, że oznaczona została przez ornitologów w gnieździe 15 maja 2004r. Gniazdo miało się znajdować na skale w Czechach, w pobliżu miejscowości Ceska Lipa. Odległość od Głogowa wynosi ok. 160 km. Niebawem po wypuszczeniu panna znalazła oblubieńca, z którym zaczęła oblatywać Hutę. A jak donoszą obserwatorzy „prawdziwym zaskoczeniem było stwierdzenie w odległości około 500 metrów kolejnego sokoła wędrownego. Była to dorosła samica, która podczas nieobecności zajęła terytorium samicy poddanej rehabilitacji. Aby umożliwić sokołom bezpieczne wyprowadzanie lęgu, podjęto decyzję o zamontowaniu platformy lęgowej na jednym z kominów HMG”.

Sokoły pozostały w Głogowie na stałe. Cieszą się sympatią i zainteresowaniem mieszkańców, którzy mają możliwość śledzenia życia codziennego swoich ulubieńców dzięki zamontowanej w gnieździe  kamerze. Adres dla zainteresowanych brzmi:

http://webcam.peregrinus.pl/pl/glogow-kghm-podglad

Montaż gniazda oraz kamer w całości sfinansowała KGHM Polska Miedź SA przy współpracy merytorycznej Stowarzyszenia Na Rzecz Dzikich Zwierząt “Sokół”.

Wehikuł poleca też informacje w Internecie np.:

http://www.wakacjenaobcasach.pl/z-wizyta-u-rodziny-sokolow/, z którego pochodzi poniższe zdjęcie.

Samica gniazdująca na kominie Huty Miedzi „Głogów”. [fot. Paweł Frąckowiak] 




Wykonanie: ŁUKASZ JEDYNAK FOTOGRAFIKA