Wehikuł czasu - kwiecień 2015 (rok 7/74)

Trwa plebiscyt III Głogowskiej Nagrody Historycznej „Złoty Bilet Czytelników Wehikułu czasu”.

Proszę więc o udział w głosowaniu – szczegóły na stronie TZG – a na głos oddany na jedna z kandydatur czekamy pod adresem wehikulczasuglogow@interia.pl

Mija 70 lat od tragicznego dla Głogowa końca wojny. Przez kilkadziesiąt lat w centrum miasta, pod Pomnikiem Wdzięczności, który stanął na cokole pomnika 5 batalionu pionierów odbywały się miejskie uroczystości. W 1995 roku po gruntownej modernizacji zrujnowany wcześniej a teraz odnowiony i zmieniony obelisk otrzymał miano Pomnika Koalicji Antyhitlerowskiej i spotykali się pod nim min. kombatanci. 4 kwietnia 2013 głogowska dziennikarka Gazety Lubuskiej donosił, ze „…odbyły się uroczystości upamiętniające zakończenie walk wojennych w Głogowie w 1945 roku. Najprawdopodobniej, taka uroczystość odbyła się po już raz ostatni. Do parku przybyli ostatni kombatanci, władze miasta i powiatu, żołnierze a także delegacje głogowskich szkół. Mieszkańców właściwie nie było….”

Rok później miasto uczciło dzień Zwycięstwa 8 maja, mieszkańców też nie było.  Jak będzie w roku 70 lecia? Czy zostanie upamiętniony moment przybycia pierwszych Głogowian? Choć dziś właściwie trwają już przygotowania do nieodległych świąt Wielkiej Nocy i niewielu zastanawia się co działo się np. w Wielki Piątek 70 lat temu. A o tym będzie niżej, bo wyjątkowo Wehikuł kwietniowy zaczynamy wydarzeniami z marca 1945 r., właśnie z przedświątecznych dni w dogorywającej Festung Glogau.

I jeszcze kilka słów obrachunków z nieodległą przeszłością na przelomie kadencji samorządów. Bo nie tylko „poeta pamięta”, pamięta też Wehikuł czasu –

W kwietniu 2013 r. ówcześni Włodarze Głogowa, Lubina i Polkowic podpisali Deklarację utworzenia AGLOMERACJI MIEDZIOWEJ. Co z tego pomysłu zostało do dziś? I czy pomysł jest w dalszym ciągu aktualny?  A tekst deklaracji dalej jest dostępny: http://www.glogow.pl/images/stories/pliki/deklaracja.pdf

W kwietniu 2014 r. wręczone zostały po raz pierwszy Nagrody Gospodarcze Starosty Głogowskiego. Otrzymały firmy: spółka Sitech w kategorii „Nowy inwestor"; Zakład Ogólnobudowlany Sobota w kategorii „Uznana firma lokalna"; Top Poligrafia została „Firmą zaangażowaną społecznie". Nagrodą indywidualną dla osobowości gospodarczej uhonorowano wójta gminy wiejskiej Głogów Andrzeja Krzemienia. Jak wiemy sukces ten nie przełożył się na wynik wyborczy. Czy Nagroda się ostanie i pod czyim patronatem zobaczymy za kilkanaście dni.

W tym też kwietniu rozpoczęła się też eksploatacja nowego złoża rudy miedzi Głogów Głęboki Przemysłowy.  

W kwietniu 2015 r. dobiega kres zawołania „tu znajdziesz pieniądze”. Czy nowy znak  promocyjny stanie się powszechnie akceptowany? Niebawem się dowiemy.

 

Z lektur Wehikułu 

Dziś lektura specjalna - obszerny fragment wspomnień kapitana Ottona Strebera, dowódcy jednej z grup bojowych w Festung Glogau. Po zakończeniu wojny spisał swoje wrażenia, które opublikowane zostały po raz pierwszy w roku 1954. Tłumaczenia dokonano w oparciu o wersję tekstu zamieszczonego w „Neue Glogauer Anzeiger”, nr 4/1996 (tłum. Antoni Bok – 29.03.2000.). Jak tłumacz zauważa, fragmenty wspomnień znajdują się również w książce „Das war Glogau” (Stadt und Land an der Oder 1913-1945, Hannover 1991). W innym tłumaczeniu tekst znajduje się również w wydanej przez TZG książce P. Lewickiego, Festung Glogau, kalendarium wydarzeń, Głogów 2008.

 

Ostatnia noc w Hotelu Hindenburg

Sprawozdanie dowódcy 1445 fortecznego batalionu piechoty (Festungs-Infanterie-Bataillon 1445), Kapitana (Hauptmann) Otto Strebera,

30 marca 1945, Wielki Piątek (...) Kiedy dniał poranek, zobaczyłem w Lasku Pionierów (Pionierwäldchen obecnie Park Słowiański) poległych Volksszturmanów. Przy Szkole Pestalozziego (Pestalozzischule, obecnie gmach I LO przy ul. Jedności Robotniczej) stały gotowe do ataku czołgi wroga.

Obok mojego  stanowiska bojowego rzeźnik sprzedawał jeszcze ludności cywilnej mięso. Kiedy jednak spostrzegł, że wróg znalazł się o 50 metrów od jego witryny sklepowej, zniknął z wypełnioną po brzegi kasetką we wnętrzu zabudowań. Od 8 rano do 16 wróg ograniczał się zaledwie do wypadów piechoty, które jednak rozkładał ogień moich obrońców.

Jest godzina 16.00 na mojej kwaterze bojowej, rogu ulic Weissenburg- (ul. Sybiraków) i Sedanstrasse (ul. Łużycka). Telegrafista melduje, że od godziny nie otrzymuje żadnego sygnału z komendantury i pozostałych stanowisk dowodzenia. Wróg stoi między dworcem kolejowym, a Szkołą Pestalozziego. Poprzez Hermann-Göring-Strasse (obecnie ul. Obrońców Pokoju) przebił się już prawie do budynku Flemminga  (w okolicach ul. Poczdamskiej i pl. Saperów). Wszystkie łącza są przerwane. Walka rozgorzała teraz o kwartał wokół hotelu „Hindenburg”.




Przy Szkole Pestalozziego stały gotowe do ataku czołgi wroga.

Godzina 16.30. Oficer dyżurny twierdzy przekazuje mi krótki meldunek:

- Twierdza jest otwarta, każdy działa według własnego uznania. Eulenburg.

Krótko po nadejściu tego wiele, a jednocześnie nic mi nie mówiącego meldunku, musiałem wycofać się z moim stanowiskiem dowodzenia do piwnic hotelu „Hindenburg” (były hotel Odra przy rogu ul. Jedności Robotniczej i ul. Poczdamskiej). Po tym jak wszystko za Sedanstrasse (ul. Łużycka) zostało wymiecione, wróg wtargnął na [tę] ulicę, i wypierał moje bohatersko walczące wojsko do ruin wokół hotelu. Sam  byłem już odcięty od oddziału i zostałem w ostatnim momencie odbity przez mojego dzielnego feldwebela R.

W międzyczasie zapadła wieczorna ciemność. Od 24 godzin nie mieliśmy żadnej wody do picia i gotowania. Oprócz amunicji dla piechoty i pancerfaustów, pozostało nam jedynie kilka granatów 12 cm. Ranni transportowani byli do kręgielni w podziemiach hotelu. Z okolicznych domów, nieustannie, na rozkaz Rosjan, bez przerwy krzyczeli niemieccy jeńcy:

- Kapitanie Streber, poddajcie się, inaczej wszyscy zostaniecie rozstrzelani!.

 Moi ludzie strzelali jak gdyby znajdowali się  na placu ćwiczeń w czasie pokoju. Wróg miał bardzo wielkie straty, ale również u mnie padł niejeden żołnierz.

Dla mnie i dla mojego wojska było jasne, że dalsza walka ma niewielkie widoki na militarny sukces. Chciałem jednak, bez względu na wszystko, uniknąć tego, żeby choć jeden z moich dzielnych ludzi dostał się z podniesionymi rękami w ręce wroga i został zlikwidowany strzałem w tył głowy. Po 7-tygodniowych ciężkich walkach na pardon żaden z nas nie liczył.

 

Widok na ulicę Królewską do Hotelu „Odra” i przejścia podziemnego od strony I LO (ówczesnej szkoły Pestalozziego).

Wtedy wydarzyło się coś niezwykłego – jedno po drugim

Około 19.30 powietrze stało się tak gęste od dymu, że nie można było pozostawać na pozycjach bojowych – przy czym brak było tam wody do picia. Podoficer zameldował:

- wystrzelono ostatnie granaty, wyrzutnik eksplodował.

Pozostało nam tylko coś ze 20 nabojów karabinowych na człowieka oraz kilka panzerfaustów. W tym samym czasie Rosjanie posłali do mnie niemiecką kobietę z zapaloną świecą, która prosiła mnie na kolanach, abym zaprzestał walki. W przeciwnym razie w twierdzy nikt nie pozostanie przy życiu. W obecności mojego sztabu dałem tylko tej odważnej kobiecie taką odpowiedź:

- Proszę powiedzieć Rosjanom, że nie pertraktuję z kobietami, lecz z żołnierzami.

Cała we łzach opuściła moją kwaterę. W interesie moich ludzi zdecydowałem się rozpocząć pertraktacje z Rosjanami. Młody sierżant artylerii i dwóch innych ludzi wyraziło gotowość pójścia jako parlamentariusze do wroga. Kiedy miało do tego dojść, w trakcie [podejmowania] jednej z najtrudniejszych decyzji w moim życiu nastąpił zaskakujący zwrot. Ze stanowiska obserwacyjnego doszło wołanie:

- Cztery ciężkie czołgi nadjeżdżają z kierunku dworca.

Mieliśmy jeszcze panzerfausty, czołgi zatrzymały się jednak poza ich zasięgiem. Z czołgu znajdującego się w szpicy, wysiadł rosyjski oficer z dwoma ludźmi i białą flagą, i krzycząc bez przerwy:

 - Chcę do komendanta Strebera!

 zbliżał się do hotelu Hindenburg.

Kiedy przez małe boczne drzwi hotelu wyszedłem z opuszczonym karabinem na Bahnhofstrasse (ul. Poczdamska), Rosjanin zatrzymał się jak skamieniały. Zapytałem parlamentariuszy:

- Do kogo?

- Do komendanta Strebera.

- Ja nim jestem, proszę za mną.

Rosjanin zbliżył się do mnie, zasalutował i powiedział dobrą niemczyzną:

- Przychodzę na  polecenie rosyjskiego dowództwa, aby żądać poddania  się, inaczej będę musiał ostrzelać hotel i zostaniecie tu wszyscy pogrzebani.

Mimo całej powagi ciężkiej sytuacji musiałem się mimowolnie zasmiać i powiedziałem:

- Czy Pan wie, że wszystkie 4 czołgi zostaną w ciągu 5 minut załatwione jeśli tak rozkażę?

- Tak, ale mam rozkaz.

Na to odpowiedziałem:

- Natychmiastowej decyzji nie mogę powziąć. Niech Pan zamelduje swojemu dowództwu, że proszę o godzinę zawieszenia broni, że jestem gotów do pertraktowania i że swoją decyzję przekażę.

Parlamentariusz uścisnął moją dłoń tak jak byśmy byli starymi przyjaciółmi i odszedł.





Hotel Hindenburg od strony dworca kolejowego, skąd podjechały czołgi, z których wysiadł parlamentariusz.

Poszedłem do mojej kwatery, wydałem rozkaz, aby każdego Rosjanina, który się pokaże, natychmiast położyć [strzałem], z wyjątkiem parlamentariuszy. Nie minęło 10 minut, kiedy moi żołnierze zawołali mnie do parlamentariusza, który w międzyczasie zdążył powrócić. Rosyjski oficer znowu oczekiwał mnie na ulicy. Promieniując radością powiadomił mnie, że po telefonicznym zapytaniu w dowództwie,  zgadza się ono na moją propozycję godzinnego zawieszenia broni i oczekuje ode mnie następnie [rozstrzygającej] decyzji. Rosjanin szczególnie prosił mnie o wydanie moim żołnierzom rozkazu, żeby nie strzelali w czasie zawieszenia broni.

Po krótkim w te i we w te, doszliśmy do porozumienia. Żadnemu żołnierzowi obu stron nie wolno w czasie zawieszenia broni się pokazywać. Ustaliliśmy odliczanie godziny poprzez jednakowe ustawienie zegarków.  Salutem, godnym w każdym calu pruskiego szlifu, parlamentariusz pozegnał się, a ja powróciłem natychmiast do hotelu. /…/ Panowała tam śmiertelna cisza, słychać było jedynie ciche jęki leżących pokotem rannych. Co mógł niejeden z tych dzielnych ludzi myśleć! Dla mnie była to najcięższa do przetrwania próba nerwów.

Szło o los ok. 600 zdrowych żołnierzy i okrągły tysiąc rannych, jak również

2000 osób cywilnych w twierdzy – w większości kobiet i dzieci. /…/

Po krótkim zastanowieniu wydałem następujący rozkaz: spożywanie alkoholu jest

zabronione. Kto się do tego nie zastosuje, niech nie oczekuje ode mnie żadnej pomocy. Grupie bojowej natychmiast mają być wydane prowiant i tytoń - w dodatku tyle, ile każdy może zabrać. Wszystko inne jest do oddania cywilom, pozostałą resztę należy natychmiast zniszczyć. Przyrządy techniczne i optyczne należy doprowadzić do stanu nieużyteczności. Osobom cywilnym wypisze się na maszynach zaświadczenia o mniej więcej następującej treści:

- Pani X zaangażowana została z mojego rozkazu do opieki nad rannymi i nie brała udziału w walce.

 


Most Hindenburga miał stanowić osłonę dla przechowywanej łodzi motorowej, którą mogli wyrwać się z dobijanego miasta niektórzy jego obrońcy. Jak widać przyczółek mostowy na lewym brzegu osłaniany był przez masywny, żelbetonowy wiadukt kolejowy.

/…/ W tym samym czasie dotarło do mnie krótkie pismo od generała Schade. Prosił mnie o przyjęcie kierownictwa sztabu grupy przebicia się z twierdzy. Ten sztab (komendanta twierdzy) do dyspozycji posiadał łódź motorową, oczekującą pod mostem Hindenburga. Odmówiłem  ze słowami:

 - Przez siedem tygodni, w najcięższych godzinach, moi żołnierze okazywali mi ślepe posłuszeństwo i dotrzymywali żołnierskiej wierności. Byłbym zbrodniarzem, gdybym oddał tych dzielnych ludzi bez przywództwa wrogowi.

 (Dowodzenie twierdzą podzieliło się na 3 części).

Gdy goniec od generała Schade odszedł, usiadłem przy maszynie do pisania i napisałem świadectwo [dla] historii odrzańskiej twierdzy Głogów:

 

Otto Streber dowódca 2)      Festung Glogau, 30 marca 1945.

 Do Dowódcy rosyjskich wojsk oblężniczych

W celu uniknięcia dalszego rozlewu krwi, jestem gotów złożyć broń, jeśli zaakceptowane zostaną bezwarunkowo następujące punkty:

1. przejęcie moich żołnierzy jako jeńców wojennych z poszanowaniem ich życia i prywatnej własności, z zachowaniem wymogów praw człowieka.

2. przejęcie rannych, z zachowaniem wymogów Konwencji Genewskiej.

3. poszanowanie ludności cywilnej, która znajduje się lub znajdowała w  moim obszarze [dowodzenia] ponieważ nie brała ona udziału w walkach.

4. proszę o dalsze zawieszenie broni, do czasu dalszych uzgodnień.

5. broń złożę jedynie wtedy, jeżeli wszystkie wymienione wszystkie punkty zostaną zaakceptowane, w przeciwnym razie będziemy się bić aż do ostatniego człowieka.

podpisano: Streber

/…/

W międzyczasie rozdane zostały przez szefa żywność i tytoń. Wszyscy się trochę uspokoili,  niemniej patrząc na każdego osobno, widziało się, że nastaje trudna godzina.

Oficerów posłałem do swoich ludzi z rozkazem, aby przekazali im, że powinni

zachować największy spokój, po to bym mógł dalej prowadzić rokowania. Najgorzej było z rannymi w kręgielni i cywilami; jednych zdjął strach, ze  zostaną  bezbronni, zamordowani, zaś kobiety bały się, że zostaną zgwałcone.

Kilka minut przed upływem zawieszenia broni, przybył rosyjski parlamentariusz,

z wyższym oficerem sztabowym. Po krótkim powitaniu, zacząłem w poprzednim miejscu pertraktacje. Mimo, że zapadła noc, było zupełnie jasno od łuny płonącego kwartału domów przy dworcu. Zapytałem parlamentariusza czy potrafi czytać po niemiecku, co potwierdził, po czym przekazałem mu moje pismo do armii oblężniczej.

/…/ Uzgodniliśmy następne zawieszenie broni do czasu decyzji rosyjskiego dowództwa. Parlamentariusze wyjaśnili, że nie potrwa to długo, gdyż i oni będą

zadowoleni, jeśli zakończy się rozlew krwi.

Kiedy Rosjanie odeszli, udałem się do swojej kwatery. W piwnicach, znów było śmiertelnie cicho;wszyscy zastanawiali się co się z nim stanie. Jedynie pojedyncze strzały, którymi niektórzy oficerowie i szeregowi żołnierze odbierali sobie życie, przerywały martwą ciszę tej strasznej nocy w podziemiach hotelu Hindenburg. Moi żołnierze nieustannie prosili mnie, abym ich nie opuścił.

Kiedy widziałem tę udrękę i zrozpaczonych ludzi, wydałem mojej grupie bojowej rozkaz:

- Od tej chwili zwalniam wszystkich uczestników grupy bojowej od danej przysiegi wojskowej.  Kto powierza się mojemu dalszemu kierownictwu, może zostać, kto jednak uważa, że w czasie zawieszenia broni uda mu się  przedostać przez front wroga, może tego próbować.

W międzyczasie nastała godzina 23.00. Pewien major rosyjski przyniósł odpowiedź wyrażoną mniej więcej tymi słowami:

- Rosyjskie dowództwo zgadza się z propozycjami i będzie respektować wszystkie punkty.

Major prosił mnie, bym zażądał od swoich ludziom pozostawienia broni w miejscach gdzie się znajdują, a następnie wyjścia z ręcznym ekwipunkiem przed hotel. Zarządzenie przekazałem adiutantowi. Kobiety i dzieci zgodnie z ustaleniami musiały pozostać przy rannych. Rozgrywały się wtedy rozdzierające serce sceny.

O godzinie 0.30 w Wielką Sobotę 31 marca 1945 roku nie było już grupy bojowej Strebera.

Wehikuł dziękuje A. Bokowi za zgodę na publikację.


1402, 30.04., Wehikuł pisał już czarnej (krwawej?) plamie w dziejach miasta [patrz wzmianka 4/2011]. Dwaj głogowscy Żydzi, bracia Rothbart zostali w dniu dzisiejszym straceni na stosie rozpalonym przed Bramą Polską, po wschodniej stronie miasta. „W wyniku szaleństwa, strachu i uprzedzeń, oskarżono ich o zbezczeszczenie hostii świętej”.

Jak się zdarza w natłoku wydarzeń, tu nastąpiła pomyłka w dacie. Dziś już jest właściwa.

 

1598, 11.04.,  [patrz też notkę - 17.11.1596 11/09] – dziś konflikt o dochody z warzenia i sprzedaży piwa wybucha na nowo. Będzie trwał do 18 maja. W tym okresie tłum głogowskich mieszczan kilkakrotnie wdzierał się na wyspę, i tam „wypił jeno kilka achtli piwa, a znaczną jego ilość zabrał ze sobą do miasta. Resztę wylano i rozbito beczki z piwem i naczynia do produkcji wódki”. Tańszy alkohol, którego wyszynk prowadzono na Ostrowie Tumskim w cieniu kolegiaty pomniejszał dochody głogowskich mieszczan. Wojna piwna trwała wiec okresami zażarta.

 

1651, kwiecień, w konsekwencji układu kończącego wojnę trzydziestoletnią w tym miesiącu zapadła decyzja o budowie w Głogowie tzw. Kościoła Pokoju dla protestantów. Prace związane z wytyczeniem dzialki rozpoczęto dopiero w grudniu [patrz Wehikuł 12/2009 z 10.12.1651]. A Świdnica i Jawor otrzymały takie pozwolenie dopiero 9 września 1652 roku.

Kościół Pokoju wg Friedricha Bernharda Wernera, Schlesische Bethäuser (1748-52)

 

1708, 8.04.,  protestanci otrzymali zezwolenie na zawieszenie w swojej świątyni dzwonów ma małej dzwonnicy. W czerwcu, dwa lata później władza zgodziła się ma zawieszenie dzwonów na wieży. (6.06.1710)

 

1899, 25.04., w Głogowie na Zebraniu Reprezentantów, które odbyło się dzisiaj wieczorem z poręczenia Zarządu oraz Towarzystwa Kulturalnego wybrano jednogłośnie rabina dra Lucasa z Berlina na rabina tutejszej gminy żydowskiej na miejsce niezapomnianego, rabina Rippnera (błogosławionej pamięci). Nowy rabin powinien przejąć urząd podczas święta Szawuot.

[Notatka z: Allgemeine Zeitung des Judenthums, 11 sierpnia 1899, 63. Jahrgang, Nr 32, s.2 - dzięki Marcinowi Blaszkowskiemu, który tekst znalazł i przetłumaczył]

Notatka z Allgemeine Zeitung des Judenthums.

 

1906, kwiecień, przy Promenadestrasse 15 (ob. ul. Ignacego Daszyńskiego) oddano do użytku książęco - biskupi konwikt gimnazjalny dla chłopców (Knabenkonvikt Georgianum). Zgodnie z planem budowa zakończyła się w połowie marca, co potwierdził protokół odbioru budynku datowany na dzień 16 tego miesiąca. Jednak prace przy odbiorze i wykończeniach trwały jeszcze w kwietniu. Konwikt czyli inaczej internat, posiadał sale wspólne (refektarz, biblioteka, szatnie), sypialnie dla  stu chłopców, pomieszczenia gospodarcze. Obiekt był wyposażony w centralne ogrzewanie, oświetlany energią elektryczną. obok budynku znajdował się ogród i plac zabaw. W okresie od 04.07.1941 do 05.02.1945 r. w konwikcie istniał lazaret prowadzony przez osiem ss. elżbietanek. W marcu 1945 r. budynek spłonął. Wyremontowany w 1960 r. przez Śląski Okręg Wojskowy jako  pierwsza w woj. zielonogórskim tzw. Tysiąclatka.

Budynek internatu dla chłopców w pelnej krasie, tuż po oddaniu do użytku.

 

1945 kwiecień, oficjalne źródło do historii działań wojennych prowadzonych przez siły zbrojne III Rzeszy zawiera zapisy o sytuacji wokół Glogau:

1.04.1945, Załoga Głogowa otrzymała polecenie, aby się przebijać. (Die Besatzung von Glogau hat den befehl zum Durchbruch).

3.04.1945, Brak komunikatów ucieczce z Głogowa jej załogi. (noch keine Meldung über das Durchschlagen der Besatzung von Glogau).

10.04.1945, 19 ludzi z obsady załogi z Głogowa przebiło się [przez front]. Zameldowali, że widzieli dowódcę obrony hrabiego Eulenburga w Przemkowie. (19 Mann der Besatzung von Glogau haben sich durchgeschlagen. Sie melden, den kommandanten Graf Eulenburg in Primkenau gesehen zu haben).

(wg: Dziennik działań wojennych,  Oberkommando der Wehrmacht [Kriegstagebuch des Oberkommandos der Wehrmacht 1940-1945. (Wehrmachtfuehrungsstab). Gef. Helmut von Greiner, Percy Ernst Schramm. Band IV: 1 Januar 1944 – 22 mai 1945. Frankfurt am Main 1961]).

 

1946, kwiecień, już blisko rok, jak mieszkają i przebywają w ustanowionych układem poczdamskim granicach Polski rosyjscy żołnierze. Na terenie powiatu znajdują się w kilku majątkach rolnych. Zdemoralizowani wojną, niezdyscyplinowani i bez nadzoru, popełniają wiele przestępstw. Komendant powiatowy MO donosi swoim przełożonym w raportach sytuacyjnych o takich zdarzeniach jak poniższe:

- 3.04., ok.. 22,30 napad ok. niezidentyfikowanych 4 napastników na posterunek MO w Białodrzew (Białołęka). 40 minutowa wymiana strzałów. Ślady prowadziły w kierunku majątku zajętego przez oddz. radziecki.

- 9.04. i 12.04., żołnierze sowieccy dwukrotnie dokonali kradzieży farb olejnych i zbiegli wyładowanymi samochodami, zapisano numer rej.

- 20.04., w Grębocicach żołnierze radzieccy pobili milicjantów Stefana Zapatkę i Jerzego Dorowskiego. Sprawcy zostali ujęci przez dowództwo radzieckie; awanturę wywołali żołnierze, z oficerem, przybyli aż z Wiednia po zboże. Dzięki interwencji KPMO, zostali wylegitymowani i przekazani kom. Radzieckiej – [w meldunku podano nazwiska i stopnie tych żołnierzy.]

- 23.04., we wsi Suchy Chleb (Skeyden - Skidniów) pow. Głogów, żołnierze sowieccy dokonali rabunku i gwałtu. Ujęci i przekazani prok. Wojskowej w Lesznie.

 

 

1967, 27.04,  Rozpoczęto budowę osiedla "Matejki". Jak twierdził Janusz Chutkowski, osiedle budowano na założeniu przedwojennego planu urbanistycznego. Na placu między Aleją Wolności a ówczesną ul. Świerczewskiego wcześniej były tzw. tereny powystawowe a w części tymczasowe baraki postawione na pocz. lat pięćdziesiątych dla kadry zawodowej powiększającego się garnizonu wojskowego. W budowanych blokach zamieszkali pracownicy powstających zakładów Zagłebia Miedziowego i kadra zawodowa garnizonu.

Bloki mieszkalne przy ul. Jana Matejki od strony głogowskiego Starostwa  [Jerzy Popiel specjalnie dla Wehikułu]

 

1973, 9.04.,  po zakończeniu czwartego turnusu zgodnie z rozkazem dowódcy Śląskiego Okregu Wojskowego rozformowano szkołę podoficerską w głogowskim 6 pulku pontonowym.

         Indywidualnie najlepsze wyniki uzyskali:kaprale Andrzej Ćwiećwierz i Jan Jagieło, których wraz z trzema kolejnymi absolwentami awansowano do stopnia starszego kaprala. Były też awanse do stopnia kaprala, odznaki Wzorowego Żołnierza (6 srebrne i 52 brązowe) oraz przyznano 43 tytuły specjalisty wojskowego III klasy. Ostatnim komendantem szkoły był kpt. Karol Grys. [wg informacji I. Dominiaka]

Pontonierzy 6 pułku w trakcie budowy przeprawy.

 

1986, 14.04., w budowanym kościele N.M. pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, na Koperniku rozpoczęła działalność parafialna poradnia psychologiczna. Kilka dni wczesniej rozpoczął wydawanie leków punkt apteczny [patrz też notka [4/2012]. Formalnie była tu Brzostowska parafia św. Wawrzyńca Brzostów bo parafia NMP Królowej Polski erygowana została dopiero w lutym 1988]  Jak twierdzi świadek tamtych czasów, placówki te odwiedzało wielu mieszkańców – „tam się biegało po lekarstwa! Sporo luda!

 




Wykonanie: ŁUKASZ JEDYNAK FOTOGRAFIKA