Listopadowy Wehikuł rozpoczyna swoją wędrówkę w średniowiecznych Borach Tarnowskich, w okolicach dzisiejszej Sławy. Tu miał prozaicznie acz nieszczęśliwie spaść z konia Konrad Kędzierzawy, syn Henryka Brodatego. Książę stał się bohaterem "korespondencyjnego" sporu przedwojennych historyków polskich i niemieckich o rolę "w umacnianiu polskości i walki z germańskim naporem". Jest to również przykład metodologicznej odpowiedzi na pytanie o hipotetyczne "białe plamy" głogowskiego średniowiecza.
A kończymy podróż dziś - w listopadzie 2010 r. Po raz kolejny Miasto wyróżniło honorowymi godnościami tych, którzy codzienną praca zrobili dużo. Wehikuł dokłada się do tych gratulacji przeglądem głogowskich wyróżnień honorowych.
Prowadzi Wiesław Maciuszczak [ wieslawmaciuszczak@interia.pl ]


1213, 4.11. -"...Konrad..., udał się do puszczy tarnowskiej, gdzie podczas polowania, spadłszy z konia, złamał kręgosłup i umarł, (po czym) przewieziony do Trzebnicy, pochowany został w kapitularzu ze względu na siostrę, która go najbardziej umiłowała, zwany był zaś Kędzierzawym".

W nieszczęśliwy sposób zginął więc drugi syn Henryka Brodatego, o którym kronikarz pisał wcześniej, że kiedy posiadł wiadomość o tym, że ojciec chce go pominąć w dziedziczeniu: "...Konrad, który nienawidził Niemców, zebrawszy Polaków z różnych ziem, zamierzał wygnać brata z nielicznymi Niemcami, jacy wówczas byli na Śląsku. Ojciec zaś i matka, którzy nie byli w stanie uśmierzyć tego zła, zezwolili na zbrojne starcie synów ustępując: ojciec do Głogowa, matka do Niemczy. Gdy synowie starli się na polu między Legnicą a Złotoryją w miejscu zwanym Studnica albo Czerwony Kościół, Henryk - wraz z niemieckimi przybyszami, tak chłopami, jak rycerzami, których zewsząd zebrał _ zabiwszy niezliczonych Polaków, triumfalnie zdobył pole zwycięstwa, podczas gdy tamci, którzy zdołali się uratować, uciekali".

Cytowane zapisy pochodzą z Kroniki Polskiej, anonimowego śląskiego zakonnika _ najprawdopodobniej cystersa z klasztoru w Lubiążu, powstałej w końcu XIII w. Na podstawie tej notatki powstała legenda, która przetrwała w niektórych dziełach do dziś.

Opowieść kronikarza znana była kolejnym dziejopisom w tym Długoszowi, Kromerowi, Cureusowi. Ale prawdziwą rewelacją stała się dopiero w XIX w. Wtedy to została przycięta do potrzeb namiętnych dysput, kiedy rozgorzały namiętności uczuć narodowych. Po stronie niemieckiej - historycy ze środowiska wrocławskiego zobaczyli wtedy datę przełomu w przynależności Śląska do Niemiec. Po stronie szkoły krakowskiej Wacław Sobieski dostrzegł w Konradzie obrońcę polskości tej ziemi. Tezy polskiego historyka w popularną opowieść "ku pokrzepieniu serc" wplotła Zofia Kossak-Szczucka (Legnickie Pole).

Tak więc książę Konrad stał się legendarnym bohaterem pierwszego śląskiego, domniemanego konfliktu narodowościowego pomiędzy Polakami i Niemcami.

Z legendą bitwy pod Studnicą i rolą Konrada Kędzierzawego rozprawił się prof. Benedykt Zientara, wybitny polski mediewista. Przedstawił i odrzucił zakusy XIX historyków niemieckich i literatów polskich, którzy podzielili strony na reprezentantów interesów dwóch nacji.
Wehikuł poleca dwie prace Profesora:
Zientara B., "Tragedia Konrada Kędzierzawego" [w:] Mówią Wieki, R:1972 nr 8 i 9
Zientara B., "Konrad Kędzierzawy i bitwa pod Studnicą" [w:] Przegląd Historyczny, R:1979, tom LXX, zeszyt 1.

1344, 23.11. -w Pradze, książę głogowsko-żagański Henryk V Żelazny składa hołd królowi czeskiemu, Karolowi Luksemburskiemu. W zamian otrzymuje prawa do spadku po Przemku, nadanie połowy miasta. W wydanym w tym dniu dokumencie czytamy, że: "...z bożej łaski książę śląski, pan Głogowa i Zagania, otrzymuje dziedzicznie od wysoko urodzonego króla czeskiego i hrabiego luksemburskiego, najwyższego księcia śląskiego, pana Wrocławia i swego prawdziwego pana lennego, połowę Głogowa oraz te wszystkie ziemie, które do niego prawnie należały w spadku po ojcu: z fortecami, miastami, ludźmi i wszystkimi prawami _ jako prawdziwe lenno_ król czeski przez szczególna łaskę i życzliwość, jaką żywi do niego oraz jego spadkobierców i krewnych _ Konrada oleśnickiego i Jana ścinawskiego, zapewnia mu dziedzictwo w krajach wymienionych książąt, gdyby zmarli oni bezpotomnie".


Płyta nagrobna księcia głogowsko-żagańskiego Henryka V Żelaznego.

1482, 25.11. -w Poznaniu dochodzi do spotkania między księciem Janem II a wysłannikami Wielkiego Mistrza Krzyżackiego Martina Truchsessa. Książę po opanowaniu i zjednoczeniu Głogowa prowadzi przy życzliwości króla polskiego działania mające na celu wyegzekwowanie od Zakonu długu ponad 40 tysięcy guldenów za służbę rycerstwa śląskiego pod sztandarami jego braci po stronie krzyżaków. Z otrzymanym od króla Kazimierza Jagiellończyka glejtem bezpieczeństwa dotarł więc do Poznania. Tu w trakcie negocjacji odbiera od przedstawicieli lennika króla polskiego zaliczkę 4700 florenów na poczet należności. Ostateczne rozliczenie miało nastąpić w marcu 1483 r. Uzyskane tą drogą dodatkowe środki miały pomóc księciu Janowi II w mocnym usadowieniu się w opanowanym księstwie głogowskim.

1594, 3.11. -głęboką nocą wyszły z miasta grupy pachołków zorganizowane przez głogowskich piwowarów. Pod Głogowem napadły na trzy siedliska szlacheckie, w których warzono piwo. Zarekwirowali kotły, zniszczyli przygotowane nastawy do kolejnych warzeń. Kotły jako oznaki zwycięstwa zostały wniesione z wielką wrzawą i radością na Rynek. Starosta rozkazał wprawdzie zabrane naczynia dostarczyć natychmiast na Zamek, ale rozochocona gawiedź nic sobie z tego nie robiła. Dopiero po roku kotły zostały zwrócone prawowitym właścicielom.
To wydarzenie ilustruje fakt narastania konfliktu interesów gospodarczych między szlachtą podgłogowską a przedsiębiorcami z miasta. Mieszczanie twardo obstają przy swoich przywilejach, wśród których jest przywilej warzenia i wyszynku piwa.
Do miejskiej wspólnoty piwowarstwa należały 422 domy.


1640, koniec listopada -w okolicy twierdzy trwa koncentracja śląskich sił cesarskich pod dowództwem generalfeldwachtmeistra Petera Grafa von Götz. Coraz aktywniej bowiem działają podjazdy oddziałów szwedzkich. Umocnili się w kilku punktach tej części Śląska. Silny garnizon głogowski przeszkadza im w opanowaniu i eksploatacji prowincji. Generał von Götz mobilizuje oddziały forteczne. Pułkownik Jung na czele wyprowadzonych zza wałów 1500 rajtarów odzyskał dla cesarza Bytom Odrzański. Jeszcze udaje się twierdzą obronić przed Szwedami.

1757, 25.11. -kończy się bitwa pod Wrocławiem, poddaną Austriakom twierdzę opuszcza zdemoralizowany garnizon pruski. Tylko niewielu (271 oficerów i 328 szeregowych) ruszyło w kierunku Głogowa celem podjęcia dalszej walki. Tu, w twierdzy organizował nowe oddziały generał Hans Joachim von Ziethen, legenda pruskiej kawalerii. Objął komendę nad siłami w Głogowie (były to: część oddziałów Augusta Wilhelma von Bevern i część sił z Wrocławia). Następnie pomaszerował na spotkanie Króla zabierając z fortecy 10 ciężkich 12-funtowych dział (każda ważyła 3480 funtów i były trudne w transporcie i strzelaniu). Ziethen zabrał także kilka 50-funtowych moździerzy. Forteczna artyleria wykorzystana została mobilnie za kilka dni w krwawej bitwie pod Lutynią (Leuthen).


Generał broni Hans Joachim von Ziethen. Za swoje zasługi wojenne został wynagrodzony i otoczony powszechnym szacunkiem, uznawany był za najpopularniejszego dowódcę Fryderyka Wielkiego. Tu przepasany szarfą najwyższego odznaczenia pruskiego tronu - Orderu Czarnego Orła.

1808, 5.11. -podpisano dziś układ końcowy (Schlussvertrag) wynikający z Konwencji paryskiej (8.09.1808), na mocy którego wojska francuskie zaczęły opuszczać teren Prus. Jednak celem zabezpieczenia spłaty kontrybucji w trzech garnizonach pozostaną załogi francuskie. Głogowskie umocnienia Francuzie mieli opuścić w momencie spłaty połowy kontrybucji (najpierw to było 140 mln franków czyli prawie 38 mln talarów, a po interwencji cara 120 mln franków.) Władze pruskie musiały zapewnić utrzymanie załogi twierdzy (jak i pozostałych dwóch _ Kostrzyna i Szczecina). Zgodnie z rozdzielnikiem miało tu stacjonować 3300 ludzi i 800 koni. Na konto ich utrzymania zarządzono ewakuację magazynów w opuszczanych śląskich twierdzach. Jak podaje P. Malicki przetransportowano drogami i Odrą do Głogowa 2179 ton siana, 1289 ton słomy, 1297 ton owsa, 9015 pni na palisady, ponad 22 tony suszonych warzyw, 38,5 tony soli i 14 ton peklowanego mięsa. Trudności z transportem powodowały, że prowadzono "handel wymienny". Część wyposażenia twierdz czy materiałów fortyfikacyjnych pozostała na miejscu, a do Głogowa dostarczano materiały z okolic oszczędzając na transporcie.

1918, 10.11. -wspomnienia powstańca wielkopolskiego Hipolita Szatkowskiego brzmią jakby zostały wyjęte ze scenariusza filmu CK Dezerterzy. Podoficer kajzerowskiej armii oddelegowany został w październiku z frontu zachodniego do twierdzy Głogów. Mając dostęp do kompanijnej kancelarii przygotował się do podróży jak bohaterowie filmu. Wspomina po latach: "ze szczególną starannością zapakowałem bilety, czyste rozkazy wyjazdu".

Nad Odrę trafił, jako dowódca transportu materiałów fortyfikacyjnych. Obserwował z zainteresowaniem narastający wokół siebie w głogowskich koszarach i w mieście ferment. 10 listopada zawiązano Radę Żołnierską, ale nie włączył się w jej prace _ jak wielu Polaków w mundurach pruskich tu oddał pole żołnierzom narodowości niemieckiej. Natomiast, wspomina _ "jeszcze tego samego dnia, nikomu nic nie mówiąc, wypełniłem rozkaz wyjazdu". Następnego dnia był już w rodzinnym Rogoźnie w pow. obornickim. Włączył się w działania konspiracyjne a po wybuchu powstania stał się w nim jednym z dowódców.

2004, 18.11. -z rejestru podmiotów gospodarczych została wykreślona Cukrownia "Głogów" S.A. W trakcie r estrukturyzacji polskiego przemysłu cukrowniczego zakład głogowski włączono w skład Śląskiej Spółki Cukrowej, ale ostatecznie sprywatyzowano w trybie indywidualnym. W dniu 23 września 1999 r. transakcję zbycia 51% akcji Cukrowni Głogów Spółka Akcyjna inwestorowi niemieckiemu Pfeifer und Langen. Te 51% sprzedanych akcji to były akcje spółki cukrowej, akcje skarbu państwa w tej cukrowni nie zostały zbyte. Nowy właściciel zamknął głogowska fabrykę cukru już w 2002 r.


Pozostałości głogowskiej Cukrowni w 2009 r. [fot. T. Mietlicki]




Wykonanie: ŁUKASZ JEDYNAK FOTOGRAFIKA