|
W średniowieczu przez wiele lat, corocznie, na św. Stanisława (8 maja) odbywały się w Głogowie wielkie jarmarki.
65 lat temu przybyły pierwsze grupy organizatorów polskiego życia społecznego, gospodarczego i politycznego na Ziemi Głogowskiej. Więc dziś
również o ludziach - "ojcach założycielach" polskiego Głogowa. Na podstawie kilku przekazów, po konfrontacji źródłowej, prezentacja składów grup
Marca i Hoinki - pierwszych osadników w polskim Głogowie. Wehikuł oczekuje na ewentualne uwagi dotyczące pisowni nazwisk członków tych grup i
innych uzupełnień.
W tym roku obchodzimy 100 rocznicę urodzin i 30 rocznicę śmierci Adama Królaka - wybitnego głogowskiego pioniera, regionalisty, inicjatora wielu
przedsięwzięć kulturalnych, autora pierwszego przewodnika, poligloty i tłumacza, tropiciela przeszłości miasta. Dlatego Wehikuł będzie częściej w
tym roku przypominał fragmenty niepublikowanej spuścizny pisarskiej Pana Adama. Dzięki uprzejmości i zaangażowaniu Mateusza Zielińskiego, Wehikuł
uzyskał dostęp do "Wspomnień mojego życia" Adama Królaka. Mateusz, w przechowywanych w archiwach TZG materiałach i rodzinnych albumach, znalazł
fragmenty, które odnoszą się do maja 1945r.
I jak każdy maj - i ten, w przeszłości powojennej zaczynał się pochodem. Dziś zdjęcie z 1974 r.
Prowadzi Wiesław Maciuszczak [ wieslawmaciuszczak@interia.pl ]
|

Młodzież szkolna w pochodzie
pierwszomajowym na tle budowanego hotelu "Kasztelańskiego". (Zbiory I. Dominiaka)
1480, 4.05. -odbywa triumfalny wjazd do zdobytego miasta książę Jan II żagański. Kończy się 120 letni podział
miasta na część książęcą i królewską.
1508, 5.05. -Do Rady Miejskiej dostarczono pismo króla polskiego Zygmunta I Starego. Po otrzymaniu Korony Królestwa Polskiego (8 grudnia 1506 r.)
książę głogowski i opawski Zygmunt Jagiellończyk, zgodnie z wcześniejszymi umowami zwraca księstwo głogowskie, bratu, królowi Władysławowi
Jagiellończykowi, władcy Czech i Węgier. W przekazanym dokumencie nadawca informuje o treści dotychczasowej umowy z królem Władysławem. Zwalnia
głogowian z przysięgi wierności i poleca złożyć przysięgę i hołd nowemu władcy. Decyzja została w mieście przyjęta z dezaprobatą. Książę Zygmunt
zapisał się w pamięci mieszkańców jako dobry włodarz i zarządzający. Uregulował wiele sfer życia, a niektóre zaproponowane przez niego rozwiązania
dotrwały do początków czasów pruskich [np. sądownictwo leńskie].
1642, 4.05. -od kilku dni twierdza jest otoczona przez oddziały wojsk szwedzkich pod dowództwem Lenarta Torstenssona. Dziś niespodziewanym szturmem
atakujący zaskakująco wdzierają sie przez otwarte bramy. Uciekli przez nie również dowódcy obrońców, opuszczając swoich ludzi. Pułkownik Moritz von
Rochow był odpowiedzialny za całkowity brak przygotowania twierdzy do obrony. Napastnicy walczyli nie przestrzegając obowiązujących do niedawna
zasad. Po 3 godzinach broniły się już tylko resztki na Ostrowie Tumskim. Zdobywcy natomiast przystąpili do plądrowania i konsumowania na miejscu niektórej
"zdobyczy". Według świadków, w tym dniu miało nie być na świecie zła, które by się w Głogowie nie zatrzymało. Stających w obronie
kościoła farnego, swoich domostw i kobiet - po prostu wycięto. Kościół św. Mikołaja został podpalony. Łupem zdobywców padły olbrzymie forteczne
zapasy wojskowe i majątki mieszczan. Rada Miejska sprawozdanie na temat niefrasobliwości komendy przekazała cesarzowi.
 Szwedzki plan twierdzy z 1642 r.
Kilka dni później, kiedy sytuacja w opanowanej twierdzy się unormowała, załogę szwedzką stanowili żołnierze z pułków Jönkoping i Kalmarskiego
(15.Jönköpings regemente, 17.Kalmar regemente). Szwedzi zaczęli również wypuszczać dotychczasowych więźniów. Oczywiście nie za darmo. Świadek z
epoki - "ogarnięty do niewoli cesarski porucznik", Polak pochodzący z Biecza, późniejszy ksiądz Stanisław Kutalik opisywał on swoje wyjście z
więzienia w Wielkim Głogowie, które miało miejsce 16 maja 1642 r., w sposób następujący:
"...ja na odmianę wyszedł [na wymianę - W.M.] tj za porucznika szwedzkiego, który był więźniem w wojsku naszem cesarskiem, gdyżem ja wyszedłszy
oddał rantię złp. sto jako zwyczaj za tego Szweda, a Szwed w tej armacie rotmistrzowi z pułku Jana Frangla, hetmana szwedzkiego teraźniejszego
za mnie także oddał. O czem dobrze wiadomo p. Kowalskiemu, surrogatowi wschowskiemu....... Gdym potem wyszedł z wiezienia, arcyksiążę Leopold,
brat cesarza jmci postąpił pod Wielki Głogów, chcąc go rekuperować, ale nie mógł...".
 "Lipa Torstensona", w przekazie ludowym, to w jej cieniu przygotowywał i
prowadził oblężenie twierdzy w 1642 r., wódz szwedzki. Lipa drobnolistna, obwód 6,5 m, (w 1910 r.).
1812, 30.05. -o godzinie 3 rano oświetloną przez żołnierzy trasą od Bramy Pruskiej do zamku przejechał cesarz Francuzów, Napoleon Bonaparte. Tu,
jak relacjonuje świadek z epoki, dr G. Dietrich, spał godzinę, poczym zjadł śniadanie z marszałkiem Ludwikiem Berthier, księciem Neuchatel i Wagram
oraz z feldmarszałkiem hrabią von Kalckreuth. Ten ostatni przybył tu z jego powodu. Przy tej postaci warto się chwilę zatrzymać.
Friedrich von Kalckreuth (1737-1818), był pruskim feldmarszałkiem, żołnierzem i dyplomatą. Niedawno wsławił się obroną Gdańska. Był m.in.
właścicielem Retkowa, Przedmościa. W retkowskim pałacu w którym bywał, pracował i przyjmował gości. Stąd prowadził korespondencję np. z wielkim
filozofem, Emanuelem Kantem. Jego zięć - August Wilhelm Leopold Eugen Graf von Schlabrendorff auf Tarnow był Dyrektorem Akademii Rycerskiej w
Legnicy.
 Friedrich Adolf Graf von Kalckreuth.
Po śniadaniu przedstawiono cesarzowi członków władz i przybyłych przedstawicieli okolicznej szlachty. Bonaparte miał pośpiesznie obejrzeć
umocnienia twierdzy. W trakcie krótkiego spaceru wypowiedział się negatywnie o jej wartości bojowej i o godzinie 9 odjechał na wschód.
Dotychczasowe publikacje informują, że w Głogowie Napoleona witała delegacja księcia warszawskiego, Fryderyka Augusta. Dokładnie to stało się pod
Głogowem na granicy z Księstwem.
Już 14 maja listem z Drezna Książę wyznaczył senatora Józefa Wybickiego i ministra policji Ignacego Sobolewskiego, sekretarza Rady Stanu Księstwa
Warszawskiego do przyjęcia cesarza na granicy Państwa. Jak pisze Julian Ursyn Niemcewicz, otrzymali zalecenie by mu wszędzie po drodze
towarzyszyli i "wyrządzali cześć jak największą". Na trasę przejazdu wysłano również piwnice, srebra i kuchnię książęcą. Delegaci dostali na cele reprezentacyjne 3000 zł.
Ze wspomnień ministra Sobolewskiego wynika taki opis uczyniony przez Niemcewicza:
"Stali nasi senatorowie na samej granicy od Głogowy, do której się pojazd cesarski zbliżył i już przednie konie wstąpiły na grunt nasz.
Zatrzymała się kareta cesarza, senatorowie przez rozdzielający rów zbliżając się do cesarza przystąpić musieli. Wysiadł Napoleon z Berthierem.
Wybicki tak przemówił do niego:
Najjaśniejszy Panie, wstępujesz na ziemie z nicości na światło ramieniem twojem wprowadzonej, gdzieś podniósł te ołtarze, na które codziennie
składamy ofiary o powodzenie i życie twoje. JKM pan nasz Miłościwy rozkazał nam złożyć ci uszanowanie swoje, oświadczyć zapewnienia zawartego
przymierza. Najwyższy sprawco przeznaczeń Europy. Jakiekolwiek poświęcenie ponosić nam przyjdzie, poniesiem je ochoczo, żeby pokazać światu, że
umiemy iść drogą twej woli i droga wszelkiej twej myśli".
Wystąpienie, choć napuszone i górnolotne oraz fakt zatrzymania powozu i uroczystego powitania musiały wpłynąć na Napoleona pozytywnie. Z Głogowa
wyjechać miał poirytowany. Cała bowiem podróż przez Prusy przebiegała "wśród smutnych, obojętnych a nawet nieżyczliwych ludzi". Tu na
granicy został przyjęty z entuzjazmem i wiwatami. Dlatego też jak pisze dalej Niemcewicz, zaprosił ich cesarz do swojego czterokonnego pojazdu,
gdzie "rozmawiał z największą poufałością i wesołością, nucił piosenki". Obydwaj polscy politycy towarzyszyli cesarzowi Francuzów,
na jego prośbę, aż do Torunia.
 Wjazd Napoleona Bonaparte w 1812 r. do twierdzy. Rys. P. Knoetla.
1945, 2.05. -dociera do miasta grupa Władysława Marca. Otrzymał upoważnienie pełnomocnika Rządu RP na okręg IV, Stanisława Piaskowskiego
(późniejszego wojewody dolnośląskiego) do organizowania w obwodzie III (późniejszym powiecie) zrębów administracji rządowej. 23 osoby, przybyłe z
Kielecczyzny to:
Władysław Marzec -pełnomocnik
Jan Ziemian -zastępca
Ignacy Bilski
Piotr Bilski
Józef Brożyna
Bolesław Chominiec
Julia Górniak
Bolesław Gromadzki
Grzegorski [brak imienia]
Inż. Władysław Kasprzycki
Antoni Janis
Stanisława Leśniewska
Zygmunt Lewiński
Kazimierz Ludwiczak
Adela Marzec
Stefan Mieszalski
Stanisław Nędza
Jarosław Nowicki
Władysław Pierściński
Czesław Rojek
Tadeusz Salwa
Irena Senkowska
Henryk Toporkiewicz
1945, 3.05. -Repatriant z Wileńszczyzny, inż. Tadeusz Wolański tworzy w Sławie oddział Państwowego Urzędu Repatriacyjnego. W ciągu następnych dni w
powiecie powstaje sieć placówek obsługujących przesiedleńców. Rejonowe punkty etapowe zorganizowano również w Głogowie, Polkowicach i w Bytomiu
Odrzańskim, a w każdej gminie działał inspektor osadnictwa. Obsługiwano repatriantów z terenów byłej III Rzeszy - otrzymywali zaświadczenia
tymczasowe, zapomogę i prowiant. Wyruszali w głąb kraju.
Równolegle na teren powiatu przybywały transporty ze Wschodu. W ciągu trzech lat oddział PUR do 2 czerwca 1948 r. osiedlił w gospodarstwach
rolnych 6457 rodzin, które liczyły 38.660 osób, a w miastach zarejestrowano 5393 osoby.
1945, 10.05. -w kilka dni po przybyciu "grupy Marca" pojawiła się ekipa rozpoznawcza z Jarocina. Po uzgodnieniach z Pełnomocnikiem Rządu jarocinianie
przystąpili do tworzenia władz miejskich. Burmistrzem miasta został wyznaczony Eugeniusz Hoinka, który po prezentacji w komendanturze oficjalnie
objął urząd. Z tej okazji odbyło się spotkanie towarzyskie z udziałem Polaków i Rosjan. Prezentem dla tych ostatnich miała być beczka samogonu
zamówiona przez burmistrza w Kotli. W trakcie spotkania ustalono, że jedna z nielicznych niezniszczonych uliczek przy szpitalu wojskowym otrzyma
nazwę 10 Maja. I tak przemianowano przedwojenną Herderstr. A jeszcze tej "radosnej" nocy, po poważnym naruszeniu zawartości beczki na nowo
mianowanej ulicy zapłonęła "pochodnia zwycięstwa". Spalono najbliżej szpitala stojący budynek nr 17. W którym po odbudowie przez kilka lat mieszkał
Janek Smorczewski z rodzicami i braćmi i dostarczył poniższe zdjęcie zrobione przez jego Tatę. Później przez wiele lat mieszkała tu rodzina Piotra
Bilskiego - pioniera z grupy Władysława Marca.
 Dom przy ul. 10 maja 17.
|
|
26.05. Dzięki uprzejmości Mateusza Zielińskiego Wehikuł uzyskał dostęp do "Wspomnień mojego życia"
Adama Królaka. Mateusz w przechowywanych w archiwach TZG materiałach znalazł taki fragment:
"Pierwsza zorganizowana grupa do Głogowa wyjechała dnia 26 maja 1945r., w której i ja się znalazłem. Przybycie do Głogowa było wielkim wydarzeniem
w moim życiu. Miałem już ze sobą mapę Głogowa przywieziona przez prof. Roszczaka oraz własnoręcznie wykonaną w Jarocinie mapę powiatu. Grupa
dojechała tylko do Leszna, gdzie znocowaliśmy w schronie kolejowym z braku innego pomieszczenia a nazajutrz tylko do Wschowy. Dalej linia kolejowa
była zniszczona. Ze Wschowy szliśmy pieszo w kierunku Głogowa, ciągnąc na ręcznych wózkach nasz skromny dobytek. We wsi Górczyn zabrał nas samochód
wojska polskiego i dowiózł pod Głogów. Poprzez dwa zawalone mosty na Odrze dobrnęliśmy do miasta. Na jednej z ulic grupa Niemców oczyszczała jezdnię
i gdy nas zobaczyli powiedzieli:
- Achtung! Jetzt gehen die Polen! Jeden z naszych ludzi ujrzawszy wielka swastykę namalowana na murze, rzucił w nią kamieniem. Posypał się tynk.
Niemcy przypatrywali się temu z oburzeniem i mówili:
- Na, so was?
Byliśmy w Głogowie. W wielu miejscach dymiły jeszcze zgliszcza. Budynki spoglądały na nas wypalonymi oczodołami okien i wywalonymi drzwiami. Na
głównej ulicy zgłosiliśmy się do komendanta wojennego, majora Tokarewa z którym rozmawialiśmy w języku rosyjskim. Spotkaliśmy się z życzliwym
przyjęciem. Z uwagi na to, ze nie istniała możliwość zamieszkania w Głogowie - komendant skierował nas do wsi Nosocice".
"Ludzie godzili się dobrowolnie na bezpłatne na razie zatrudnienie, za uzyskanie spokoju, dachu nad głową, skromny posiłek bezpłatny, rozwalone
mieszkanie do remontu własnym systemem, trochę znalezionych mebli czy sprzętu domowego, który sami nosili na plecach z gruzów".
 Grupa osadników w trakcie uroczystości rodzinnej, przed nie do końca oszklonym i
wyremontowanym budynkiem przy ówczesnej ul. Niecałej 2. Dziś zaczyna się tam ul. Armii Krajowej. Budynek został zburzony w trakcie budowy osiedla
Chrobry. A. Królak - pierwszy z lewej w II rzędzie. (zbiory M. Zielińskiego)
Grupa Hoinki:
Eugeniusz Hoinka -burmistrz
Adam i Józef Królak
Nikodem Piotrowski -restaurator
Stanisława Piotrowska _kasjerka miejska
Stefan Zapadka -milicjant
Michał Buczkowski -milicjant
Wacław Horbanowicz -rolnik, referent gospodarczy
Izabela Horbanowicz -urzędniczka Zarządu Miasta
Aleksander Śmidoda -ślusarz
Franciszek Gałkowski -kupiec
Kazimierz Szyba -mechanik
Stefan Heyser -elektryk
Henryk Hartman -mechanik
Tadeusz Kosmatka _ogrodnik
Władysław Kowalcze rolnik; z żoną i dwojgiem dzieci
Kazimierz Leśniak -milicjant
Leon Fleischer -szklarz
Marian Karwacki
Czesław Zawieja
Walenty Łukaszczyk
Adam Królak tak uzasadniał determinację pobytu w Głogowie pierwszych polskich mieszkańców:
"Ludzie godzili się dobrowolnie na bezpłatne na razie zatrudnienie, za uzyskanie spokoju, dachu nad głową, skromny posiłek bezpłatny, rozwalone
mieszkanie do remontu własnym systemem, trochę znalezionych mebli czy sprzętu domowego, który sami nosili na plecach z gruzów".
1948, 19.05. -pełniący obowiązki burmistrza Głogowa Antoni Główny odpowiada na pismo Adama Królaka prowadzącego
kronikę Głogowa i dziennik. Przesyła mu "wykaz osób posiadających wyższe wykształcenie". Lista zawiera 14 (czternaście) nazwisk. Tak.
W mieście powiatowym, w trzy lata po wojnie, jest 14 osób z wyższym wykształceniem. A zameldowanych w grudniu 1947 r. było 1850, a rok później 2985
mieszkańców.
Spis nie precyzuje dokładnie specjalności, specjalizacji, zawodów i ukończonych uczelni. Podajemy więc zgodnie z oryginałem, że w mieście
znajdowali się wtedy przedstawiciele zawodów:
"Lekarze: Lucyna i Czesław Ludwiczakowie, Wiesław Juszkiewicz,
lekarz weterynarii Tomasz Leszczyński,
inżynierowie: Władysław Gadus, [bez im.] Sozański, Mieczysław Nowakowski,
sędzia Czesław Górecki,
prawnik Romuald Sawczak,
ekonomista Stanisław Wyrzykowski,
ksiądz Stanisław Grela
farmaceutka, mgr Wiktoria Gadus
magister, wicestarosta M. Skoczeń
filozofia, Józef Hanzel".
 dr Wiesław Juszkiewicz z małżonką po zejściu z promu nad Odrą, 1947 r. W głębi
widoczna wieża artyleryjska tzw. "Malakoff" lub "Barbakan".
1953, maj -W ruiny miasta przyjechała ekipa realizatorska filmu "Piątka z ulicy Barskiej". Wśród nielicznych, żyjących jeszcze twórców tego
"głogowskiego" filmu jest Andrzej Wajda, dla którego asysta reżyserska u Aleksandra Forda była początkiem wielkiej i znanej nam drogi w sztuce
filmowej. Nie wiemy czy znany reżyser był wtedy na planie. Natomiast drugim asystentem reżysera był Hubert Drapella. Ten zmarły w 2008 r. filmowiec
systematycznie na łamach tygodnika "Film" relacjonował swoje przygody z realizowanymi wtedy produkcjami kinowymi. W numerze 10
z 1954 r. opisywał:
"Do pewnej partii zdjęć plenerowych potrzebna nam była Warszawa z lat 1947-48. Nie dały rezultatu poszukiwania w stolicy. Toteż wyszły one daleko
poza jej granice. Dotarliśmy do Głogowa na Śląsku, którego stare Śródmieście całe leży w gruzach. Przyjechaliśmy tam w momencie, gdy właśnie
rozpoczęto akcję rozbiórkową. O zabezpieczenie pewnych ruin do czasu dokonania zdjęć zwróciliśmy się do władz miejscowych. Wkrótce otrzymaliśmy
pismo od głogowskiej Rady Narodowej. Ruinami choćby, przed ich rozbiórką, chciało przysłużyć się to miasto naszej pracy. Otoczono nas serdeczną
opieką.
W Głogowie między innymi [podkr. Wehikuł] robiliśmy zdjęcia na placu podobnym do przedpola budowy Trasy W-Z. Na tle olbrzymiego terenu zasłanego
usypiskiem cegieł i okolonego morzem ruin dziwnie obco wyglądały tysiące zgromadzonych ludzi, pracowników miejscowych zakładów przemysłowych. Byli
pełni temperamentu i optymizmu. Nawet wobec tych ruin.
W kilka dni potem wyjeżdżaliśmy z Głogowa. Przez okno autobusu odczytałem zawieszony transparent: "Załoga budowy wzywa do współzawodnictwa"
Ci ludzie nie ulękli się ruin Głogowa. Byli tacy sami, jak ich koledzy, bohaterowie z trasy W-Z.
Poczuliśmy się silniejsi o nowe serca. Głogowianie, a potem wielu, wielu innych ludzi wzbogaciło nasz film, bo powiększyło nasz kolektyw".
Film powstał w okresie zdjęciowym: 28 stycznia - październik 1953. Ze wspomnień głogowian wiemy, że statystom płacono wtedy 50 zł za dzień
zdjęciowy.
Może warto byłoby przypomnieć ten film w Głogowie? Albo zrobić wraz z udziałem reżysera, retrospekcję filmów jego filmów, np. pod tytułem: "Z
ulicy Barskiej do Katynia"?
1975, 29-30.05. -grupa młodzieży z głogowskich szkół średnich przebywała w Świnoujściu. Rok wcześniej uczniowie Zespołu Szkół Zawodowych,
znajdujący się na letnim obozie OHP w Nadleśnictwie Międzyzdroje, nawiązali kontakt z marynarzami ORP "Głogów" ze świnoujskiej 2 Brygady Okrętów
Desantowych. Później, na zaproszenie Dyrekcji szkoły, z inicjatywy szkolnej organizacji młodzieżowej, w Głogowie przebywała delegacja okrętu z
dowódcą por. mar. Jackiem Gągolą. Ustalono ramowe warunki współpracy z miastem i szkołą. W konsekwencji, zorganizowany został międzyszkolny konkurs
wiedzy o historii polskiej marynarki wojennej. Finał marynarze zorganizowali na okręcie. Wcześniej uczniowie odbyli krótki rejs, zapoznali się ze
służbą na morzu, uczestniczyli tez w niektórych specyficznych dla marynarki wojennej przedsięwzięciach morskich. W niedzielę w otwartej ładowni
odbył się finał konkursu wiedzy o polskiej marynarce wojennej. Jurorami byli najwięksi znawcy dziejów marynarki wojennej w Świnoujściu, zawodom
przysłuchiwała się załoga okrętu z jej dowódcami.
Zwyciężył Zbyszek Jabłoński z Technikum Mechanicznego. Wrażeń uczestnicy wywieźli mnóstwo, pamiątek nie wiele. Zdjęcia można było robić tylko
wewnątrz okrętu. I takie prezentowane są obok.
 W ładowni, w której mieściło się 700 żołnierzy z pełnym oporządzeniem lub do 14
pojazdów i 100 żołnierzy desantu, zasiedli uczniowie z Głogowa.
 Zbyszek Jabłoński, zwycięzca konkursu, otrzymuje upominek od przedstawiciela marynarzy.
 Dowódcy okrętu wśród finalistów konkursu.
Okręt Rzeczpospolitej Polskiej "Głogów" był okrętem desantowym średnim, klasy "Janów" z projektu 771A realizowanego od 1970 r. Zbudowany został
w polskiej stoczni. Długość ok. 75 m., wyporność 900 ton; ok. 40 osób załogi; zadania - załadunek, transport i wysadzenie desantu. ODS 809 trafił
do Marynarki Wojennej w 1971 r. Służbę zakończył w 1994 r., kiedy to został sprzedany cywilnemu armatorowi.
 ORP Głogów czyli ODS 809 przy kei w porcie wojennym w Gdyni - Oksywiu w ostatnich
latach służby (1992-94); zdjęcia ze zb. R. Kaczmarzyka (n-k)
|
| |