Biała zima, trudne warunki na drogach, trzaskający mróz po raz kolejny uzasadniają nazwę miesiąca. Dzisiejsza zima dawała w ten sam sposób znać i w przeszłości. Dlatego wojsko przerywało czasami wojny i udawało się na tzw. leża zimowe. Otrzymywało hibernę czyli świadczenia w naturze _ kwatery we wsiach królewskich, a później gotówkowy dodatek do żołdu. Ale też toczyło się życie, jak 65 lat temu dotarła nad Odrę najstraszniejsza z wojen. I w tym czasie ewakuowany był w podobnym mrozie cywilny Glogau. Generał mróz zbierał swoje żniwo i na Ziemi Głogowskiej.
Dziś 12 odcinek Wehikułu. Zamykamy rok przeglądu głogowskich wydarzeń. Otrzymałem sygnały, ze teksty są czytane. Z odzewem spotkał się apel o zdjęcia z rozruchów w mieście 31 sierpnia 1982 r. Tadeusz Nowak jak pisał, ze "...Smieną ukrytą ze strachu pod kurtką pojechałem pod pomnik rowerem, ale już w okolicy obecnego ronda gazu łzawiącego było tak dużo, że szybko zawróciłem..." w najbliższym czasie obszerne przypomnienie tych wydarzeń. Dziś zdjęcie zrobione z terenu obecnego Ronda Konstytucji, w pobliżu nieczynnego obecnie szaletu miejskiego. widoczne chmury gazu łzawiącego, niespotykane już modele samochodów i spokojni ciekawscy obserwatorzy.
Prowadzi Wiesław Maciuszczak [ wieslawmaciuszczak@interia.pl ].


31.08.1982 r. chmury gazu łzawiącego przy obecnym Rondzie Konstytucji 3 Maja.


W nieodległej przyszłości powrócimy do tematu. Zdjęcie "dzieci głogowskich" też jest rozszyfrowywane i znajdują się dzisiejsi pięćdziesięciolatkowie. Do dziś nie znalazła się natomiast podobizna pierwszego dowódcy 112 pułku artylerii ciężkiej ppłk Henryka Poźlewicza. To niemożliwe by w żadnym albumie nie zachowała się pamiątka ze spotkania, w którym uczestniczył kawaler Orderu Wojennego Virtuti Militari, głogowski dowódca.

1307, 8.02. -ukazał się akt fundacyjny klasztoru i kościoła pod wezwaniem św. Krzyża dla żeńskiego Zakonu Świętej Klary. Klaryski do Głogowa sprowadził książę już w 1304 r. Całe założenie ulokowane zostało w północno-wschodniej części miasta, na terenie jurydyki książęcej. W tym miejscu miała się wcześniej znajdować szubienica, którą przeniesiono na wzgórze po drugiej stronie miasta, poza mury. W 1307 r. Konwentowi głogowskiemu przewodziła ksieni Katarzyna. Mniszki przybyły zapewne z pobliskiego konwentu św. Klary we Wrocławiu. Wśród sióstr zakonnych znajdowało się bardzo wiele przedstawicielek szlachty śląskiej oraz polskiej. Głogowskie zgromadzenie było najlepiej uposażonym zakonem w księstwie. Klaryski wg wyliczeń dr M. Konopnickiej z UZ posiadały w księstwie głogowskim 8 posiadłości. Otrzymały one w dokumencie fundacyjnym wsie: Rapocin, Konradowo, Kandlewo, część Żarkowa, Oborę, młyn znajdujący się przed fosą miejską wraz z przylegającym do niego ogrodem, wieś Ruszowice oraz czynsze z jatek głogowskich.

Ponadto klaryski nabyły prawa do dwóch folwarków (Odervorwerk z 16 poddanymi i Oppachvorwerk z 16 poddanymi) oraz duży folwark w Żukowie Głogowskim ze 142 poddanymi. Zakonnice były również posiadaczkami majątków w okolicach Wschowy.

1363, 25.02. - we Wschowie, biskup poznański Jan Doliwa udziela ślubu księżniczce Jadwidze głogowskiej i polskiemu królowi Kazimierzowi Wielkiemu. Nastoletnia córka Henryka V Żelaznego staje się czwartą zoną monarchy i nadzieją, że powije mu syna. Choć małżeństwo jest udane, to na świat przychodzą kolejno trzy dziewczynki. Po ślubie pan młody zabiera oblubienicę na miodowy miesiąc do Żarnowca.

Taką dokładną datę podaje prof. Władysław Semkowicz. Polemiści przesuwają fakt ślubu o 2 lata i łączą go z wizytą Henryka V na Wawelu. Temu może sprzyjać wiadomość, że pierwsze dziecko, księżniczka Anna, miało się pojawić na świecie w 1366 r. A jak było naprawdę?.... Wiemy, ze polska królowa przeżyła swojego męża. Po jego śmierci z bogatą oprawa wdowią z królewskiego skarbca wróciła na Śląsk. Tu ok. 30 letnia wdowa wyszła za mąż za legnickiego księcia Ruprechta I i pozostała w Legnicy.


Henryk V, ojciec ks. Jadwigi, z jej braćmi Henrykiem VI i Henrykiem VII Rumpoldem na pieczęci.

1473, 1.02. -ok. godziny 6 rano zawaliła się jedna kolumna i spadły fragmenty stropu w kościele parafialnym p.w. św. Mikołaja. I choć wielką poniósł szkodę kościół jak zapisał kronikarz w głogowskich Annales, to "za łaską bożą nie doznał urazu żaden człowiek".

1476, 22.02. -zmarł Henryk XI. Z jego śmiercią wygasa głogowska linia Piastów. Książę został najprawdopodobniej otruty. Dzień później jego kuzyn Jan II Szalony (zwany też Okrutnym) zgłosił swoje prawa do spadku. Do podziału pozostałości pretenduje wielu chętnych. Rodzina ostatniego Piasta, w tym kuzyni, kanonik Wacław i Jan książę żagański nie zrobili niczego by zabezpieczyć Głogów przed roszczeniami księcia Brandenburgii. Roszczenia te stały się zasadne wraz z uprawomocnieniem się kontraktu ślubnego z 1472 r. Margrabia brandenburski Albrecht Achilles, w imieniu swej siostry Barbary - wdowy (ślub w 1472 r z 8-letnia dziewczynką, nieskonsumowany).

Rozpoczyna się długotrwała wojna o tzw. sukcesję głogowską. Opis wydarzeń znajdujemy na przykład u XIX wiecznego kronikarza Karola Waltera: "Był to okres walki między dzikim, nie znającym umiaru i nie oszczędzającym nikogo Janem Żagańskim a Albrechtem Achillesem. Księżna Barbara uciekła ze swoim dworem z Kożuchowa na wieść o zbliżaniu się oddziałów Jana Żagańskiego. Zdobył on Kożuchów i inne miasta pustosząc wszystko z wielką zaciekłością".

1507, 11.02. -zmarł w Krakowie Jan z Głogowa znany także jako Głogowczyk, (ur. około 1445 w Głogowie) - polski astronom, matematyk i filozof scholastyczny, przedstawiciel przyrodoznawczego nurtu albertyzmu. Pochodził z patrycjuszowskiej rodziny Schilling (Schelling), ale nie używał tego nazwiska i podpisywał się Gloger albo Glogovita. Przez blisko 40 lat nauczał łaciny, filozofii Arystotelesa i astronomii na Akademii Krakowskiej, którą sam ukończył w 1468 r. Pochowany został w kościele św. Floriana w Krakowie, w którym przez ostatnie lata życia był kanonikiem. Jego biogram znajduje się w Polskim Słowniku Biograficznym i Encyklopedii Ziemi Głogowskiej.

Załączona podobizna pochodzi wg. K. Soczyński, Chiromancya panny Lenormand. "Przyjaciel Ludu, czyli Tygodnik potrzebnych i pożytecznych wiadomości" 5, nr 45, 11.05.1839, s. 353.


Jan z Głogowa.

1607, 1.02. -do zrewoltowanych, zbuntowanych wobec okolicznej szlachty Gaworzyc przybył egzekucyjny oddział Węgrów liczący 500 ludzi. I tego dnia rozpoczęło się zdobywanie szańców i okopów przygotowanych przez mieszkańców. Wieś została zaatakowana z kilku stron. Chłopi bronili się uporczywie, przysparzając żołdakom wielu kłopotów. Szczególnie zażarta walka rozgorzała o cmentarz, z którego jednak napastnicy wyparli obrońców. Po jego zdobyciu, opór chłopski znacznie osłabł. I na innych odcinkach chłopi nie byli w stanie wytrzymać naporu lepiej uzbrojonego przeciwnika. Mimo zawziętości i zaciekłości (w kilku miejscach kilkakrotnie odpierano gwałtowne ataki), sytuacja pogarszała się coraz bardziej. Poważnym punktem oporu był szaniec w środku wsi. Zacięta bitwa rozgorzała też o spichlerz i mury łączące go z cmentarzem. Wreszcie ucichły ostatnie strzały. Gaworzyce znalazły się w rękach zwycięzców. Jak relacjonują kronikarze rozwścieczeni żołdacy znęcali się nad bezbronną ludnością nie szczędząc kobiet i dzieci. Krzyki maltretowanych ludzi dolatywały do sąsiednich wiosek, przejmując wszystkich grozą. Zginęło kilkunastu chłopów. Wśród nich było 2 kmieci, 2 zagrodników i 9 parobków folwarcznych. 5 uczestników buntu powędrowało do więzienia. Strat oddziału ekspedycyjnego nie znamy. Krew jednak nie została przelana daremnie. Uczestnik sporu - von Zedlitz wracając do wsi musiał pójść na szereg ustępstw wobec chłopów. 8 lutego Węgrzy opuścili wieś. Strach przed nieokiełznaniem najemników był tak wielki, że mieszczanie głogowscy dołożyli starań by oddział egzekucyjny po drodze do Gaworzyc i wracając z nich nie wstąpił do Głogowa "na gościnne występy".

1760, luty -trwa wojna. Spustoszenia okolic twierdzy chce zdyskontować na rozkaz króla Fryderyka jego brat książę Henryk, atakując niespodzianie Rosjan. 600 żołnierzy z twierdzy czyni wypad na Wschowę. Ale tym razem Rosjanie i Polacy są przygotowani. Napaść odparto pędząc niefortunnych żołnierzy aż na forteczne przedpola pod Serbami.

1831, 17.02. -wieczorem tego dnia ma miejsce najsłynniejsza ucieczka z głogowskiej fortecy. Ucieka odsiadujący karę twierdzy za działalność spiskową przeciw zaborcom, gen. Jan Nepomucen Umiński. Właśnie mijają cztery lata jak 22 lutego 1826 r., został aresztowany w swoich Smolicach, do których powrócił ze Wschowy. Generał niechowający nigdy głowy w piasek i i tym razem stanął twarzą w twarz z przeciwnościami losu. Nad ranem do dworku Umińskich zabębniły pięściami posty majora von Stonza. W Wielkopolsce od jakiegoś czasu trwały aresztowania wśród patriotycznie nastawionych obywateli. Został min. aresztowany hrabia Maciej Mielżyński, który czteroletni wyrok zaczął odbywać w Głogowie i opuścił go 2 lata później na skutek amnestii królewskiej. Aresztowany Umiński w trakcie procesu wykorzystywał wystąpienia jako trybunę demonstracji polskiego ducha żołnierskiego. Urzędnicy pruscy określali go "zagorzałym i zbrodniczym szowinistą" Bo jak nie można było formułować takich wniosków, gdy zeznający oświadczał, że nie boi się żadnej kary, również śmierci i gdyby nawet musiał wejść na szafot to nikt nie będzie go przeklinał za zdradę. A patriotyzm pokazywał w takich stwierdzeniach jak np. to z listu do ministra spraw wewnętrznych Prus - "Jeżeli miłość do ojczyzny jest zbrodnią to ja jestem zbrodniarzem". Natomiast honoru polskiego oficera i generała miał bronić odpowiadając na uwłaczającą wypowiedź osławionego carskiego senatora Nowosilcowa - "nie należę do prowincji polskich zabranych przez Moskwę i że generał Umiński nie znosi bezkarnej obrazy mu wyrządzonej i że nie zawsze będzie więźniem stanu".


Rogatka (Hornburg) - wiezienie dla więźniów stanu.


I dla takich miedzy innymi rachunków wyprowadza w pole swoich strażników. Tego dnia, 17 lutego organizuje w "Rogatce", więzieniu dla przedstawicieli szlachty i jeńców stanu, w którym na 1 piętrze zajmował izdebkę - pijaństwo dla oficerów pruskich z którymi min. grywał w karty. Niedawna wizyta córki dostarczyła prowiantu i napitków. Jak potem relacjonowało drobiazgowe śledztwo, wartownicy widzieli go bez czapki i płaszcza, w rozchełstanym mundurze wychodzącego na chwilę z budynku. A jak pamiętamy więzienie mieściło się nieopodal Bramy Wrocławskiej, którą zamykano dopiero o godz. 22. Podniesiono alarm, kiedy okazało się, ze generał nie wrócił do towarzystwa. Generał lejtnant Fryderyk von Clausewitz, pełniący obowiązki komendanta twierdzy zarządził poszukiwania. Wysłano umyślnych do Poznania i Berlina. To była gorąca dla wielu prusaków noc. A uciekinier dzięki łańcuszkowi ludzi dobrej woli już 20 lutego dotarł do stolicy. Po drodze pomagali mu hrabia Hektor Kwilicki, książę Antoni Sułkowski, Żychliński, Radoliński i Bojanowski. I wielu innych. Wśród nich znalazł się też Juliusz Niklas (zm. 27.06.1872), oficer 5 pułku artylerii pruskiej, dowódca patrolu granicznego. Przy kontroli granicznej udał, że nie rozpoznał uciekiniera. Za to został aresztowany. Odbywał karę twierdzy także w Głogowie.

Przybywszy do Warszawy, jak doniósł tutejszy Kurier Polski, [nr 428 z dn. 21.II.1831] Jan Umiński "natychmiast udał się do głównej kwatery". I jak wiemy już kilka dni później dowodzi polskimi wojskami w trakcie działań wojennych powstania listopadowego.


Jan Nepomucen Umiński w mundurze generała broni z 1931 r.

1945
- 6.02. -pierwszy wojskowy transport kolejowy z Leszna wjechał na stację w Drzewcach Starych. Polscy kolejarze leszczyńscy zorganizowali grupę organizacyjną mającą za zadanie rozpoznanie szlaku w kierunku Głogowa. Rozpoczynają naprawę, bowiem dalsza jazda w kierunku Głogowa była niemożliwa. Za Głogówkiem zniszczone były dwa mosty a na stacji wszystkie rozjazdy. Przez cały miesiąc trwa intensywna naprawa torów w kierunku Głogowa - toromistrz Gbiorczyk wspominał: "Pewnego razu ze Stróżykiem i ośmioma pracownikami wieźliśmy ręcznym wózkiem torowym do przystanku Głogów - Gaj dwie szyny do wymiany, w miejsce uszkodzonych na skutek wybuchu pocisku. Wtem od strony Głogowa nadjechały lasem wojskowe wozy pancerne z załogami. Słyszeliśmy co prawda warkot silników już z pewnej odległości, jednak przypuszczaliśmy, ze to pojazdy bojowe radzieckie, a nie przyjacielskie. W chwili gdy dojechały do toru, wyskoczyło z nich wojsko w mundurach niemieckich. Jak się okazało byli to własowcy pod dowództwem oficera niemieckiego. Kazali się nam ustawić twarzami do muru przed budynkiem na peronie. Oficer podszedł do nas, stanął koło Stróżyka i zajrzał mu w twarz. Widocznie dlatego, ze był między nami najsilniejszej postawy. W tej chwili odwróciłem się z podniesionymi rekami w kierunku oficera i powiedziałem, ze jesteśmy pracownikami kolejowymi naprawiającymi tory. Na to on zapytał czy mam broń. Odpowiedziałem, z e nie. Cała zgraja przystąpili do przeprowadzania osobistej rewizji, przeszukali też wózek roboczy z naszymi narzędziami. Następnie oficer wydał swym kompanom rozkaz aby powsiadali do wozów i odjechali...".

- w końcu lutego -w końcu lutego -został przebazowany na lotnisko w Żarach 2 gwardyjski pułk lotnictwa myśliwskiego z 322 Dywizji Armii Czerwonej. Stąd samoloty były kierowane nad okrążoną twierdzę. Ich zdziwienie budził fakt, ze po raz pierwszy loty bojowe odbywali lecąc z zachodu na wschód, a nie odwrotnie. Jak wspominał dowódca eskadry "Mongolski Wojownik" kapitan I. T. Koszelew , podwieszone dwie 50 kilogramowe bomby "zrzucali pikując z wysokości 400-600 m". Po pozbyciu się ładunku burzącego "strzelali do okien budynków, gdzie bronił się nieprzyjaciel. Ostrzeliwali również ogniem karabinów maszynowych pozycje artylerii i moździerzy".

Pułk wyposażony był w samoloty myśliwsko-bombowe Ła 5 i Ła 7. Te ostatnie, ufundowane przez Mongołów otrzymała w końcu 1944 r. eskadra nosząca imię "Mongolski Wojownik" (Mongolskij Arat).


Jeden z pilotów eskadry "Mongolski Wojownik" i samoloty Ła 5FN na lotnisku polowym jesienią 1944 r.

7.02. -zlikwidowana zostaje placówka szpitalna ss. Elżbietanek w Głogowie. Siostry przybyły do miasta nad Odrą w sierpniu 1861 r. Prowadziły duży szpital (80 Łózek) i przedszkole (95 dzieci do 1941 r.) oraz zarząd administracyjno-gospodarczy w konwikcie arcybiskupim dla 100 chłopców (obecnie budynek II LO). Dwa lata wcześniej -5 lutego 1945 r.- zakończył działalność prowadzony przez nie od 4 lipca 1941 r. szpital polowy (lazaret) w arcybiskupim konwikcie. 8 sióstr miało w tym polowym szpitalu 250 łóżek dla rannych. Od końca stycznia trwa ewakuacja rannych. Wraz z nimi przez Żagań, Drezno, Diepoholdeswalde, Ansbach, Eisenach ewakuowane zostały 5 sióstr. Pozostałe pozostały w konwikcie, który spłonął w następnym miesiącu. Zakonnice przeniosły się do szpitala, skąd 20 kwietnia żołnierze radzieccy wysiedlili je do obozu jenieckiego w koszarach. Natomiast w szpitalu macierzystym opieka nad rannymi trwała do końca oblężenia. Dom starców i szpital splunęły. Siostry wraz z podopiecznymi schroniły się w piwnicach. Po 20 kwietnia tego roku również zostały przesiedlone do obozu w koszarach. Oblężenie przeżyło 10 sióstr, w 1939 było ich 23, część wyjechało w trakcie styczniowej ewakuacji razem z rannymi. W reaktywowanym szpitalu wojskowym 3 zakonnice pracowały na sali operacyjnej inne przy opiece nad chorymi. Pozostałe opiekowały się wysiedlonymi, uchodźcami i bezdomnymi.

W lutym 1947r. wyjechały do Wrocławia. Placówka ss. Elżbietanek w Głogowie przestała istnieć.

22.02. -Szczególną aktywnością wykazywały się organizacje zdemobilizowanych żołnierzy osiedlających się na Ziemiach Zachodnich. W okolicach Głogowa osadnicy zaczęli się pojawiać już po częściowej demobilizacji z 10 sierpnia 1945 r. Nieliczni z nich zostali w mieście, większość osiedlała się na peryferiach i na terenie powiatu, w stosunkowo dobrze zachowanych wsiach, gdzie obejmowała gospodarstwa rolne. Organizowali się w stowarzyszenia weteranów. Już rok później, chorąży rezerwy Zygmunt Horbatowski stanął na czele Związku Osadników Wojskowych, integrujący zdemobilizowanych żołnierzy. Zrzeszał on 1022 członków w 27 kołach, by łącznie liczyć ich ponad 1200. W 1947 r. przeniesiono zarząd powiatowy ZOW z Kotli do Głogowa. Wśród kół Związku ponad przeciętnym działaniem wyróżniało się koło z Gaworzyc. Działało od lata 1945. Zorganizowało min. pierwsze dożynki powiatowe w których uczestniczył Naczelny Dowódca Wojska Polskiego, Marszałek Polski Michał Rola Żymierski. Osadnicy interesowali się również sytuacją polityczną po zakończeniu wojny. Byli żywotnie zainteresowani stabilizacją. Byli również wykorzystywani w swoim zainteresowaniu do określonych działań propagandowych. Dyskusja na zebraniach dotyczyła również prawnego zakończenia wojny. Zatwierdzenia nowych granic. Ten proces będzie trwał bowiem przez wiele lat. Europe zaczyna dzielić "Żelazna kurtyna".

W trakcie zebrania Gaworzyckiego koła ZOW podjęto uchwałę, wysłaną do pisma "Osadnik na Ziemiach Odzyskanych". Przytaczamy ją w całości jako ilustrację atmosfery pierwszych lat powojennych:

"My, osadnicy wojskowi ziemi głogowskiej cośmy swe karabiny zamienili na pług, orząc swe stare Piastowskie ziemie, które krwią naszą i naszych najbliższych zostały zdobyte i okupione, postanawiamy na dzisiejszym zebraniu w dniu 22 lutego i żądamy aby traktat pokojowy z Niemcami był podpisany w Warszawie niech to będzie memento dla naszego odwiecznego wroga Słowian.
Sekretarz ZOW Koła Chwarzyce Cybulski Tadeusz
Prezes ZOW Koła Chwarzyce Witkowski Feliks
".


Winieta dwutygodnika Związku Osadników Wojskowych.

1971, 28.02. -oddano do użytku budynek oddziału Narodowego Banku Polskiego przy ul. Słowiańskiej. Obecnie w tym miejscu znajduje się siedziba I Oddziału Banku Zachodniego. W trakcie budowy okoliczne dzieciaki z zainteresowaniem oglądały montowanie zabezpieczeń mechanicznych instalowanych sejfach. Zdobytą wiedzą i doświadczeniem, a także wynikami obserwacji dzieliły się w trakcie przerw lekcyjnych z tymi rówieśnikami, którzy mieszkali na peryferiach.

2000, 27.02. -Ordynariusz Wojska Polskiego, biskup polowy Sławoj Leszek Głódź święci kaplicę głogowskiej parafii wojskowej pod wezwaniem św. Jana Bosko. Nieetatowa parafia, która została erygowana 16 października 1996 r., jest położona na terenie Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej. Jak wspominają oficerowie, na krótko (ok. 1 miesiąca) przybył jako kapelan ks. Andrzej Nałęcz-Sadowski. Potem już dłużej proboszczami byli: ks. por. Sławomir Pięt (1997-2005) i ks. kpt. Rafał Kaproń (2005-2010). Od 31 maja 2010 r. posługę pełni ks. por. Stanisław Denys.



Wykonanie: ŁUKASZ JEDYNAK FOTOGRAFIKA