Wehikuł czasu - listopad 2014 (rok 6/69)

 

Przedostatni tydzień października Wehikuł spędził wśród wykładów i konferencji lokalnych. Głogów, Chobienia, Grębocice, Wschowa… trzymając w ręce książki …. zbiory artykułów z konferencji, o których będzie poniżej.

Wśród wydarzeń ważne było zaproszenie i udział w dolnośląskich obchodach Święta Terenowych Organów Administracji Wojskowej w Głogowie. W tym roku uroczystości dla jednostek z całego województwa odbyły się Miejskim Ośrodku Kultury w Głogowie. Jak doniosły później w relacjach media - spotkanie było okazją do prezentacji dorobku tych instytucji, uhonorowania pracowników wojska oraz odznaczenia żołnierzy medalami za zasługi dla ojczyzny oraz uczestnictwo w zagranicznych misjach. Uroczystości zwieńczył występ Orkiestry Koncertowej Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego z solistami. Wehikuł został zaproszony do publicznego wystąpienia by zaprezentować wojskową przeszłość naszego miasta. I jak zwykle otrzymał do tego celu 10 minut. Warto zaakcentować cywilny związek miasta z jego wojskiem.

Honorowym Obywatelem Głogowa został wybrany przez Radę Miejską dr Leopold Góral, natomiast tytuły Zasłużonych dla Głogowa otrzymali Stanisław Kołtowski, kierownik klubu sportowego Chrobry, Michał Walkowiak,  przedsiębiorca, Ligum Pol. sp. z oo. i Jacek Zieliński, Prezydent Miasta w latach 1988-1998. Wehikuł z zainteresowaniem obserwuje ten jeden ze sposobów satysfakcjonowania oddanych miastu i aktywnych głogowian i innych waznych dla Miasta ludzi. Serdecznie gratuluje wyróżnionym, z których każdy ma swoją cegiełkę w tworzeniu wizerunku swojego Głogowa. Tytuły zostaną wręczone w trakcie tradycyjnych – miejskich i powiatowych – obchodów Narodowego Święta Niepodległości.

W listopadowy piątek, w ratuszowej restauracji Pod Starym Głogiem Tygodnik Głogowski podejmował będzie swoich Przyjaciół, współpracowników, czyli życzliwych i aktywnych. Wehikuł cieszy się, że został zaproszony, choć czas mu nie pozwoli na skorzystanie z niespodzianki. Współpraca z Tygodnikiem jest jedna z nielicznych przyjemności medialnych. który już po kilku tygodniach staje się Tygodnikiem Głogowskim.

 

 

 

 

14 października 1994 r., został  wydany pierwszy numer Tygodnika Samorządowego Sami, którego redaktorem był Edward Jabłoński. Uważny czytelnik winiety tego protoplasty Tygodnika Głogowskiego dostrzeże, ze kolejny numer to właściwie 12 a rok wydania III. A jeszcze gdyby dodać, że przed numerem pierwszym był numer 0 (zerowy czyli próbny)? Dobrze, że jest na naszym rynku prasowym gazeta z takim już dojrzałym stażem. Zespołowi wszystkiego najlepszego… 

 

 

Z lektur Wehikułu

Listopadowe, jesienne już wieczory nastrajają do oddania się lekturze, więc dziś prezentacja i propozycje szczególne. Ukazały się w ostatnich miesiącach książki prezentujące dorobek i osiągnięcia lokalnych środowisk regionalistycznych. Prezentowane są niżej z zachętą do lektury dzieła lokalnych pasjonatów i naukowców z wielu ośrodków akademickich, muzeów i innych placówek kultury.

Zacząć trzeba od wrześniowego katalogu wystawy w muzeum Archeologiczno-Historycznym. Renaty Matysiak, 300 lat głogowskiego drukarstwa, (Głogów wrzesień 2014), Jest znakomitym uzupełnieniem ekspozycji. Ale każde z tych wydarzeń – i książka i wystawa sa same w sobie zjawislkiem. Nic dziwnego – przygotowane przez profesjonalistów i duzym nakładem środków.

Lokalne samorządy zaczynają znajdować pieniadze na dociekanie swojej przeszłosci. Dzięki takiemu podejsciu pojawiaja się prawdziwe edytorskie perełki. Bo taką szczególną propozycją jest, prawdopodobnie jedyny w Polsce - pierwszy gminny podręcznik regionalizmu dla Grębocic. Mowa o książce Antoniego Boka, W naszej malej Ojczyźnie. Gmina Grębocice. (Grębocice 2014). Książka dla czytelnika w każdym wieku, na znakomitym edytorsko i merytorycznie poziomie, choć zabrakło okładki introligatorskiej.

Idąc dalej – ze wsparciem regionalistów i ośrodków naukowych  samorządowcy wydali m.in takie prace jak:

Kronika Bojadeł, opr. Grzegorz Bosy, Emilia Kostka, Maciej Mamet, (Zielona Góra 2014) - ma być początkiem serii wydawanych źródeł do historii Ziemi Lubuskiej (a więc i części Śląska) a znajdujących się w rękopisie w zielonogórskim Archiwum. 

Staraniem Towarzystwa Ziemi Polkowickiej prezentowana jest książka Grzegorza Kardysia, Polkowice których nie znamy lub nie pamiętamy, (Polkowice 2014). Tu autor zestawił wybór prawie 900 zdjęć, artykułów z prasy lokalnej, fragmentów Kroniki Polkowic z 1911 r. i wspomnieniami.

Odbywające się systematycznie lub ad hoc konferencje naukowe czy popularno-naukowe owocują zbiorami artykułów. I te tez znalazły się w ostatnim czasie  w dyspozycji czytelnika. Wśród nich Wehikuł zauważył:

Pojawiła się od razu od numeru 2 Kronika Łęgów Odrzańskich zawierająca referaty ubiegłorocznej konferencji pt.: Dziedzictwo historyczno-kulturowe w Krainie Łęgów Odrzańskich, (Głogów 2014).

W Sławie wydano zbiór Siedem wykładów na siedem wieków Sławy,  pod red. Alfreda Röslera, (Sława 2014).

I na zakończenie tego przeglądu materiały pokonferencyjne (z referatem Wehikułu) - Rycerze – szlachta – ziemianie. Szlachetnie urodzeni na ziemi wschowskiej i pograniczu wielkopolsko-śląskim. Redaktorzy zadedykowali publikację pamięci profesora Włodzimierza Dworzaczka (1905-1988), którego 25 rocznica śmierci minęła w roku odbywającej się konferencji. Książka ukazała się pod redakcją Marty Małkus, Pawła Klinta i Kamili Szymańskiej, zrecenzował ją prof. UZ, dr hab. Jarosław Kuczer.  Na zbiór złożyło się 20 tekstów

Okładki z niektórych sygnalizowanych książek.

 

 

 


1476, listopad,  wybucha wojna księcia żagańskiego Jana II z Brandenburgią o spadek po zmarłym ks. głogowskim Henryku XI.

 

1622, 28,11., z Rzeszy wracają do Polski chorągwie lekkiej jazdy zwanej od nazwiska swojego pierwszego dowódcy lisowczykami. Zła sława ich wyprzedza. Powoduje również mobilizację mieszkańców.  Mijając Legnicę zmierzający w kierunku Głogowa  lisowczycy natknęli się na trakcie głogowskim na dość szybko zebrane, pokaźne siły ślązaków. Naprzeciw polskich kondotierów wyszły oddziały jazdy, artylerii i pospolitego ruszenia. Ponoc walnemu starciu zapobiegł dość błyskotliwy manewr operacyjny opracowany przez pułkownika Stroynowskiego, dowódcę polskiej jazdy. Otóż „rozmnożył” swoje chorągwie, tworząc pozorne oddziały z mobilizacji ciurów i służby czeladnej. Mistyfikacja się udała i doprowadziła do rokowań. Uzgodniono warunki na których lekka jazda spokojnie dojedzie do polskiej granicy za Odrą. Jednak przekroczy ją nie w Głogowie a w Bytomiu Odrzańskim. I żołd wraz ze zwyczajowym dodatkiem tzw. abdankiem miała otrzymać nie w Głogowie a w Sławie. Komunik się uspokoił choć w Bytomiu jeszcze zawrzało przy moście. Listopad tego roku był więc dla głogowian łaskawy.

 

1759, 1.11., oddziały pruskie pod bezpośrednim dowództwem Fryderyka II przekroczyły Odrę pod Chobienią i skierowały się na Głogów. Król od kilku dni choruje na podagrę. Choroba uniemożliwia skuteczne dowodzenie i kierowanie bieżącymi sprawami kraju z wysokości konia czy kanapy karety. Pruski władca pozostaje więc w Głogowie przez najbliższe dni. Natychmiast jednak wysyła większą część swoich sił - (19 batalionów piechoty i 30 szwadronów jazdy), pod Hülsen do Saksonii.

 

1813, 2.11., plaga dezercji z oblężonej twierdzy wymusza działania dowództwa. Francuski gubernator baron de la Plane w rozkazie dziennym obiecał każdemu, kto wskaże dezertera 100 franków.

Obok działań militarnych trwa również wojna propagandowa i psychologiczna. Bo na przykład  przed Bramą Pruską znaleziono tornister z wrocławską gazetą, w której pisano o nowym zwycięstwie marszałka Blüchera, pod Wartenburg (3 października 1813), nad oddziałami francuskimi. Jak pisał kronikarz, nieznający języka niemieckiego oficer dał ja do tłumaczenia głogowianinowi i niebawem tę podnosząca mieszczuchów na duch wiadomość poznało całe miasto. Podrzucane informacje ze świata miały osłabiać morale żołnierzy a wzmacniać psychicznie pozostających w twierdzy.

         Tu trzeba wspomnieć o rosnącej legendzie sędziwego marszałka  Gebharda von Blüchera. Sława pruskich dowódców umiejętnie podsycana dobiegała tez za mury twierdzy. Księcia Wahlstatt określano w kręgach żołnierskich żartobliwie mianem „marszałek Vorwärts”, czyli „Naprzód”. Bowiem ponoć tej komendy używał najczęściej. Po wojnie osiadł w przyznanym łaską królewską majątku Krobielowice pod Wrocławiem.

Mauzoleum Bluchera nieopodal Krobielowic widziane przez obiektyw Wehikułu 200 lat po bitwie pod Wartenbergiem i opisywanych wydarzeniach (sierpień 2013 r.)

 

1910,  6.11.,  jak już Wehikuł donosił [patrz [11/2011]  na  cmentarzu garnizonowym w obecności generała leutnanta Hugo von Kathena, dowódcy 9 Dywizji, generała majora Friedricha von Kalcksteina, komendanta twierdzy i jak widać na zdjęciu, wielu innych oficerów w charakterystycznych białych płaszczach i cywilnych dygnitarzy w cylindrach, odbywa się podniosła uroczystość. Dziś odsłonięto obelisk ku czci zmarłych w lazarecie 59 austriackich jeńców wojennych z wojny niemiecko-austriackiej w roku 1866.

Uroczystość na cmentarzu garnizonowym. [ilustracja ze Schlesien, 1910/11 opublikowana w W. macuszczak, Twierdza Głogów. Garnizon i ludzie, Głogów 2009]

1914, 11.11., od tego dnia w Głogowie, ma stacjonować przez ponad miesiąc (do 29.12.1914) oddział lotnictwa fortecznego (Festungsflieger-Abteilung 9, Glogau).

Następował właśnie burzliwy okres rozwoju tego rodzaju wojsk. Nie tylko w armii pruskiej. Dynamicznie zmieniały się struktury, kadry i sprzęt. Sytuacja na froncie wymuszała coraz to nowsze rozwiązania organizacyjne. Jednocześnie lotnictwo z funkcji pomocniczej stawało się pełnoprawnym i silnym uczestnikiem pola walki. By w trakcie wojny zostawić na nich aż 3.126 niemieckich, strąconych samolotów.

Krótki okres istnienia głogowskiej jednostki lotniczej nie jest udokumentowany źródłowo. Występują niewielkie ślady w zestawieniach i kilka egzemplarzy ikonografii. A głogowscy regionaliści spierają się o miejsca trzech lądowisk. Pamiętać należy, że wtedy za lotnisko mogła uchodzić względnie plaska łąka z zadeptanymi kretowiskami (tu Wehikuł odsyła do lektury dyskusji na Głogowskim Forum Historycznym). I pokutuje też niepotwierdzona w pamiętnikach bohatera, legenda obecności w Głogowie młodego Manfreda von Richtofena – późniejszego „Czerwonego Barona” – bohatera walk powietrznych łatającego na czerwonej maszynie (samolot myśliwski Fokker Dr.1). 

Jedno ze znanych i dostępnych zdjęć z lotniska – tu jako widokówka wysłana 18 grudnia 1914 roku, czyli tuż przed reorganizacją i zamknięciem oddziału.

1935, 7.11., rozbudowa garnizonu nabiera tempa. Mobilizację stanu osobowego do realizacji zadań szkoleniowych mają zapewniać działania propagandowe w myśl obowiązujących ówcześnie haseł. Jednym z takich podniosłych momentów są obchody obowiązujących – nowych z reguły - świąt wojskowych i państwowych. Dziś w 54 pułku piechoty Dzień Obrony.  Uroczysta zbiórka tez jest elementem intensywnego szkolenia dziś tzw. patriotycznego.

Zebrany na uroczystej zbiórce stan osobowy pułku (w Głogowie stacjonowały dwa bataliony a III w Kożuchowie). Tchnące jeszcze świeżością bloki koszarowe, młode drzewka, majaczące nieopodal wieże klasztoru Redemptorystów. [Zbiory Ł. Jedynaka]

 

 

1945,  l8.11., uruchomiona została linia kolejowa Głogów - Zielona Góra. Ułatwiła komunikacje z Bytomiem Odrzańskim i przede wszystkim z Nowa Sola, gdzie znajdowało się tymczasowo kilka głogowskich instytucji i urzędów.

Dworzec kolejowy w Bytomiu Odrzańskim w latach późniejszych  [www. dolny.slask.org.pl]

 

 

1947, listopad, w piwnicach budynku przy ul. Słowiańskiej 31 umieszczono siedzibę Miejskiej Biblioteki Publicznej. Obok biblioteki miejskiej równolegle rozpoczęła swoją działalność Powiatowa Biblioteka Publiczna. Zanim obiektem bibliotecznym stał się charakterystyczna budowla przy ul. Jedności Robotniczej, placówka trafiła jeszcze do „domu dyrektora”. Był to położony obok gimnazjum nr 1 budynek tworzący wraz ze szkołą jeden kompleks.

 

1960,  l9.11., w dzisiejszym numerze (już 274 w tym roku), ogólnopolskiej gazety Kurier Polski cała strona nr 4 poświęcona jest Głogowowi. Wiodącym jest materiał zatytułowany „Gród bez serca” o zniszczeniach i próbach odbudowy. Inne notatki odnoszą się do bieżącego życia czy egzystencji głogowian. Oczywiście wszystko nosi nutę ówczesnej propagandy i entuzjazmu.

Fragment czwartej strony Kuriera Polskiego z 19 listopada 1960 r.

 

 

1997, 18.11., jak donosił dziennikarz - po całodziennych zmaganiach z oporną materią pod koniec dnia udało się wykuć krzyż wieńczący wieżę Kolegiaty. Okazało się, że wbrew przypuszczeniom krzyż nie jest odlewem. Został zbudowany z miedzianej blachy pokrywającej stalową konstrukcje wzmacniającą. Tym samym zakończyły się niczym wieloletnie spekulacje na temat z czego został ów krzyż wykonany. Natomiast do dziś barwne opowieści o śmiałkach wchodzących na szczyt odżywają w trakcie rodzinnych spotkań lub turystycznych wędrówek po Głogowie.

Zdjęcie kolegiackiej wieży zakończonej „starym” krzyżem (tu „z profilu”), pochodzi z lipca 1996 roku. [autor Rafael Rokaszewicz] 




Wykonanie: ŁUKASZ JEDYNAK FOTOGRAFIKA