1294, 6.05.,
podpisana została, wymuszona więzieniem, umowa z Henrykiem Brzuchatym o podziale
księstwa wrocławskiego. Henryk III zwany też Głogowczykiem, uzyskał tym samym
prawie całe jego terytorium na prawym brzegu Odry, przy granicy z Wielkopolską
(z Oleśnicą, Kluczborkiem, Namysłowem, Byczyną). Związana jest z tym też
obietnica pomocy zbrojnej i wykup pieniężny. Schorowany Henryk Brzuchaty (zwany
też Grubym) zmarł niecałe 2 lata później.
O przyczynach choroby i nieludzkich warunkach pobytu w areszcie
patrz: Wehikuł
11/2009 - (notka
z dn. 9.11.1293).
1345, maj,
w trakcie trwającej wojny polsko – czeskiej książę Konrad oleśnicki
zorganizował, niejako „przy okazji” wyprawę na Wschowę. Historycy uważają, ze
musiał w niej uczestniczyć ze swoimi ludźmi jako lennik, ks. głogowski Henryk
Żelazny. Wschowscy mieszczanie dali odpór śląskiej napasci. Król Kazimierz
Wielki już
23 maja tego roku nadał miastu wieś Przyczynę Górną i zezwolił na wyrąb
drewna w lasach królewskich.
W tym też okresie rozpoczęto obwarowywanie Wschowy murami. Budowa
umocnień trwała ok. 100 lat.
Stanowiły je mury, fosy i wały ziemne. W systemie tym znajdowały się też dwie
Bramy – Polska i Głogowska oraz dwie furty. Ta ostatnia przetrwala do początku
XIX wieku. Przed rozebraniem ok. 1780 roku wyglądała, jak pisze
Marta Małkus, tak:
"Cała murowana, z masywnymi wrotami
drewnianymi. Pod bramą znajduje się mieszkanie szczupłe murowane, przeznaczone
dla warty garnizonowej. Przy bramie znajdują się schody drewniane, w górę
prowadzące, gdzie mieści się mieszkanie sługi wójtowskiego, przy tymże areszt
górny i dolny dla mężczyzn. Wieża nad bramą cała murowana w dobrym stanie,
częściowo blachą, częściowo szkudłami, czyli drewnianymi dachówkami dopiero nowo
pokryta. Od bramy przez wały idzie most drewniany reparacji koniecznie
potrzebujący."

Podpis: Brama Głogowska we
Wschowie, została rozebrana w 1801 r. (ilustracja dzięki M. Małkus z Muzeum we
Wschowie)
1488.
13.05., dziś zaczyna być
budowany most polowy, później zwany pontonowym, przez Odrę. Wznoszą go oddziały
czarnej roty (zwanej tez czarną armią) króla Macieja Korwina, które podchodzą do
miasta. Borgeni opisuje w Kronice (zapiska 294):
„We
wtorek po niedzieli Vocem iocunditatis
[Piąta niedziela
po Wielkanocy]
wojsko wybudowało nowy wielki most na Odrze koło wsi Żarków. W ten sposób
swobodnie mogli pójść z końmi i wozami dokąd tylko chcieli i nikt im nie
przeszkadzał. Za Odrą wyrządzali wielkie szkody. Drewno i wszystko co niezbędne
sprowadzali bez przeszkód dla królewskiego wojska. I przybyli przed Ostrów
Tumski i tam starali się, by nic nie dostarczano do miasta.”
Sztuka tymczasowych mostów składanych zaczęła się rozwijać z początkiem wieku
XV, kiedy w 1405 r. ukazała się praca
"Bellefortis".
Żartobliwie można powiedzieć, ze Polacy ją przeczytali, a Krzyżacy nie i
dlatego kilka lat później Jagiełło ich zaskoczył przeprawiając swoja
armie sucha noga przez Wisłę. A w Głogowie pontony już zostały na zawsze. Od
małego oddziałku pontonierów Fryderyka II do pułku pontonowego w II połowie XX
wieku, który używał systemy TPP a później
park pontonowy PP-64.
1570,
26.05,
Joachim
Cureus (1532-1573), głogowski „fizyk miejski”, lekarz i
śląski historiograf, datował
dziś w Głogowie (należy podejrzewać, że po zakończeniu tworzenia „Gentis
Silesiae annales” – pierwszej historii Śląska) list dedykujący dzieło
cesarzowi Maksymilianowi II Habsburgowi.
List, po łacinie jak widać w
nadtytule „Epistola dedicatoria”, nie był niczym w tych czasach niezwykłym.
Cureus umieścił go na początku dzieła zaraz po stronie tytułowej i zawierającej
herb. Autor polecał swemu władcy napisane przez siebie dzieło i jednocześnie
akcentował wiarę i lojalność do tronu, i swoją troskę o przyszłość Śląska.
Nazywa cesarza „władcą łaskawym i dobrym oraz ojcem ojczyzny”. Zwraca się do
niego z prośbą by przyjął dzieło powstałe z miłości do ojczyzny.
Marta Kasprowska-Jarczyk, autorka obszernej i pierwszej w języku polskim tak
obszernej pracy o historyku, który po raz pierwszy użył nazw Górny i Dolny Śląsk
dokładnie omawia znaczenie i rolę tego artykułu, punktując m.in. fakt pomyłki w
ostatnim zwrocie. Cureus chcąc uzasadnić takie a nie inne datowanie wydania
tekstu pisze, że okazją jest 38 rocznica ślubu rodziców cesarza – Ferdynanda i
Anny córki Władysława, króla Czech i Węgier. Jednak tu się historyk pomylił. Ten
ślub faktycznie odbył się 26 maja ale jedenaście lat wcześniej czyli okazją
winna być 49 rocznica.
Wehikuł odsyła zaciekawionego czytelnika do zapowiadanej wyżej
książki.

Strona końcowa
dedykacji autorskiej – Epistola dedicatoria – Ostatni akapit brzmi: „Glogovie
in urbe Elysiorum XXVI May, guo ante annos 38 D. Ferdinandus Imp. celebrauit
Sacrum Nuptiale cum laudatissima sua sponsa Anna Wladislai Regis Hungariae et
Bohemiae filia.
Anno 1570. M.T.C.
humill: serru
Ioachimus Cureus”.Polecam
uwadze określenie - Glogovie in urbe Elysiorum – Głogów miasto Elizjum. Badacze
stawiaja tezę, ze Cureus używał starożytnego określenia Elizjom w stosunku do
Ślaska tak jak Polacy mówili o swoim kraju Sarmacja.
1630, 13.05.,
wobec niechybnej inwazji
szwedzkiej na Śląsk, Ferdynand II
skierował do rady miasta Głogowa polecenie modernizacji systemu obronnego.
Oczywiście nadzorcą wykonania wszelkich poleceń stawał się komendant twierdzy.
Tym samym on decydował o przychodach i stratach miasta. O jego losie. Za chwilę
zniszczone zostaną przedmieścia i centrum ówczesnego Wielkiego Głogowa zamknięte
zostanie na prawie 300 lat w okowach Festung.
Pismo z Wiednia ma się znajdować w zielonogórskim Archiwum
Państwowym, w zespole - Akta Miasta Głogowa. Warto może opublikować ten
dokument. Wehikuł zwrócil się z taką prośbą do przyjaciół z Uniwersytetu
Zielonogórskiego. Bo może od tego dnia byśmy datowali fakt budowy nowożytnej
głogowskiej twierdzy?
1634,
23.05., tego dnia zabity
został w pobliżu wsi Gola rektor kolegium jezuickiego z Głogowa, o. Hieronim
(Jeremiasz) Fischer. Wiosną tego roku trwały zaciekłe walki o twierdzę miedzy
wojskami katolickimi a protestanckimi. W okolicznych lasach i wioskach obozowały
wojska najemnych żołnierzy. Jezuici z Głogowa uciekli z miasta na skutek
prześladowań. Szczątki poległego kapłana i zakonnika złożono pod posadzką w
kościele św. Jakuba w Konradowie.
A sto lat później na ścianie
kościoła umieszczono kamienną tablicę. Epitafium oddaje hołd duchownemu i
informuje o tragicznym wydarzeniu.

Tekst oryginalny
widniejący na tablicy i jego polskie tłumaczenie. Zdjęcie nadesłane przez
Waldemara Ałdasia, czytelnika Wehikułu, któremu tą drogą on dziękuje za
dotychczasowe działania.
1945, maj,
wędrujący tuż po
zakończeniu działań wojennych
z zachodu na wschód czy w odwrotnym kierunku ludzie, musieli przekroczyć Odrę. W
tym czasie jedyną możliwą drogą była przeprawa przez zbudowany przez
czerwonoarmistów w okolicy Żarkowa most pontonowy.
Wracajacy wraz z innymi robotnikami przymusowymi do domu
Józef Wrzesiński
opisywał kontakty z „wyzwolicielami” w okolicy Głogowa tak:
….zaczepek
ze strony żołnierzy radzieckich było jeszcze kilka. Ratował nas posiadany
spirytus. Trunek ten szczególnie pomógł nam, gdy na przedmieściu Głogowa
czekaliśmy na przejazd przez rzekę Odrę. Przez most pontonowy przejeżdżały co
jakiś czas różne kolumny wojskowe. Nas, żołnierze kierujący ruchem, nie chcieli
przepuścić. Czekaliśmy długo na poboczu. Dopiero, gdy dostali po pół litra
spirytusu, kazali nam jechać. Pokład mostu (jezdnia) leżał na długich łodziach,
ustawionych obok siebie i zacumowanych na linach. Na most pojazdy wjeżdżały
pojedynczo. Most się uginał i pojazd jechał stale pod górkę. Przez tę przeprawę
wszyscy musieli zejść z wozów, a woźnica na przedzie idąc, prowadził konia.
|
|
Przejeżdżaliśmy tylko przez przedmieścia Głogowa. Miasto było bardzo zniszczone.
Po minięciu przeprawy przez Odrę, po lewej stronie szosy mijaliśmy niewielkie
wzniesienie gruntu. Na horyzoncie widać było wystający nad ziemię betonowy
bunkier, a na jego przedpolu aż do szosy, którą jechaliśmy, leżały ciała
zabitych rosyjskich żołnierzy. Było ich dużo. Dziwiliśmy się, że minęło już dużo
czasu od walk nad Odrą, a ciał zabitych dotychczas nie pochowano. Nadal
jechaliśmy drugorzędnymi drogami i omijaliśmy większe miejscowości. Kierowaliśmy
się na Rawicz - Krotoszyn - Ostrów Wlkp. Nie mieliśmy już incydentów z
żołnierzami radzieckimi. Gdy dojechaliśmy do Rawicza czuliśmy, że jesteśmy już w
Polsce. Na postojach ludzie przyjaźnie się do nas odnosili. Dziwili się, że
wracamy w taki sposób. Koniom rany się już zagoiły, nabrały sił i jechało się
szybciej. Jechaliśmy już główną szosą przez Krotoszyn, Ostrów, Kalisz. Do
Sieradza dotarliśmy 9-go maja ok. godziny jedenastej. Na mieście powiewały
biało-czerwone flagi, a ulicą, którą jechaliśmy szedł pochód ludności z
orkiestrą i flagami.”
[za:
http://infowsparcie.net/wria/o_autorze/ wsp_pplk_jozef_wrzesinski.html]
1958,
maj,
odbywają się w Głogowie i w całej Polsce "Dni
Oświaty Książki i Prasy". W tym okresie przez lata, placówki i instytucje
kultury organizują w zakładach pracy, szkołach, ośrodkach gminnych i klubach
wiejskich spotkania autorskie, wystawy, kiermasze książki.
Czasami na kiermasz książki przyjeżdżał
literat. Kronika I LO zapisała pobyt na spotkaniu z młodzieżą Władysława
Broniewskiego.
Np.
w którymś następnym roku na skwerze przed LO kupiłem kilka książek w czasie
kiermaszu - bo je "rzucano" i mimo 20 tysięcznych nakładów sprzedawano spod
lady. A w Głogowie każdy znał pana Wojciecha Opiłę, szefa księgarni na rogu Al.
Wolności i Jedności Robotniczej. Później umieszczono ją obok w odbudowanej
kamienicy – bloku wzdłuż Alei. A kolejne księgarnie otwierano przy ul.
Słowiańskiej czy Moniuszki.
W
tym roku w tzw. „majowe święto książki” miało trwać
jak
widać na zdjęciu do 3 czerwca. Cytat nad okienkiem.

Kiosk Ruchu z prasą i książkami na głogowskim dworcu kolejowym
został opatrzony stosownym napisem z cytatem okolicznościowym.
(Zdjęcie z prywatnego archiwum Pawła Chruszcza)
1965,
25.05,
tego dnia uroczyście oddano do użytku nowy budynek Powiatowej i Miejskiej
Biblioteki Publicznej. Według oficjalnej wersji był to dar Społecznego Funduszu
Odbudowy Stolicy dla Głogowa. Jak na podziękowanie za rozebranie i wywiezienie
cegieł i stali ze Starego Miasta to trochę mało. Projektantem był Bonifacy
Turczynowicz, architekt z Wrocławia Zabiegi o tę inwestycję trwały od kilku
lat., bowiem biblioteka egzystowała w tragicznych warunkach.
Wehikuł, mimo usilnych poszukiwań nie znalazł notki prasowej dokumentującej ten
fakt. Informacja pochodzi z Kroniki TZG.
Rok
później, 12 maja 1966 r. Biblioteka otrzymała imię Galla Anonima.

Miejska Biblioteka w radosnej kolorystyce i w śniegu. Tak wygląda dostojna
matrona, nasza głogowska książnica. ( fot. Barbara Popiel)
1981,
maj,
w Brzostowie (jeszcze podgłogowskiej wsi) powstało pierwsze na Ziemi Głogowskiej
koło NSZZ Rolników Indywidualnych “Solidarność”. Liczyło ok. 40 osób.
Przewodniczącym został wybrany Władysław Papużynski a w zarządzie znaleźli się
też Karol Krężel, Tadeusz Płoch, Emil Landa i Jerzy Wojtasik. W. Papużynski był
jednym z czołowych działaczy związkowych w woj. legnickim. W 1989 został wybrany
senatorem RP.
Wspomina, że po powrocie z wyprawy do brata mieszkającego w Gdańsku (już po
strajkach sierpniowych) do Brzostowa -
…. tutaj też zebrała się grupa rolników,
pytali mnie, czy wstąpię. Jak najbardziej.
I obskoczyli całą wieś i zebrali bardzo dużo kandydatów na członków.
Była zasada: na liście nazwisko, imię, sto złotych wpisowego jako pewny kandydat
„Solidarności". Zebranie uroczyste, świetlica pełna jak nigdy, proszę pani, w
Brzostowie, elementy patriotyczne: sztandar, orzeł, Matka Boska.
Wie pani, był proboszcz Dobrułowicz
[ks. Ryszard Dobrołowicz - Wehikuł]
na tym zebraniu. No i odbyło się to
zebranie. Pani sobie wyobraża, ja sam głosowałem na siebie, zostałem wybrany
przewodniczącym koła
„Solidarności".
Legnica, to było województwo legnickie wtenczas jeszcze, wiemy, że te zmiany
administracyjne nastąpiły później, pojechałem do województwa, tam zadzwoniłem do
„Solidarności" pracowniczej, dowiedziałem się, że raz w tygodniu w tym i
w tym dniu spotykają się.
Więc była zasada, że te składki, te listy do tymczasowego zarządu wojewódzkiego
trzeba przekazać. Pojechałem tam, przekazałem to. Na pierwszym posiedzeniu
przewodniczący Harasimowicz, nauczyciel emerytowany, miał też gospodarstwo,
zaproponował mnie na wiceprzewodniczącego. Znaczy, politycznie to nie miałem
problemu te sprawy analizować. No i zostałem wiceprzewodniczącym i na pierwsze
posiedzenie krajowej RI „Solidarność" w Domu Chłopa pojechałem właśnie z tym
przewodniczącym. I on powiedział: „Słuchaj, ja nie mam zdrowia. Ty będziesz
jeździć, ty będziesz członkiem rady krajowej RI „Solidarność". I od tego momentu
ja już na wszystkie posiedzenia krajowej rady RI „Solidarność" jeździłem do Domu
Chłopa.
W. Papużyński był inicjatorem i przedstawicielem władz organizacyjnych przy
zakładaniu kolejnych kół i zarządów Związku.
[wywiad zamieszczony na stronie: ksi.home.pl/archiwaprzelomu/obrazy/AP-11-2-1-38_1.pdf
– dostęp 21.03.2015; spisany z taśmy magnetofonowej, bez daty przeprowadzenia i
nazwiska autora, bez korekty]. Mimo aktywnych ostatnio działań głogowskich
historyków ten aspekt historii oporu społecznego na ziemi głogowskiej i w
Głogowie nie został jeszcze zbadany i opisany.

Władysław Papużynski (Encyklopedia
Solidarności; Archiwum IPN).
|