Wehikuł czasu - marzec 2015 (7/73) 

 

Kolejny miesiąc roku 70-lecia za nami. W wielu środowiskach trwają przygotowania lub realizowane już są przedsięwzięcia związane z obchodami jubileuszu. Wiele instytucji, przedsiębiorstw czy organizacji będzie wraz z jubileuszem polskiego Głogowa obchodziło swój.

Ostatni swój pobyt w Głogowie Wehikuł czasu wykorzystał też do podziękowania przyjaciołom i tym którzy na rzecz badania i upowszechniania przeszłości lokalnej działają. W ub. roku został przyznany Złoty Bilet Wehikułu pani Elżbiecie Maćkowskiej z Góry (za zapał i entuzjazm w gromadzeniu, opracowywaniu i udostępnianiu dorobku materialnego przedwojennych i powojennych mieszkańców Dolnego Śląska ze szczególnym uwzględnieniem Góry i okolic, za życzliwość i pomoc Wehikułowi czasu, nr 11). Wręczono go dopiero 10 lutego w górowskiej Izbie Pamiątek prowadzonej przez panią Elę.

Kolejne Bilety już przyznane w 2015 roku przekazane zostały wyjątkowo przy okazji promocji wydawnictw TZG 18 lutego. Otrzymali je „zamiejscowi” przyjaciele Wehikułu i głogowskich historyków, uczestniczący w spotkaniu:

Marcin Błaszkowski, Głogowianin z Leszna, erudyta, polihistor i poliglota, miłośnik Wielkiego Świata i Małych Ojczyzn, za życzliwość dla poczynań Wehikułu, leszczyńskie w nim glogoviana itd.  (nr 15)

Prof. dr hab. Jerzy Maroń z Wrocławia, za znajdowanie - w trakcie profesjonalnych badań nad historią myśli wojskowej i wypełnianiem obowiązków Profesora Uniwersytetu Wrocławskiego - czasu na pomoc i za życzliwość dla głogowskich historyków i regionalistów, za dobre słowo, zachętę i poczucie humoru (nr 16).

To nie koniec wyróżnień w tym roku. Będą wręczone w trakcie dorocznej już Gali, Niebawem zostanie ogłoszona kolejna (już III) edycja Głogowskiej Nagrody Historycznej „Złoty Bilet Czytelników Wehikułu czasu”.

W tym roku Patronat nad Nagrodą objął Prezydent Głogowa.

O szczegółach III Głogowskiej Nagrody Historycznej niebawem, a w trakcie Gali Wehikułu poznamy jej zwycięzcę i laureatów kolejnych Biletów.

W trakcie spotkania miało miejsce kilka innych zdarzeń. Wsród nich m.in. przekazanie przez M. Błaszkowskiego Prezydentowi R. Rokaszewiczowi w darze dla miasta obrazu Georga Garbe – Glogau.

Wszystkie opisywane i wspominane zdarzenia odbyły się w zatłoczonej, gościnnej Bibliotece PWSZ. Za przygotowanie wystawy i stworzenie warunków Wehikuł dziękuje władzom Uczelni a szczególnie Dyrektor Biblioteki – Urszuli Ziębie.

 

 

Akwarela namalowana po nalocie i pożarze miasta 13 marca 1945 r., przez obergefreitra Helmuta Pommenkninga. Praca została zaprezentowana po raz pierwszy na wystawie „Głogów na kartach pocztowych” w  Muzeum w Zamku Książąt Głogowskich w lutym 1992 r. [ze zbiorów TZG] 

 

 

Z lektur Wehikułu

 

Jürgen Thorwald Wielka ucieczka, Wydawnictwo Literackie Kraków 2009. Posłowie Jan Rydel.

W 70 rocznicę ostatniego roku II wojny światowej warto przypomnieć i polecić książkę, która na rynku wydawniczym jest od wielu lat. Wydana po raz pierwszy kilka lat po wojnie, do dziś nie zniknęła z niemieckich księgarń, przetłumaczono ją na kilkanaście języków na całym świecie.

Jürgen Thorwald (właściwe nazwisko Heinz Bongratz) opowiada o losach ludności niemieckiej z Prus Wschodnich, Pomorza i Śląska, uciekającej zimą i wiosną 1945, pod naporem sowieckiej ofensywy, na zachód Europy. Autor wprowadza elementy literackiej fikcji ale głównie sucho relacjonuje. Unika komentarza czy epatowania określeniami i emocjami.

Polskie ostatnie  wydanie uzupełnia posłowie prof. Jana Rydla, który o dziele Thorwalda pisze miedzy innymi:

"… Zwraca przy tym uwagę zdecydowana surowość narracji Thorwalda, jego ukrywanie się za faktami. Na próżno bowiem szukalibyśmy w jego książce fraz wartościujących postaci i ich działania pod względem etycznym, nie znajdziemy tu też wykładu jakichkolwiek historycznych interpretacji i teorii, nawet ilość wykrzykników i przymiotników w tekście Wielkiej ucieczki wydaje się dość skromna. Dla ilustracji metody Thorwalda wystarczy zwrócić uwagę na ostatnie linijki jego książki, mówiące o aresztowaniu rządu admirała Dönitza we Flensburgu w maju 1945 roku. Nie ma tu najmniejszego patosu, autor nie traci ani pół zdania na zwrócenie czytelnikowi uwagi, jakie skutki wywołał upadek III Rzeszy dla Niemiec i dla ludzkości. Surowość narracji odzwierciedla w równym stopniu postawę człowieka, który wiele przeżył i wiele wie, który odczuwa gorycz narodowej klęski oraz własnych błędów i zaniechań, jak i postawę pisarza mającego świadomość, że na książkę o sprawach tak fundamentalnych dla Niemców patrzeć będą argusowym okiem bardzo wpływowi i wyczuleni reprezentanci alianckich władz okupacyjnych, których negatywna ocena zdyskwalifikuje dzieło i autora."

Mając to wszystko na uwadze warto sięgnąć po książkę choćby jako przestrogę. Jest tez obiektywnym dziełem Niemca, przykładem dla polaków mających czasami kłopot z opowiedzeniem się po właściwej stronie frontu w 1945 r.

 

 


1296, 10.03.,  (patrz też notka z 22 lutego[2/2014]), dziś w Krzywiniu został zawarty układ miedzy głogowskim księciem Henrykiem III a księciem kujawskim Władysławem Łokietkiem. Usankcjonowano podział Wielkopolski na 2 części. Głogowczyk utrzymał części południową i zachodnią dzielnicy, za Obrą i Wartą do ujścia Noteci. Książę głogowski otrzymał też mglistą obietnicę przejęcia całej dzielnicy przez dynastię po ew. bezpotomnej śmierci Łokietka, a całej ziemi poznańskiej w innym wypadku. Jak piszą historycy „… Układ ten był raczej rozejmem i obie strony kontynuowały działania zbrojne, chcąc opanować całą dzielnicę…”.

 

 

1407, 2.03., książę Jan I wystawił głogowskim Żydom przywileje zwane listami ochronnymi czy nawet listami wolności. Mieli swoją działalnością wprowadzić do miasta ożywienie gospodarcze, konkurencję i kapitał. Decyzja książęca spotkała się z protestem rady miasta. W społecznej pamięci pozostały jeszcze wydarzenia sprzed kilku lat kiedy to spaleni na stosie przed Bramą Brzostowską zostali dwaj bracia Rothbartowie.

 

 

1490.17.03., król Mathias Korwin nadał miastu jako herb lub wyróżniającą się oznakę honorową - tarczę o błękitnym kolorze, na której polu uwidoczniony był kruk, namalowany w swoich naturalnych barwach na 2-sęcznej gałęzi. Kruk pochodził z rodowej tarczy herbowej Korwinów. Był znakiem miejskim do 1504 roku, kiedy to ks. Zygmunt Jagiellończyk przywrócił znaczenie madonnie. A kruk trafił później na lewe dolne pole obecnego herbu Głogowa.

Kruk Korwinów na pieczęci miejskiej Wielkiego Głogowa (za: A. Gorajewska, Herb Głogowa i jego funkcje w życiu miasta, Głogów 2013, s.33.)

 

1582, 19.03., Marcin Kasper Schöffer otworzył pierwszą w Głogowie księgarnię.

 

 

1741, 9.03., (patrz notki - 3/2009, 3/2012]. Nie wiadomo czy dowodzący pruskim oblężeniem habsburskiej Festung Glogau książę Leopold von Dessau miał w sztabie meteorologa. Jednak obok doskonałego przygotowania taktycznego po jego stronie była pogoda. Jak zapisali historycy wojenPrzewidziana do wykonania natarcia noc z 8. na 9. marca sprzyjała przedsięwzięciu o tyle, że była ona bardzo ciemna.” [Der Kriege – bd I].

W szturmie udział wzięło 4300  pieszych i 600 kawalerzystów. Trzy spieszone kolumny wdarły się o północy na wały i po godzinie twierdza była zdobyta. Dowodzący punktami oporu dowódcy zostali dość szybko obezwładnieni i pojmani – generał von Reisky został ciężko postrzelony i pchnięty bagnetem w bramie Zamku, natomiast festungkommandant von Wallis został pojmany w Hauptwache w Rynku, gdzie zgromadził wokół siebie ok. 200 żołnierzy.

Wśród wielu zdobyczy znajdowała się kasa wojenna (Kriegskasse) z której hojną ręką Fryderyk II rozdał nagrody - ks. Leopold otrzymał 20 000 guldenów, żołnierze po jednym, podoficerowie 2. Czterej grenadierzy z regimentu  Glasenappa [Nr 1] dostali po 10 za efektowne zajecie bastionu Sebastiana, inni grenadierzy po 4 a ranni po 2 dukaty.

Atak pruskich grenadierów na wały twierdzy uwieczniony na banknocie zastępczym o nominale 75 pf. A wydanym przez magistrat Głogowa 1 grudnia 1930 roku.

 

1870, 8.03., zmarł Franciszek Ksawery Wuttke, (ur. 1809), proboszcz głogowski (1860-1870). W swojej początkowej aktywności sumiennie wypełniał obowiązki, również te dodatkowe wynikające z zadań kierowania tymczasowo archiprezbiteriatem głogowskim (odpowiednik dekanatu). Przyczynił się do zbudowania w 1861 roku ołtarza Maryjnego (zburzony w 1945 r. ). Sprowadził też do Głogowa celem wsparcia służby zdrowia siostry z Zakonu Elżbietanek (tak zwane wtedy Szare Siostry).

Jednak proboszcz wkrótce poczuł się znużony urzędem. Mawiał o sobie: „ Ja cierpię na szczególną chorobę, mianowicie Horror atramenti (strach przed atramentem)”. Z powodu wielu zaniedbań pozbawiono go urzędu archiprezbitera. Administrator parafii, starszy wikary Teodor Stiller późniejszy prałat i dziekan katedry wrocławskiej, zużył wiele trudu aby doprowadzić do porządku dokumenty kancelarii i kasowe kadencji swojego proboszcza i poprzednika.

 

 

1918, marzec,  do głogowskiej twierdzy jako rekonwalescent ze szpitala (do którego trafił chory na czerwonkę z frontu zachodniego), skierowany został podporucznik Ludwik Bociański. Przyszły wojewoda wileński (1935-1939) i poznański (od marca 1939)  miał pełnić służbę w zapasowym dywizjonie artylerii na stanowisku instruktora i zastępcy dowódcy baterii. Za udział w walkach na froncie zachodnim otrzymał Krzyż Żelazny II klasy.   Pozostał w Głogowie do zakończenia wojny. Najprawdopodobniej wykorzystał rozruchy żołnierskie w mieście i 11 listopada 1918 r. powrócił do Pleszewa. Tam włączył się w prace konspiracji powstańczej. W Wojsku Polskim dosłużył się stopnia pułkownika. Barwny życiorys w II Rzeczypospolitej miała zakończyć sprzeczka w Zaleszczykach na granicy polsko-rumuńskiej z Naczelnym Wodzem, Marszalkiem Edwardem Śmigłym-Rydzem. Wojewoda pułkownik Bociański miał jak Rejtan zasłonić Śmigłemu wejście na graniczny most. Niepotwierdzona opowieść kończy się próba samobójstwa zdesperowanego oficera.

płk Ludwik Bociański, kawaler orderu Virtuti Militari i Żelaznego Krzyża.

 

1933, 5.03., na wieży głogowskiego ratusza miała pojawić się po raz pierwszy hitlerowska flaga ze swastyką.

 

 

1945, 3.03., miała umrzeć w Brzegu Głogowskim lub okolicy Julia Rakówna. Na przykościelnym cmentarzu w Brzegu Głogowskim tę datę śmierci upamiętnia skromny nagrobek. Napis brzmi (patrz też zdjęcie) Julia Rakowna, Warschau. Wehikułowi zwrócił uwagę na to zdarzenie znany miłośnik przeszłości, mieszkaniec Brzegu, p. Jan Hłubowski. Z determinacją szuka informacji o tym kamieniu i zadaje pytania – dlaczego Warschau a nie Warszawa, dlaczego Rakowna a nie Rakówna? Wehikuł też docieka – kamieniarzem był Niemiec? Ponoć dziewczyna (przy założeniu – -ówna, czyli panna) była nauczycielką i pochodziła z Warszawy. Została wysiedlona po Powstaniu Warszawskim.

Wehikuł zadał pytania w Muzeum. I niestety odpowiedź jest taka: „uprzejmie informuję, że Muzeum Powstania Warszawskiego nie posiada informacji dotyczących: Julia Rak, Julia Rakowna, Julia Rakówna”.

 

 

 

Nagrobek –Warschau nie Warszawa, Rakowna nie Rakówna (zdjęcie z internetowego bloga).

 

 

1945, 15.03., dziś, po uporczywych walkach ostatni z sześciu wielkich bloków koszarowych Luttich Kaserne zostal wysadzony przez saperów oberleutnanta Thomasa (…des oberltn. Thomas gesprengt).  Kompleks koszar artylerii zajmował ponad 15 ha gruntu we wschodniej części miasta przy (w XXI wieku znajduje sie tu osiedle Złota Podkowa). W 1945 roku zostal wlaczony w system obrony twierdzy. Walki trwały o kazdy umocniony blok.

Zdjęcie lotnicze koszar im miasta Luttich z okresu wojny.

Plan rozebranych zabudowań przedwojennych koszar sporządzony przez Wojsko Polskie. (ze zbiorów I. Dominiaka)

 

1946, marzec, w rok po zakończeniu wojny dawali się jeszcze mieszkańcom miasta i powiatu niezdyscyplinowani żołnierze sowieccy. W raportach komendanta powiatowego milicji z tego miesiąca wyłuskano takie fakty jak:

- 10.03., przejeżdżający przez Debinę (Jakubów) sowieci pociskami świetlnymi zapalili stertę zboża, która spłonęła.

- 17.03., w Lubogoszczy doszło do kradzieży i prób gwałtu przez przejeżdżających żołnierzy sowieckich.

- 17.03., sowieci w magazynach miejskich kradną pościel.

 

 

1977, 3.03., o godzinie 6.15 na głogowskim węźle kolejowym doszło katastrofy kolejowej. Na pociąg towarowy mający drogę przejazdu najechał zepchnięty skład 33 wagonów bez lokomotywy. Na skutek starcia śmierć poniósł maszynista pociągu towarowego a czterech pasażerów zepchniętego składu odniosło obrażenia. Okazało się, że w składzie tym podróżował oddział żołnierzy radzieckich z garnizonu w Legnicy. Ranni zostali kapitan Aleksander Żarkow i 3 dwudziestojednolatnich żołnierzy. Straty Dyrekcja kolejowa we Wrocławiu dokładnie wyceniła na ówczesne 761 287 złotych

         W trakcie prowadzonego dochodzenia okazało się, ze skład 33 wagonów bez lokomotywy był zahamowany przez hamulce pneumatyczne i ręczne ale jak się okazało niedokręcone do końca. Na ten tor omyłkowo została skierowana lokomotywa przetokowa. Uderzając w stojące wagony wprawiła je w ruch. Prokuratura Rejonowa w Głogowie umorzyła postępowanie „z braku dostatecznych dowodów winy”.

 

Widok na głogowski węzeł kolejowy.

 

 

1981, 28.03., po wielu perturbacjach wyznaczona została działka pod budowę kościoła Najświętszej Marii Panny Królowej Polski na osiedlu Kopernik. Zezwolenie wojewoda legnicki wydał jeszcze we wrześniu ubiegłego roku.. Ks. bp gorzowski Wilhelm Pluta i architekt wojewódzki Roland Kacperski zaakceptowali wybór projektu poznańskich architektów Mariana Fikusa i Jerzego Gurawskiego W opracowywanym  w marcu planie zagospodarowania terenu założono też, że w sąsiedztwie zbudowane zostanie zaplecze duszpasterskie. Rozpoczęły się prace przygotowawcze do działań  budowlanych.

Kościół Najświętszej Marii Panny Królowej Polski w 2015 roku.

 

 

 

 




Wykonanie: ŁUKASZ JEDYNAK FOTOGRAFIKA