1384, 27.09.,
dziś królewska część Głogowa przeszła w inne ręce. Za wierną służbę król Czech
nadał Księstwo Głogowskie Przemysławowi I Noszakowi, księciu cieszyńskiemu.
Książę Przemysław I wielokrotnie reprezentował króla Wacława I w
przedstawicielstwach dyplomatycznych. Dzięki swoim talentom wydał siostrę
królewską za króla Anglii Ryszarda II.

Fragment tumby nagrobnej
Przemysława Noszaka z kościoła parafialnego p.w. św. Marii Magdaleny [Z archiwum
miejskiego, na stronie
http://www.cieszyn.pl]
1504, 23.09.,
zmarł w Wołowie Jan II Okrutny, ostatni książę głogowski z dynastii
Piastów. Po przegranej wojnie o Głogów w 1488 r. peregrynował po Śląsku szukając
wsparcia. W 1491 r. uczestniczył w wyprawie Jana Olbrachta szukającego szczęścia
na Węgrzech. Od 1497 r. zamieszkał w Wołowie, który otrzymał wraz z uposażeniem
400 florenów. Zmarł w zapomnieniu i niesławie.
1636, wrzesień,
jak informuje
Theatrum Europaeum,
zginął tego
miesiąca w okolicach Schwedt komendant głogowskiego garnizonu i dowódca jednego
z cesarskich pułków, płk Jerzy von Rostock. Ciało przewieziono do nadodrzańskiej
twierdzy, gdzie pochowany został pod posadzką kościoła farnego św. Mikołaja.
Archeolodzy głogowskiego Muzeum kilka lat temu odkryli ten grób i przeprowadzili
stosowne badania.
Pułkownik von Rostock
w latach
1632-1636 był właścicielem i dowódcą pułku piechoty niemieckiej [Deutsches
Regiment zu Fuss] założonego nad Dolnym
Renem, z którym przebywał na
Śląsku w kontyngencie Macieja Gallasa. Miedzy Oławą a Brzegiem, na wschodnim
skraju województwa dolnośląskiego, w Osieku, planował założyć rodową siedzibę.
Zmarli tam jego syn Jerzy (1632 r.) i żona Monika (1634 r.). Zostali pochowani w
miejscowym kościele.
Pułkownik wraz ze swoim pułkiem uczestniczył w walkach na środkowym Nadodrzu.
Przez Roberta Berndta chwalony jako dowódca podległych mu żołnierzy (brał jednak
również udział w podziale łupów). Być może był krewnym biskupa wrocławskiego
Sebastiana von Rostocka, młodszego od siebie.

Kościół pw. św.
Marii Magdaleny w Osieku k/Brzegu.
Wehikuł
w trakcie swoich podróży odwiedził Osiek,
gdzie znajduje się kościół
parafialny św. Marii Magdaleny. Gotycka świątynia została wzniesiona w 1. poł.
XVI w. (1542 r.). Jak mówi przewodnik – była kilkakrotnie przebudowywana i
powiększana. Jest to obiekt orientowany, murowany, jednonawowy, z transeptem i
trójbocznie zakończonym prezbiterium, z wieżą od zachodu, o wnętrzu nakrytym
sklepieniem kolebkowym z lunetami.
Zachowana gotycka wieża mierzy 35 metrów. Korpus nawy, ołtarze i wyposażenie są
barokowe.
Po obu stronach
wejścia do zakrystii umieszczone są interesujące nas, XVII wieczne płyty
nagrobne. Sylabizując wykute w piaskowcu łacińskie napisy można odczytać, że
Monika von Rostock zmarła 25 sierpnia 1634 r., przed godziną 16. Wehikuł podjął
starania by przybliżyć czytelnikom i głogowianom treść związanych tez z
głogowska przeszłością. Może jeszcze w tym roku teksty zostana przetłumaczone i
opublikowane.


Epitafia najbliższych
głogowskiego komendanta – jego żony i synka. Szczegół na kolejnej ilustracji
jest fragmentem inskrypcji biegnącej wokół płaskorzeźby Moniki von Rostock.
1699, 10.09.,
aż trzech kanoników kolegiaty głogowskiej uczestniczy dziś w katedrze
wrocławskiej w niecodziennym wydarzeniu. Za chwilę zostanie otwarty grób
dominikanina Czesława Odrowąża zmarłego w 1242 r. Biskup wrocławski Franz Ludwig
powołał 10 osobową komisję diecezjalną, do której zaprosił też 3 duchownych z
Głogowa. Komisja ma za zadanie dokonać oględzin i sporządzić z nich
sprawozdanie. Wybiegając w przyszłość - na podstawie tego sprawozdania papież
Urban VIII otworzy w 1702 r. przewód kanonizacyjny. Po ponad 10 letnim procesie,
w 1713 r. Czesława zostanie ogłoszony błogosławionym.
Czesław był mniej znanym bratem św. Jacka Odrowąża, z którym
na polecenie Iwo Odrowąża udał się do Rzymu do Dominika. I jak pisze do Wehikułu
Antoni Bok na podstawie lektury książki Karla Blasel'a (Der seilige Ceslaus,
Breslau 1909) i badań dr Moniki Ożóg -
Czesław z pewnością miał wielki udział w
założeniu nowych konwentów dominikańskich, miedzy innymi w Głogowie. Mimo
bowiem oficjalnej wzmianki o przejęciu przez dominikanów kościoła parafialnego
dopiero w 1258 roku to pojawili się tu nad Odrą już na początku lat 40-tych.
1758,
wrzesień, Wehikuł
pisał już o Henryku hr. von Brühl,
wszechmocnym ministrze i faworycie polskiego króla, Augusta III (patrz notka
z 13.12.1758,
[12/2010]),
który z niepokojem śledził przygotowania w głogowskiej twierdzy do ataku na
Wielkopolskę. Hrabia – minister był posiadaczem i budowniczym pałacu w Brodach
na Łużycach, który służył mu m.in. za miejsce postoju w podróżach między Dreznem
a Warszawą. Wyrafinowana architektonicznie i wysmakowana artystycznie siedziba
była oczkiem w głowie i miejscem lokowania olbrzymich środków.
W
tym miesiącu, kiedy przez okolice przewalają się walczące w wojnie
siedmioletniej oddziały nadchodzi czas
zemsty pruskiego króla, nienawidzącego saskiego i polskiego polityka.
Fryderyk II wydaje
barbarzyński rozkaz spalenia. Dragoni roznoszą po strychu i kondygnacjach
naręcza siana i słomy. Olbrzymi obiekt pełen dzieł sztuki płonie szybko.
Zniszczono tez okoliczne budowle i
zdewastowano park z ogrodem.
Odbudowany przez spadkobierców Heinricha von Brühla, uległ
degradacji po II wojnie światowej.

Pałac nawet w ruinie robi wrażenie.
Wehikuł
miał możliwość w trakcie jednej z podróży w 2013 r. odwiedzić Brody, w których
pałac z parkiem powoli podnoszą się z dziejowej zawieruchy. Częściowo
udostępnione obiekty zapraszają i do restauracji, hotelu czy na spacer. Jak
informuje przewodnik - barokowy
układ urbanistyczny z XVIII wieku składa się z pałacu, oficyny, kościoła, Bramy
Zasieckiej i kilkunastu domów i zachował się do dziś. Wart uwagi jest także
przypałacowy park pełen niezwykle rzadkich okazów drzew i krzewów rosnących nad
jeziorem.

Brama osady pałacowej zachowana w niezłym stanie.
|
|
1854, 26.09.,
po raz ostatni w trakcie swojego panowania przybył do Głogowa
król Prus
Fryderyk Wilhelm IV (1795-1865). Tym razem
powodem była „ojcowska
troska” odwiedzenia nawiedzonej klęską powodzi
ziemi głogowskiej. Miesiąc temu poziom wody Odry sięgnął
673 cm i przez wiele lat będzie „absolutnym
maksimum” na wodowskazie.
1929,wrzesień,
oddano do użytku budynek szkoły dla dziewcząt im. Pestalozziego
(Pestalozzischule -
Evangelische Madchenvolksschule),
w którym było też później (obecnie Liceum
Ogólnokształcące nr 1) Projektantem szkoły był Eugen Griesinger,
miejski radca budowlany. Jak twierdzą głogowscy
specjaliści w Gminnej Ewidencji Zabytków, -
budynek wybudowany w stylu głogowskiego ekspresjonizmu
który był fenomenem w architekturze pierwszych lat po I wojnie światowej.
Już dwa lata później w 1931 r. nauki pobierało 844 uczennic w 21 oddziałach. W
prawym skrzydle budynku uczyły się
tu również
katolickie dzieci w wieku 6-10 lat (obojga płci) z Przedmieścia Wiązów.

Plan budowanej szkoły z maja 1926
r. Jak widać projektowano budynek mieszkalny od zachodniej strony kompleksu
szkolnego. Ciekawostką jest też projekt organizacji powstającego po drugiej
stronie ulicy Parku, który nosił nazwę Lasku Pionierów.
1945,
7.09., zostało
zarejestrowane w sławskiej Komendzie Powiatowej (a kiedy wpłynęło
nie
wiemy) pismo z Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Legnicy w sprawie
komendanta Władysława Osiny-Palko w KWMO –„Zarządzam
natychmiastowe stawienie się Komendanta Pow.
ppor.
Osiny-Polko u Komendanta Wojew. M.O. w Lignicy w sprawie wyświetlenia sprawy
komendanta posterunku, milicjantów i ich wyczynów w Kotlowie, oraz wyjaśnienia
czym kierował się kom. pow. Osina przeprowadzając reorganizację posterunku
Kwarzec (Gaworzyce) zmieniając k’dta i szereg milicjantów. Sprawa pilna.”
Zachowano pisownię oryginalną.
Więc wieści o przestępczej działalności komendanta dotarły
do przełożonych. Ale w dalszym ciągu siał postrach i umiejętnie kluczył między
zbrodnią a odpowiedzialnością.
Wehikuł odsyła zainteresowanych czytelników do swoich
relacji z wydarzeń lipcowych [7/2012] i sierpniowych [8/2012]

Władysław Osina-Palko (w czarnym
garniturze) w trakcie uroczystości otwarcia szkoły w Sławie [z Kroniki Ludwika
Stępczaka, udostępnionej Wehikułowi przez Rodzinę pierwszego kierownika
sławskiej szkoły]
1958,
3.09., na placu, który
jeszcze nie nosił imienia 1000-lecia Państwa Polskiego odbywa się podniosła
uroczystość wojskowa. 31 Brygada Artylerii Armat otrzymała sztandar. W mieście
goszczą weterani i kombatanci 1 Warszawskiej Brygady Artylerii Armat
im. Józefa Bema. Tradycje tej najstarszej
jednostki artyleryjskiej Wojska Polskiego przejęła własnie głogowska jednostka.

Gen. dyw. Czesław Waryszak,
dowódca Śląskiego Okręgu
Wojskowego wręcza sztandar dowódcy 31 BAA w Głogowie płk
Józefowi Petrukowi.
1966,
30.09., jak Wehikuł
notował
[patrz 9/2009] w tym dniu ukazał się Rozkaz nr
027, Dowódcy Śląskiego Okręgu Wojskowego sformowania w Głogowie, 8 pułku
pontonowego (JW 1527). Teraz dzięki uprzejmości kolejnego przyjaciela Wehikułu,
Tomka Gołąba z Wałbrzycha otrzymaliśmy treść Zarządzenia Szefa Sztabu
Generalnego Nr 0111/Org. z dnia 13.09.1966r. Fragmenty odnośnie głogowskiej
jednostki brzmią następująco:
2. Dowódca
Śląskiego Okręgu Wojskowego w porozumieniu z Szefem Wojsk Inżynieryjnych MON:
b/ w terminie do
dnia 31.I.1967r. sformuje w m. GŁOGÓW - 8 Pułk Pontonowy /SOW/, według etatu Nr
13/132, o etatowym stanie osobowym 867 żołnierzy i 9 pracowników cywilnych, jako
Jednostkę Wojskową Nr 1527.
8 Pułk Pontonowy
podporządkować Dowódcy Śląskiego Okręgu Wojskowego
3. Dowódcy
Warszawskiego, Pomorskiego i Śląskiego Okręgów Wojskowych, według kompetencji:
a/ przyjmą na
zaopatrzenie przeformowane i nowosformowane jednostki wojskowe zgodnie z nowymi
etatami z dniem 1.X.1966r.
b/ zameldują mi
przez Zarząd Organizacyjny Sztabu Generalnego:
- o sformowaniu
jednostki wojskowej wymienionej w pkt 2b/ niniejszego zarządzenia w terminie do
dnia 15.II.1967r.
1997,
2.09., w nocy do placówki Banku Zachodniego w
Radwanicach włamali się złodzieje. Zastosowali metodę jak z gangsterskiego
filmu. Przebili bowiem podłogę z piwnicy sąsiedniego biura i weszli do środka.
Uszkodzony alarm sprzyjał przestępcom. Mieli jednak pecha bo kasa bankowa była
za trudna do sforsowania. W podręcznej kasetce nie było gotówki tylko
bezużyteczne dla złoczyńców druki. Natomiast straty okazały sie pokaźne. Bank
wycenił remont obiektu na kwotę kilkudziesięciu tysięcy złotych.
|