Kwiecień
1257, 15.04.,
książę Konrad wystawił w głogowskim klasztorze franciszkanów dokument.
Kancelista zaznaczył miejsce wystawienia. I choć wspomniany dokument nie
dotyczy franciszkanów, to dzięki tej datacji i zapisanemu miejscu posiadamy
najstarszą pisemną wzmianka o klasztorze. Obecność w klasztorze księcia z
dworem i kancelarią świadczy, że był to już organizm dobrze funkcjonujący
i zdolny pomieścić gości. Musiały to być nowe budowle, tchnące jeszcze
świeżością. Historycy, łącznie z prowadzącym badania
już w XXI wieku prof. o. Rolandem Prejsem
datację powstania klasztoru uznają za nierozstrzygniętą, ale
umieszczają ją w okolicach połowy wieku XIII.
Kataklizmy,
które spotkały miasto nie oszczędziły również archiwów klasztornych.
Nie zachowały się żadne zbiory dokumentów na podstawie których można
charakteryzować życie w głogowskim klasztorze oraz zewnętrzną działalność
zakonników. Możemy o tym wnioskować tylko przez przenoszenie informacji ogólnych
na klasztor głogowski.

Kościół
św. Stanisława 750 lat później.
1334,
20.04., w tym dniu datowany jest
przywilej Jana, władcy czeskiego przyznający miastu wieś Nielubię. Decyzją
tą panujący chciał zmienić stosunek mieszkańców miasta do siebie. I zakładany
cel osiągnął. Mimo wszechobecnej opinii zaborczego i chciwego kolejnych
domen, potrafił przy pomocy zmysłu politycznego wykorzystywać ekonomiczne
narzędzia do zapewnienia sobie przychylności społeczności posiadanych
prowincji.
1433, 19.04.,
Henryk IX Starszy, książę głogowski zawarł w Kaliszu porozumienie z Władysławem
Jagiełłą. Wśród zapisów był również ten o wspólnych działaniach
militarnych w przypadku zagrożenia husyckiego. Dlatego też wypełnił
je miesiąc później pomagając Piotrowi Szafrańcowi, staroście
drugiej części Głogowa, przy przeprawie kontyngentu husyckiego, który
udawał się nad Bałtyk.

Obóz
husycki na miniaturze z połowy XV w. Doskonale widoczny sposób wykorzystania
taboru, rozmieszczenie poszczególnych rodzaj ów uzbrojenia.
1604,
9.04., doszło do eskalacji trwającego
już dwa lata konfliktu religijnego o dostęp do fary. Po zmianie władz w
magistracie i obsadzeniu go ewangelikami doprowadzono do rozlicznych nadużyć
i burd. Zaginęło pismo królewskie dotyczące założenia fary i o
zaniedbania został oskarżony miejski pisarz. Ten urzędnik wraz z
burmistrzem już wcześniej był szykanowany i oskarżany o wszelkie zło.
Kroniki zawierają dość plastyczny obraz dzisiejszego doprowadzania
pisarza na ratusz i później do aresztu. Ponieważ znaleziono go w domowych
pieleszach chorego, wyniesiono a mieszkania na łóżku. Podczas, czy to
krotochwilnych czy pełnych gniewu chwil, łóżko się rozleciało
przyniesiono go na pierzynie.
Atmosfera
była tak gorąca, że co bardziej zapalczywi chcieli przekazać obwinionego o
zaniedbania w ręce kata,. „…domagali
się, aby go oprawca wsadził do izby tortur by był tego samego wieczoru
torturowany. Gdy oprawca wahał się to uczynić, gdyż mu tego nie rozkazano
ze strony jego przełożonej władzy kazali pisarza miejskiego wprowadzić do
izby mieszczańskiej.”
Pisarz
miejski potraktowany został z wyszukaną grozą. Emocje opadły, gdy po raz
kolejny mediacje rozpoczęli cesarscy przedstawiciele
1743,
1.04., przemknął przez twierdze, zatrzymując się
tylko dla odpoczynku, król Fryderyk II. Władca Prus wyruszył pospiesznie ze
Świdnicy i przez Legnicę i Głogów podążał do Berlina.

król
Prus, Fryderyk II.
1807, 1.04.,
niebawem po zdobyciu głogowskiej twierdzy rozpoczęło się jej ogołacanie.
Wehikuł pisał już o czerpaniu z bogato zaopatrzonych magazynów, w których
m.in. zaopatrywali się i generałowie Polacy, jak np. Jan Henryk Dąbrowski.
Dziś 71 biuletyn „wielkiego
wojska” donosi, że pod Gdańsk dociera
„100 dział wielkiego kalibru ze
Szczecina, Kistryna, Głogowa i Wrocławia…” Tam też
rozległy się narzekania na drogi, „które spowolniły transport i
zmusiły do nadłożenia 100
mil.” Od Głogowa, takim trudnym odcinkiem była droga do Leszna i
Poznania. [Biuletyny Wielkiej
Armii]
1809,
7.04., od chwili zdobycia twierdzy w
1806 r., katolicki kościół gimnazjalny był nieużywany dla celów kultu.
Kwatermistrz urządził w nim skład furażu dla fortecznych koni. Jego główną
częścią było siano zwożone z okolicznych łąk. Dziś z budynku zaczęły
się wydobywać kłęby dymu, doszło do samozapłonu niedosuszone trawy. A
znajdowało się tam paszy ponad 800 ton zwiezionych na 1000 chłopskich fur.
Dzięki natychmiastowemu opróżnieniu kościoła
uratowano obiekt od zniszczenia. Jeszcze przez wiele dni okolice Rynku
zarzucone były zwałami siana a w powietrzu unosił się jego zapach
natomiast świątynia jeszcze przez wiele lat, bo do 1826 roku czekała na
powrót do użytku religijnego.
1813, 19.04., pod
obleganą twierdzę docierają bataliony organizowanego od podstaw pruskiego
korpusu ekspedycyjnego. Wśród siedmiu oddziałów są też dwa z 1
Zachodniopruskiego Pułku Piechoty. Dziś w okolice Wilkowa, na prawym brzegu
Odry podchodzą kompanie 1 batalionu. Roztasowują się w Wilkowie, Kluczach i
Starych Serbach. Formowany był w Kłodzku i cały czas znajdował się w
stadium szkolenia. Żołnierze są podekscytowani otrzymanymi zadaniami, choć
doskwiera brak umundurowania i jednolitego uzbrojenia. Uniform ma składać się
z szarej kurtki z czerwono lamowanymi połami i równie szarych, sukiennych
spodni, czapek i płaszczy. Oznaczone miały być tez karmazynowymi patkami na
kołnierzu i białymi patkami. Tych mundurów jeszcze nie starczało dla
wszystkich rekrutów.
W
pamięci żołnierze mają jeszcze ubiegłotygodniową defiladę przed Królem
we Wrocławiu. Pruski władca wyróżnił ich, przyznając każdemu po 4 tzw.
dobre grosze a podoficerowie po osiem. Kilka dni później, nocą z 28 na 29
kwietnia żołnierze uczestniczyli w potyczce z wycieczka obrońców twierdzy.
Był to ich chrzest bojowy.
Na
lewy brzeg Odry trafił natomiast drugi batalion, który zajął kwatery w
Szczyglicach Górkowie i Turowie. Jeszcze tej samej nocy plutony podchodzące
pod Fort Gwiaździsty zostały zaatakowane przez obrońców, którzy wyszli na
zwiady. Była to dla niego pierwsza próba ognia, która jak donoszą
kronikarze, okazała się zwycięska.

Pruska
bateria w okolicy Grodźca Małego na stanowisku ogniowym.
[rys.
R. Knötel]
|
|
1903, 1.04.,
dopiero dziś podpisano między resortem wojny a miastem umowę kupna - sprzedaży
terenów fortecznych. W tym dokumencie spisano wszelkie rozliczenia finansowe
i zamiany gruntów, satysfakcjonujących obie strony. Obszar miasta powiększył
się ponad dwukrotnie do 478 ha. Odsunięto i wymieniono na inne niektóre
tereny wojskowe, uniemożliwiające dotąd rozwój miasta.
Wyliczono
wartość opuszczanych terenów i budowli na ponad 2 miliony marek. Miasto
przejęło także za dodatkowe 146.000 marek stare koszary pionierów (zwane
też dominikańskimi) i wozownię artylerii nr 1. Ale z kolei Ministerstwo
Wojny planowało dalszy rozwój bazy koszarowej. Zakupiło więc teren w
okolicy pozostałości Fortu Wiązów (tam 10 lat później powstaną koszary
Alsen) i niedaleki 10 hektarowy plac z przeznaczeniem na przykoszarowy plac ćwiczeń.
Po
wzajemnych wymianach pozostało do zapłacenia prawie 1,5 miliona marek.
Podzielono je na 8 równych, nieoprocentowanych rat rocznych. Właśnie dziś
pierwszą ratę uroczyście wpłacono do kasy wojskowego urzędu budowlanego
twierdzy. Mimo zniesienia urządzeń fortecznych, jeszcze przez wiele lat używano
określenia twierdza (Festung) w połączeniu z wojskowa
organizacją garnizonu.
A
ostatnią ratę przekazało miasto wojskowym tego dnia w 1910 roku.

Na
widokówce wysłanej z miasta dokładnie dwa lata później widac rozbiórkę
fortyfikacji przy Bramie Pruskiej. Dzięki temu można obserwować „wnętrze”
wału i łuki przejazdu bramnego.
1945,
kwiecień, co się działo wtedy w Głogowie? To, że trwał koszmar
garstki pozostałych mieszkańców Glogau wiemy. Wszelkie pamiętniki i
wspomnienia Polaków dotyczą pierwszych dni maja i zorganizowanych grup
osadniczych. Ale Józef Krościk twierdzi tak - „w
styczniu wstąpiłem do MO w Pleszewie … w kwietniu 1945 wyjechałem do
Głogowa i tam objąłem funkcje kom. Posterunku MO na miasto Głogów.”
Słowa te wypowiedział 9 lat po wojnie, do protokołu, którym był
arkusz zeznań przed oficerem śledczym KWMO w Zielonej Górze.
Inne dokumenty przypominają nam tego komendanta rok później. Zarząd
Miasta poszukiwał w Jarocinie pobranej bryczki i konia, z którymi zniknął
udający się rzekomo na urlop w rodzinne strony policjant.. Wehikuł wie
gdzie się odnalazł. I nie były to miasteczka Wielkopolski, Jarocin czy
Pleszew.
1971, 5.04., na
wydziale elektrorafinacji (P-3) wyciągnięte zostały z wanien pierwsze
tony miedzi elektrolitycznej. Produkowano ją w oparciu o wsad otrzymany z Huty
Miedzi "Legnica". W Głogowie jeszcze bowiem nie produkowano miedzi
katodowej będącej produktem dla końcowego procesu elektrolizy. Do końca
miesiąca wyprodukowana została tysięczna tona miedzi elektrolitycznej.
1975, 4-6.04., do
Głogowa przyjechali na zaproszenie dyrekcji Zespołu Szkół Zawodowych nr 1
(Mechanika) i szkolnych organizacji młodzieżowych, przedstawiciele ORP
„Głogów”. W skład
delegacji okrętu wchodzili: dowódca por. mar. Jacek Gągola, chor. mar.
Jerzy Kasprzak i st. bosman Franciszek Napora. Marynarskie mundury zrobiły duże
wrażenie w naszym mieście. W trakcie 3 dniowego pobytu z wielu stron
marynarze zbierali oznaki sympatii. Przyjęcie w mieście, którego nazwę
nosił ich okręt, jak zapewniali wywarło na nich duże wrażenie. Dowódca
wraz z okrętem w latach późniejszych trafili na łamy literatury
wspomnieniowe. Wehikuł poleca książkę płk.
Edwarda Wejnera – Wojsko i politycy bez retuszu. Dowódca desantowanej
jednostki opisuje w niej min. warunki transportu w „naszym” okręcie
i losy jej kapitana.

Dowódca
ORP „Głogów”, por. mar. Jacek Gągola wraz z gospodarzami w
klubie „Tadeusz” internatu „Mechanika” (obecny Urząd
Pracy).
1981, w kwietniu,
rozpoczęły sie prace przygotowawcze przed budową kościoła na Koperniku.
Gromadzony był sprzęt i materiały, Postawiono barak dla budowlańców, węzeł
betoniarski, żuraw, podłączono wodę i zapewniono dostawę energii
elektrycznej. Dla pierwszej ciężarówki na budowie (marki
„Star”), zatrudniono kierowcę. Jak donosi kronika parafialna prace
tak sprawnie były prowadzone, że niebawem było widać już pierwsze efekty.
Do czerwca wykonano też pierwsze wykopy pod kaplicę i łącznik ze wschodnią
ścianą kościoła.
Wokół
budowy trwał ogólny entuzjazm, który charakteryzował tez cały okres
„pierwszej Solidarności”.
Wznoszony
obiekt miał powstać według projektu poznańskich architektów Mariana
Fikusa i Jerzego Gurawskiego.
Kilkanaście lat wcześniej architekci sporządzili projekt zabudowy głogowskiego
Starego Miasta. Zdobyli za niego pierwszą
nagrodę, (1970). Do tego projektu Wehikuł jeszcze powróci.

„Kościół zlokalizowany jest w środku „nowoczesnej”
przestrzeni dzielnicy mieszkaniowej. Autorzy poszukiwali znaku identyfikującego,
jak i nawiązania do tradycyjnych form budownictwa sakralnego.”
– tak brzmiał lapidarny opis o nazwie „Projekt
Kościoła parafialnego w Głogowie” opublikowany w niskonakładowym,
branżowym piśmie architektów [Architektura 1/82, s. 36.]
1986, 10.04.,
w budowanym kościele N.M. Panny na Koperniku rozpoczął działalność
parafialny [parafia Brzostów oczywiście, parafia NMP Królowej Polski
erygowana została dopiero w lutym 1988] punktu
aptecznego. W okresie permanentnego braku dostępu do wielu lekarstw w punkcie
można było dostać wiele potrzebnych a niedostępnych na oficjalnym rynku
farmaceutyków. Jak opowiada jeden z korzystających: „kryzys był wówczas diabelny z
lekami, jedynie tam był jakiś większy wybór . Tam były te z zachodu, u
nas w zasadzie niedostępne”.
|