Wehikuł czasu  - marzec 2012 (rok 4/37)

            Marzec przynosi różne wspomnienia. Czarną, lodowatą nocą z 8 na 9 w 1741 Głogów przeszedł w ręce Prus. W trakcie niespełna godziny zadecydowały się losy kilkusetletniej przyszłości miasta. W I wojnie śląskiej na drodze Fryderyka II do zagarnięcia tej prowincji, stanęły twierdze. Do ich zdobycia użyto różnych sposobów i metod oblężniczych. Wspomnienia o ich zajęciu przybrały również formę żartobliwą i humorystyczną. (O czym niżej)

            Dzięki uprzejmości dyrekcji Muzeum Archeologicznego Środkowego Nadodrza i pomocy jakiej udzieliły panie Ewa Przechrzta i Ania Hendel, Wehikuł może zakończyć poszukiwania i poinformować o wartości kolekcji mezoamerykańskiej – głogowskiego odkrycia na ul. Daszyńskiego w 1959 r.

Więcej informacji o opisanym po latach zbiorze i pozostałych marcowych ciekawostkach w zakładce Wehikuł czasu, a wszelkie pytania i uwagi prosimy kierować na adres wehikulczasuglogow@interia.pl

 

Jeden z zachowanych posążków antropomorficznych wykonanych z tufu wulkanicznego. [Fot. Anna Hendel]

 

Otóż po wielu perypetiach wiemy, że „…materiały mają niewątpliwie charakter kolekcjonerski i reprezentują żne stadia rozwojowe kultur występujących na terenie Mezoameryki. W skład tego zbioru wchodzą zarówno wyroby ceramiczne, jak i przedmioty wykonane z tufu wulkanicznego. Opracowanie p. Anny Hendel przybliża czytelnikowi głogowskie znalezisko. Wehikuł poleca artykuł „Zabytki z obszaru Mezoameryki w zbiorach Muzeum Archeologicznego Środkowego Nadodrza w Zielonej Górze” na stronie Muzeum.

http://www.muzeum-swidnica.org/userfiles/file/AHendel-Komunikat_na_strone_WWW.pdf

Autorka zamieściła również zdjęcia niektórych zabytków. Tu szczególnie warto zwrócić uwagę na niektóre z 8 całkowicie zachowanych posążków antropomorficznych oraz trzy ich fragmenty. Wyrzeźbione postacie znajdują sie w pozycji siedzącej lub stojącej, z rękoma ułożonymi wzdłuż ciała. Charakterystyczne nakrycia głowy oraz sposób przedstawienia twarzy sugerują, że przedmioty te pochodzą z jednego kręgu kulturowego. Taki styl przedstawiania postaci antropomorficznych jest specyficzny zarówno dla kultury San Augustyn, występującej na obszarze dzisiejszej Kolumbii, jak i kultury olmeckiej.”

Do dnia dzisiejszego te artefakty znajdują się w muzealnym magazynie. Wehikuł, dzięki już opisywanej życzliwości pracowników Muzeum, doświadczył przyjemności ich obejrzenia. I w związku z tymi doznaniami uważa, że mogłyby stać się częścią wystawy egzotycznej dla europejczyków wystawy. Na przykład w połączeniu z kolekcją Inuitów. Bo może warto byłoby część pozostałości zbiorów z Daszyńskiego pokazać, wszak nie długo minie 55 lat od ich znalezienia.


1397, 14.03, zmarł w Szprotawie („mortuus in Sprottauia”), najprawdopodobniej po odniesieniu ciężkich ran otrzymanych podczas turnieju rycerskiego w Legnicy, książę Henryk VIII zwany Wróblem. Najmłodszy syn Henryka V Żelaznego samodzielne rządy sprawował od 1378 r. na Kożuchowie i Zielonej Górze. Po śmierci braci, również na Żaganiu i Głogowie.  

Zwłoki zmarłego przewieziono do Żagania celem pochowania u augustianów. I od tego momentu ma trwać wielodniowa przepychanka związana z pochowaniem zmarłego księcia. Kronikarze zanotowali wydarzenie pod znamiennym tytułem – „in Sagano tumultus"

Henryk Wróbel przejął kilka negatywnych cech charakteru po swoim ojcu. Do których dołożył kolejne. Był utracjuszem, władcą rozrzutnym i lekkomyślnym i swawolnym. miał według popularnych opowieści prowadzić żywot aktywny i ciekawy. Życie ponad stan wymagało kolejnych zastrzyków gotówki. Sięgał po nią do różnych kies. Włącznie z kościelnymi. I spór z kanonikiem głogowskim Mikołajem Stengą spowodował, że Wacław z Legnicy - biskup wrocławski obłożył zmarłego  ekskomuniką. Uniemożliwiła ona zgodnie z prawem kanonicznym pochówek w poświeconej ziemi. W tym przypadku w podziemiach rozbudowywanego wtedy kościoła augustianów żagańskich. Opat Ludolf nakazał by trumna pozostała na placu przed trójnawową świątynią.

Ks. Walkowiak w wydanej  jesienią 2011 r., ostatniej swojej pracy - „Piastowie na ziemiach polskich” - pisze w dość zawoalowany sposób o winowajcach a stanowczo o skutkach, że „tym haniebnym czynem został poniżony i ośmieszony przez mieszczan nie tylko majestat śmierci, ale i dom panujących Piastów oraz Księżna Katarzyna, żona Henryka VIII i jej najstarszy 12-letni syn Jan I. Ten stan wielkiego poniżenia a zarazem podłości ludzi, którzy się dopuścili tego czynu trwał przez 8 dni

Czy powodem cofnięcia ekskomuniki było uregulowanie zobowiązań czy też interwencja w stolicy biskupiej księcia Ruprechta legnickiego? A może wszystkie te działania wystąpiły razem. W każdym razie, kiedy emocje opadły trumna znalazła miejsce w podziemiach żagańskiego kościoła.

 

Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Żaganiu, mający swoje korzenie w XIII w. (wzmianka źródłowa z 1272 r.) (WNMP) od drugiej poł. wzniesiona przez augustian,  trzynawowa bazylika. W tym cennym obiekcie, wpisanym wraz z całym zespołem poaugustiańskim w 2011 na listę pomników historii, wśród wielu zabytków znajduje się gotycki sarkofag księcia Henryka IV księcia głogowsko-żagańskiego (1342). Obecną bryłę kościół otrzymał na skutek wielu przebudów. W późnym średniowieczu ich powodem były dwa wielkie pożary w latach 1472 i 1486.

1431, marzec, jak zapisał w swojej książce – Historia Śląska - Colmar Grünhagen (1828-1911), profesor uniwersytetu wrocławskiego, na  ziemię głogowską weszły oddziały husyckie udające się na północ. W tym przypadku nie odnotowano większych incydentów związanych z przemarszem wojskowych kolumn.

1522, 12.03.,  na Wzgórzu Szubienicznym, tam gdzie dziś znajduje się zachodnia część placu Tysiąclecia wybudowano nową szubienicę. Była to budowla masywna, wzniesiona z trwałych materiałów i dzięki temu oraz kilku remontom i konserwacjom, przetrwała do 1813 roku. Umieszczana na planach miasta, jest dostępna ze swoim wizerunkiem do dziś. A po Wzgórzu jako pojęciu topograficznym też pozostało tylko wspomnienie. Bowiem przy pomocy taczek uruchamianych siłą mięsni okolicznego chłopstwa, jeńców wojennych i  żołnierzy garnizonu „przeniesiono” je na nie odległe umocnienia ziemne. Ten punkt stanowił znakomite miejsce pod działobitnię „zaglądającą” do centrum twierdzy.

Więcej o głogowskich szubienicach w artykule P. Łachowskiego w „Glogopedii”, której lekturę Wehikuł poleca.

 

Szubienica na tle miasta. [Rys. Antoni Bok]

1741, 8/9.03., w nocy twierdza głogowska została zdobyta błyskawicznym, znakomicie przygotowanym szturmem oblegających, pruskich batalionów. Trwa kolejny etap nazwanej później pierwszą, wojny śląskiej. Padła w niej pod naporem pruskiej siły nie tylko głogowska forteca.

Kiedy opadł bitewny pył a polityczne emocje zmieniły przynależność tej części Europy - Fryderyk II stwierdził, że śląskie twierdze zostały zdobyte, każda na swój sposób:

Glogau im Schlafen

Brieg im Wachen

Breslau im Lachen,

Neisse mit Krachen.”

Głogów we śnie
Brzeg na jawie
Wrocław ze śmiechem,
Nysa z hukiem.

Ten żartobliwy wierszyk miał potem długo krążyć w pruskich środowiskach podgrzewających militarne nastroje.

1742, 1.03.,  inżynier Gerhard Cornelius Walrave,  Holender w służbie pruskiej, przedstawił nowy plan umocnień Głogowa. Rekonstrukcją i modernizacją umocnień zajmuje się powołany niedawno Korpus Inżynierów armii pruskiej (Ingenieur-Korps). „Zaopatrzono bastion zamkowy, międzywale zamkowe i dominikańskie oraz zewnętrzne umocnienia przy Bramie Brzostowskiej masywną skarpą, a tę murami rewersowymi.…”

W tych latach intensywnie rozbudowuje się fortyfikacje – głównym dziełem fortecznym staje się Szaniec Gwiazdy (Sternschanze). Podjęto decyzje o obłożeniu ziemnych budowli ceglanym płaszczem. W związku z tym powstają cegielnie i system transportu materiałów budowlanych.

 

Plan twierdzy z ok. roku 1750, zmodernizowanej  przez generała majora i inżyniera Corneliusa Walravego. [za: W. Eckert, Fortyfikacje Głogowa, Zielona Góra 2006. s. 247]

1814, do końca marca, w składzie prusko-rosyjskiego korpusu oblężniczego znajdowały się według Kalinina mobilne pułki pospolitego ruszenia rosyjskiego. Zostały one włączone do korpusu generała Iwana Rosena jesienią ubiegłego roku. Te oddziały nieregularnej kawalerii lekkiej znakomicie spisywały się w działaniach rozpoznawczych, podchodach i ochronach. Ale też swoja niesfornością i niezdyscyplinowaniem sprawiały wiele kłopotów i przynosiły utrapienie ludności terenów, przez które przechodziły czy w miejscach krótkotrwałego nawet pobytu. Były to oddziały:

8 baszkirski pułk – dowódca: kapitan orenburskiego pułku garnizonowego –Nikołaj Plesziwcew;

12 baszkirski kozacki pułk konny – dowódca: major kazańskiego pułku garnizonowego P.P. Czokow;

13 baszkirski kozacki pułk konny – dowódca: sztabskapitan kazańskiego pułku garnizonowego A.P. Szulgin;

16 baszkirski kozacki pułk konny – dowódca: kapitan 4 orenburskiego batalionu liniowego;

2 mieszczeriakijski pułk – dowódca: major górno-uralskiego batalionu garnizonowego W.I. Butler.

Mieszczerjaki - to był jak mówią słowniki, „etnos” turkojęzyczny, który mieli stanowić potomkowie plemion madziarskich.

 

Szeregowy i starszy oficer kazańskiego pułku garnizonowego, z którego pochodzili dowódcy baszkirskich pułków jazdy nr 12 i 13.  [za: A. Wiskowatowem]

 

1941, 16.03., propagandowa impreza - Dzień Bohaterów na głogowskim stadionie z udziałem generała porucznika Courbiere dowódcy 213 Dywizji Piechoty kończącej swoją działalność w tej strukturze.

 

Ilustracja nr 5; Podpis: W organizowane przedsięwzięcie zostali włączeni jak wynika z powyższego okólnika, kapelani szpitali garnizonowych, którzy mieli szczególnie blisko w tym okresie współpracować naczelnymi lekarzami.

1945, marzec, wśród opowieści wojennych, które wychodzą wraz upływem lat, na światło dzienne pojawiły się i takie jak ta.

W kompaniach rozpoznawczych Armii Czerwonej znajdowały się również na służbie psy.  Pies Dżek wraz ze swoim przewodnikiem, kapralem Kisagułowem służyli pododdziale zwiadowczym. W trakcie oblężenia Głogowa mieli zanotować w swoim dorobku ponad dwa tuziny zdobytych „języków”, w tej liczbie również oficera. Pies miał pomaga c swojemu przewodnikowi i prowadzonym żołnierzom „razwiedczikom”, ominąć niezliczone pułapki i zapory utrudniające przejście przez obronę , na stronę nieprzyjaciela. Jego instynkt umożliwił przewodnikowi wykonanie zadania.

1945, marzec, proboszcz parafii kolegiackiej Heinrich Werner zapisał swoich wspomnieniach z tego miesiąca jak i kiedy zniszczone zostały głogowskie kościoły:

- 13 marca – „spalił się klasztor redemptorystów. Ocalało tylko parę pokoi na parterze i portal”.  

- 20 marca – ogień wybuchł w Kolegiacie „… stanęło w płomieniach poddasze – 15 m. wysokości, las drewnianych belek, które właśnie niedawno zostały zaimpregnowane – i runęło do wnętrza świątyni dokonując dzieła zniszczenia tak gruntownie, że z artystycznego wyposażenia nie pozostał ani jeden ślad. Stały tylko nagie mury i całkowicie wypalona wieża, na której szczycie jaśniał z daleka pozłacany krzyż…”. Ostatnie nabożeństwo w świątyni proboszcz celebrował rankiem 11 marca. Ponieważ odbyło się na życzenie komendanta twierdzy, należy przypuszczać, że w mszy wzięli również obok płka Grafa von Eulenburga obrońcy, którzy mogli opuścić stanowiska bojowe.

- w tym też okresie spłonęły okoliczne budynki – „archidiakonat, dawna kaplica świętej Anny i budynek wikariatu”. Czego nie strawił ogień to zniszczył ostrzał artyleryjski.

1950, 13.03., w Domu Rzemiosła odbudowanym w latach 1947-48 przez głogowskich rzemieślników otwarto  kino „Bolko”. W trakcie podniosłej uroczystości pokazano film Wandy Jakubowskiej „Ostatni etap”. Na początku lat pięćdziesiątych przybysz idący wydeptaną ścieżką od dworca kolejowego opisując wędrówkę przez zrujnowane miasto zauważył: „… przystajemy mimo woli. Zatrzymuje nas niespodziewany szyld. Kino „Bolko”. Spoglądamy po sobie zdziwieni. Kino? Tutaj? Dla kogo?” Ale jednak kino było i byli widzowie.

Posiadało 250 miejsc siedzących ustawionych z niewielkim spadkiem. Drewniane fotele z podnoszonymi siedzeniami hałasowały przy zajmowaniu miejsc. Na koniec filmu, kiedy na ekranie pojawiały się napisy a jeszcze nie zapaliło światło co bardziej niecierpliwi widzowie zaczęli opuszczać kino i na sali po każdym seansie trwała kanonada z drewnianych krzeseł.

 

Kino Bolko i ruiny świątyni ewangelickiej. [fot. w transkrypcji Albina Tomalaka.]

1971, 16.03., kroniki pułkowe donoszą, że rozpoczęto formowanie Szkoły Podoficerskiej przy 6 pułku (zakończenie formowania szkoły - 15.04). Pierwszymi elewami stali się  żołnierze z „poboru -  wiosna 1971”. Tak w żargonie wojskowym określano wcielenie do armii nowego rocznika.  Przybyli do Szkoły w dniu 21 kwietnia a ukończyli po kilku miesiącach jako dowódcy drużyn pontonowych. Szkoła została przedyslokowana z Brzegu gdzie była umiejscowiona organizacyjnie w 1 Warszawskiej Brygadzie Pontonowej. W związku z przeformowaniem jej w Brygadę Saperów rozkazem Szefa Sztabu Generalnego z grudnia 1970 r. nakazano szkolę uruchomić w Głogowie przy 6 Pułku Pontonowym




Wykonanie: ŁUKASZ JEDYNAK FOTOGRAFIKA