Luty
1385, 25.02., reprezentanci miasta złożyli hołd księciu Przemysławowi
Noszakowi, który otrzymał od króla czeskiego Wacława IV jeszcze w ubiegłym
roku, królewską część Głogowa.
Przemysław,
według wielu historyków był najwybitniejszym władcą księstwa
cieszyńskiego. W latach późniejszych został jednym z przywódców Związku
Śląskiego powstałego z inicjatywy śląskich książąt, mieszczaństwa i
szlachty w celu o zapewnienia bezpieczeństwa. Śląsk był wtedy częścią
wstrząsanego kryzysami politycznymi Królestwa Czech. To reprezentując Związek,
książę doprowadził do zawarcia w końcu XV wieku układu o współpracy
przygranicznej w zwalczaniu rozbójnictwa z Władysławem Jagiełłą. Przemysław
zyskał przy tym zaufanie polskiego króla
Od
1378 doświadczony ciężko przez chorobę (podagra), która spowodowała całkowity
niedowład nóg. Korzystając ze środka transportu jakim była lektyka zyskał
swój przydomek. Choroba w znacznym stopniu ograniczyła aktywność
polityczna księcia, który miał zadatki na postać europejskiego formatu.

Ilustracja
nr 3; Podpis: Przemysław Noszak (1332/1336-1410)– prawdopodobna
podobizna z nagrobka [www.poczet.com]
1477, luty, trwa już
drugi rok wojna między Brandenburgią Albrechta Achillesa, Czechami, Janem II
Szalonym, księciem żagańskim oraz Kazimierzem II, księciem cieszyńskim o
księstwo głogowskie. Później nazwana zostanie przez historyków
niemieckich wojną sukcesyjną. Tej zimy udało się Janowi odbić z rąk
brandenburskich Szprotawę i Kożuchów.
Najprawdopodobniej
teraz, w lutym, następuje zawarcie rozejmu do kwietnia. Zima spowalnia działania
wojenne pokrywając śniegiem pastwiska dla koni i utrudniając przemarsze
oddziałów.
1679, 22.02, cesarz potwierdza zapisy ugody między magistratem a
komendantem twierdzy głogowskiej zawartej w 1677 roku. [Patrz - notatka z
18.12.1677 r.] Ugoda ta, którą
komendant, feldmarszałek-lejtnant
Jobst
Hilmar Freiherr von Knigge, później
z upodobaniem kwestionował, miała regulować stosunki między wojskiem a
cywilnymi mieszkańcami miasta. Apodyktyczny feldmarszałek nie chciał
respektować porozumienia, choć Rada Wojenna odradzała mu takie postępowanie.
Dzisiejszy dokument miał po raz kolejny pokazać, że mieszczanie maja
cesarskie poparcie.
1734, 7.02., w Krakowie, na Wawelu – koronowany niedawno (17
stycznia) - król August III Fryderyk Sas, wręcza po raz pierwszy w trakcie
swojego panowania Order Orła Białego. W epoce saskiej było to jedyne
odznaczenie państwowe. Dziś jeszcze jest dowodem wdzięczności króla dla
zwolenników tak w kraju jak i reprezentujących przyjazne dwory. Tym razem
otrzymało go, wraz z ustalonym protokołem 6 wyróżnionych osób. A wśród
nich znaleźli się w różny sposób związani z Głogowem: ambasador
Austrii, poseł cesarski hrabia Henryk Wilhelm Wilczek i Aleksander Józef Sułkowski,
saski ochmistrz dworu i pierwszy minister gabinetu. Pierwszy jest również
habsburskim komendantem „pogranicznej
twierdzy Głogowy” jak piszą mu współcześni. Natomiast
drugi, kiedy przegra walkę z Henrykiem Brühlem
o miejsce przy królewskim boku, przeniesie się w sąsiedztwo Głogowa, do
podleszczyńskiej Rydzyny. Tam stworzy wielkopańska rezydencję, z której
zostanie porwany na osobiste polecenie Fryderyka II i osadzony w głogowskiej
twierdzy.
A
Order Orła Białego schyłku panowania Sasa stanie się przedmiotem handlu a
rocznie przyznawać się będzie ponad dwadzieścia jego odznak. Przez kolejne
stulecia będzie żył swoim życiem lub w niebycie oczekiwał będzie
lepszych czasów. Od 22 grudnia 1992 roku znowu jest pierwszym spośród Orderów
Rzeczypospolitej.

August
III Sas (1696-1763), król Polski od 1733 r., we fraku orderowym z insygniami
Orderu Orła Białego. Natomiast na łańcuchu zawieszony jest jeden z
najstarszych orderów świata - Order Złotego Runa.
1741,
01.02., w trakcie zimowej przerwy
w prowadzeniu działań bojowych I wojny śląskiej, trwają aktywne
przygotowania do pozyskiwania rekruta i zaopatrzenia armii pruskiej. Z drugiej
strony granicy, z Polski ściągane są różnymi, głównie kontrowersyjnymi
sposobami posiłki w sile żywej i zaopatrzeniu.. Pisze w dniu dzisiejszym
biskup Załuski w liście „...
nie dziw bierze, że co żywe garnie się do wojska pruskiego, bo prócz dwóch
saskich groszów na dzień, dają żołnierzom po 2 funty chleba, mięsa i
gorzałkę...”

Werbunek
do pruskiej armii Starego Fryca.
1837
luty, na 6
tygodni do twierdzy trafił Fritz Reuter, późniejszy wybitny pisarz
dolnoniemiecki. Do niedawna był studentem prawa na jenajskim uniwersytecie, gdzie
konspirował w antymonarchistycznej organizacji studenckiej. Wkrótce został
aresztowany i oskarżony o „spiskowanie
przeciw władzy o obrazę
majestatu”. Pierwszy wyrok brzmiał - kara
śmierci
przez ścięcie toporem. Oznaka królewskiej łaskawości
miał być edykt zamieniający ścięcie na trzydzieści lat twierdzy. Dwudziestoletni
student, antypaństwowy buntownik trafił do głogowskiej
„Rogatki” (Hornburg) zanim zapadła decyzja gdzie ma na stałe
odbywać karę. Tu w znośnych warunkach prowadzi obserwacje życia sennej,
garnizonowej i prowincjonalnej mieściny, w której warunki twierdzy utrudniały
życie miejscowym cywilnym mieszkańcom. Zawrze je później w jednym ze
swoich zbiorów opowiadań autobiograficznych (UT MINE FESTUNGTID). Ponieważ
wydany został w dialekcie dolnoniemieckim plattdeutsch (Plattdütsch), w
dalszym ciągu czeka na tłumaczenie na język polski. Według przekazów,
Reuter wspomina „barwnie
i nie bez humoru swoje przeżycia, kreśli sylwetki postaci –
personelu i współwięźniów, wreszcie
utrwala wizerunek i życie
miasta, oglądanego podczas
dozwolonych mu spacerów po wałach twierdzy.”

Podobizna
Fritza Reutera na okładce „Ut mine Festungtid”.
1919,
luty, w połowie miesiąca dowództwo głogowskiego garnizonu wydaje
rozporządzenie mobilizacyjne dla roczników 1886-1898 poborowych z
okolicznych powiatów. Powołani byliby wcieleni do oddziałów Grenzschutzu,
rozłożonych w dotychczasowych miejscach pobytu okolicznych jednostek. Np. do
koszar 47 pp w Górze, Wschowie lub Kożuchowie i w Głogowie.
|
|
1945,
luty, na ziemię głogowską dotarła wojna. Wehikuł z zainteresowaniem w
swoją podróż wziął wspomnienia Hanno Breske – przez wiele lat w
powojennym Głogowie i okolicach znanego też jako Jana Joachima Brzeskiego.
Siostrzeniec znanego proboszcza parafii Kurów Wielki opisał czas spędzony w
Gross Kauer i w Kurowie Wielkim w bardzo interesujący sposób. Matura w głogowskim
liceum to okres pierwszych młodzieńczych uniesień z opisem zrujnowanego
miasta. Ale tu mroźna noc na plebanii w Kurowie:
„W nocy na 13 lutego 1945 roku piec
w naszej sypialni wygasł zupełnie, w izbie zrobiło się zimno. Na dworze
wiał wiatr i prószyło śniegiem, słychać było lekkie trzaskanie okna
… Wszędzie panowała zaskakująca cisza, słychać było jedynie wiatr.
Na plebanii, tam gdzie jeszcze przed godzinami żołnierze Wehrmachtu spali na
słomie lub innych rzeczach oraz na podwórzu , gdzie zajęci byli swoimi
pojazdami, wszędzie było cicho. Jedynie wiatr stał się bardziej
przenikliwy, mokrawo-zimny. Żołnierze niezauważenie opuścili wioskę. Ich
zniknięcie musiało odbyć się w dużym pospiechu. Niektórzy z nich
zapomnieli drobnych rzeczy osobistych. Nawet czerwone druty telefoniczne nie
zostały zabrane i zwisały jeszcze z okien plebanii.
Jeżeli
żołnierze nagle i w pośpiechu znikają oznacza to jedynie „planowy
odwrót i wyrównywanie linii frontu”. Tak , w lutym 1945 tylko ta możliwość
wchodziła w rachubę … Wujek, który z Pierwszej Wojny Światowej miał
nieco doświadczenia z organizacja ruchu wojsk będących w odwrocie, słusznie
ocenił sytuację, mówiąc, że znajdujemy się teraz miedzy frontami lub
liniami walczących wojsk, i ze najlepiej teraz czekać ”

Okładka
książki Jana Joachima Brzeskiego.
1946,
luty., na terenie stoczni, nad Odrą od lata 1945 trwały prace porządkowe.
Zainstalował się tam pod kierownictwem inż. Władysława Gadusa Zarząd
Wodny. Jak wspominał zimę 1945/46 Michał Łukaszyk- „nie
dokonano jeszcze rozminowania zakładu, na każdym kroku groziłą śmierć od
niewypałów pocisków artyleryjskich i bomb oraz ukrytych min, z zatoki wyglądały
dzioby zatopionych barek i holowników. Widok ogólny był przygnębiający,
nie zachęcał do pozostania i wytrwania. Z uporem i zapałem cechującym
tamte dni, … rozpoczęliśmy prace nad uporządkowaniem terenu i budynków…”
We wspomnieniach notowanych w latach 80 tych XX wieku nie znalazły się
opinie o utrudnieniach innego typu. Nie wspominano o bezceremonialnych
ingerencjach okolicznych oddziałów Armii Czerwonej. Dopiero niedawno udostępnione
zostały dokumenty z archiwum wrocławskiego. Jak np. ten z dnia dzisiejszego,
w którym stwierdzono, że:
....Poza
portami górnej Odry na rabunkową działalność administracji radzieckiej była
narażona stocznia w Głogowie - Żarkowie. Pomimo wstępnych prac czynionych
na tej stoczni przez administrację polską marynarze radzieccy zabierali z
niej niezbędny im dla potrzeb swojej bazy remontowej w Nowej Soli majątek
trwały i ruchomy” [APW, np., ZODW, sygn. 33, s. 6: Meldunek z 11
lutego 1946; s. 18, Pismo z dnia 21 stycznia 1946; Pismo z dn. 5 lutego 1946]
1946, 18.02. monter telefonów, poszukujący w gruzach urządzeń
telekomunikacyjnych, aparatów itp., przypadkowo natknął się na parę
przewodów. Wystające ze ściany „kabelki” zastanowiły
przedwojennego fachowca. Po podłączeniu do posiadanej przenośnej stacji
telefonicznej, zakręcił korbką i po chwili …. po drugiej stronie, po
polsku odezwała się zaskoczona również telefonistka. Dziewczyna obsługiwała
łącznicę Urzędu Pocztowego Wrocław 1.
Od tej chwili Głogów uzyskał połączenie z Polską.
1961,
luty, ukazała się skromna broszurka o brązowej okładce i czarnobiałych,
w większości nieczytelnych zdjęciach wewnątrz, zawiera rzecz niezwykłą.
Pod płaszczykiem programu wyborczego przed kwietniowymi wyborami do Sejmu i
rad narodowych, przedstawiono dotychczasowe, osiągnięcia w odbudowie powiatu
ze szczególnym opisem działań po roku 1956. Oczywiście retoryka lat ówczesnych
wygląda z każdej strony ale wiadomości pozwalają ujrzeć ziemię głogowską
nie w krzywym obrazie propagandy a suchym zestawieniu faktów. Znamienne, że
powiat przedstawiany jest jako „spichlerz województwa zielonogórskiego
… posiadający wybitnie rolniczy charakter”. Dwa zakłady
przemysłu „kluczowego”, Fabryka Maszyn Budowlanych i Cukrownia,
pokazywane są na drugim planie. Wiele uwagi poświęcono ochronie zdrowia i
kulturze. W dobie powszechnego dostępu do elektroniki można tylko mimochodem
zwrócić uwagę, że w 1960 roku było zainstalowanych w całym powiecie było
324, w tym na wsi 186.
Książeczka
znajduje się w dziale Regionaliów „Bibliotheca Glogoviensis”

Okładka
programu wyborczego
1986,
luty, 6 pułk pontonowy od kilku tygodni przebywa na poligonie Biała Góra k.
Krosna Odrzańskiego. Na zakończenie pobytu ma odbyć ćwiczenie końcowe
– zbudować most przez Odrę
siłami czterech kompanii pontonowych (dwie swoje, jedna z Nysy i jedna z
Krosna). Jak wspomina uczestniczący w budowie mjr Ireneusz Dominiak, -
„kompaniom ledwo starcza elementów parku pp-64 na wstęgę pojedynczą
(kompania buduje 186 m). Żeby zamknąć most i zbudować przeprawę żołnierze
rezerwy przez prawie dwa tygodnie budują groblę z młodych sosenek i ziemi
tak żeby umożliwić przejazd pojazdom ćwiczącej 2 dywizji zmechanizowanej
z Nysy… ciekawym jest, że w trakcie budowy przeprawy pontonowej, ze
względu na warunki atmosferyczne (mróz) układano ją w rynnie lodowej, a
gdy przyszło ćwiczenie, Odra „puściła”. Park samochodowy musiał
być ewakuowany w ciągu godziny bo tak skoczyła woda w obszarze
zalewowym.”
Usypana grobla i złączony
most pontonowy ledwo spiął rozlaną Odrę. Ze względu na warunki i
niespodziewane roztopy po moście nie przeprawiła się zgodnie z planem 2
Dywizja z Nysy. Przejechał po nim jedynie UAZ, samochód terenowy, dowódcy
Śląskiego Okręgu Wojskowego, gen. bryg. Jana Kuriaty. Dla pułku ćwiczenie
zostaje zakończone oceną dobrą.
Major rez. Dominiak ma z tego poligonu jeszcze
jedno wspomnienie, które wiąże się z niebezpieczeństwami przy łączeniu
wielkich stalowych pudeł, z których składa się współczesny most
pontonowy: „byłem świadkiem jak żołnierzowi
radzieckiemu lina stalowa ucięła trzy palce. Oficer - kapitan - kopnął go
w tyłek, obdarzył epitetami, palce zgarnął i wrzucił do ogniska i kazał
dokończyć ładowania bloku pontonowego "LENTA" i dopiero kiedy ten
znalazł się na pojeździe, żołnierz pojechał do obozu”,

Pojedyncza
wstęga mostu pontonowego w trakcie przeprawy w zimowych ćwiczeniach
„Ryś ‘79”, pod Bytomiem Odrzańskim..
|