Wehikuł czasu - październik 2012 (rok 4/44)

Wehikuł początek października spędził we współczesnym Głogowie wśród jego nielicznych pamiątek przeszłości. Właśnie minęło 60 lat kiedy w gruzach przedwojennego dworca kolejowego uruchomiono pierwsze punkty obsługi podróżnych PKP. Przez kolejne lata trwała odbudowa bo zniszczeniu uległ dach nad łącznikiem zachodnim, oraz wschodnie skrzydło budynku. Zachowana została zasadnicza bryła i utrzymano układ funkcjonalny obiektu. Dziś trwa remont budynku. Przywrócony przedwojennej, klinkierowej świetności budynek dworca jeszcze bardziej będzie kontrastował z rdzewiejącymi dachami peronów i szczerbatym nadziemnym „tunelem”.

Był też czas na penetrowanie znakomicie zachowanej, choć w części zagruzowanej poterny przy ul. Rzeźniczej a udostępnionej z okazji „Dni Turystyki” przez wolontariuszy GSMF „Twierdza Głogów”.

Natomiast pewnym wstrząsem był widok „przesuwanej” kapliczki – resztek pomnika na rewitalizowanym osiedlu Żarków.

Wehikuł przez okno

W tym miejscu, w kolejnych podróżach prezentowane będzie jedno zdjęcie – Wehikułu lub nadesłane – prezentujące miasto z miejsc dotychczas nie pokazywanych. Wehikuł zachęca do nadsyłania swoich widoków z okna. Może to być również zagadka – odpowiedzi będą prezentowane miesiąc później.

Dziś zdjęcie wykonane z drugiego piętra którego gmachu? Czytelników chcących się podzielić odpowiedzią lub nadesłać swoje „widoki z okna” zapraszam do kontaktu na adres jak wyżej.

Trzy wieże

Zespół koszarowy zbudowany w Żarkowie w końcu XIX wieku został zajęty przez jeden z batalionów piechoty 58 pułku piechoty (3 poznańskiego). Tam również ulokowano tworzoną od 1908 roku kompanię karabinów maszynowych, która była pododdziałem samodzielnym V Korpusu Armijnego. W czasie wojny funkcjonowała tam kompania zapasowa. I jej poległym żołnierzom wystawiono na terenie koszar pomnik.

Pomnik poległych żołnierzy 2 Zapasowej Kompanii Karabinów Maszynowych V Korpusu Armijnego (fot. zbiory Ł. Jedynaka).

Po II wojnie światowej jak to nie raz bywało, chichot historii usłyszano też w Głogowie. Znajdujące się nieopodal betonowe i ceglane, potężne bloki koszar im. miasta Luttich zostały wysadzone w powietrze przez zaciekle się broniących Niemców i nie mniej straceńczo atakujących czerwonoarmistów. Natomiast XIX wieczne budynki z muru pruskiego przetrwały wojnę i czasy PRL. Przetrwał też pomniczek przebudowany przez polskich mieszkańców na kapliczkę. I budowla trwała sobie w mniejszych lub większych zaroślach. Kilka lat temu odkryta została dla pamięci współczesnych głogowian powtórnie. Na przedwojenną przeszłość zwrócił uwagę na Głogowskim Forum Historycznym, Yedyny - prezes Głogowskiego Ruchu Odkrywców Tajemnic.

  

Podpis: Pomnik po zakończeniu II wojny światowej został przebudowany na kapliczkę i wyglądał przez wiele lat z obu stron tak (fot. zbiory Ł. Jedynaka).

Przeniesienie obiektu w związku z przebudową osiedla i układu komunikacyjnego było nieuchronne i akceptowane społecznie. Ale reakcje obserwatorów wzbudziła bezceremonialność z jaką wyrwano z ziemi i rozwalono coś co wytrzymało prawie 100 lat. I jak to zwykle w Głogowie bywa – każdy spokojny głos wydany celem zaspokojenia ciekawości odebrany został w wielu miejscach jako atak, złośliwość, świadectwo niewiedzy czy wręcz nieuctwa. A jednak nie wszystko musi być od razu wpisane do rejestru zabytków czy być przedmiotem np. kultu religijnego by zajmować się tym z należytą atencją. Nie wszystko należy mierzyć na przepisy, katalogi i rejestry. Szczególnie tu gdzie takich artefaktów jak na lekarstwo a z drugiej strony miasto szczyci się ośrodkiem archeologicznym i konserwatorskim. W związku z tym Wehikuł pyta czy głogowski specjalista nadzorował fakt rozbicia przy pomocy ciężkiego sprzętu tego postumentu? Czy został znaleziony tam „kamień węgielny”, czyli zwyczajowa tuba z aktem erekcyjnym pomnika?  Jeżeli tak co zawierała?

Kiedy apelujemy o pielęgnowanie polskich śladów na Kresach zastanówmy się. Czy nie postąpiono jak po drugiej stronie Bugu postępowano z pomnikami cmentarzy Wołynia i Podola, a na północnym wschodzie Nowogródczyzny i okolic Wilna?

Jeden z forumowych dyskutantów przypomina, że „wśród poległych za Vaterland byli np. Borowiak Stankiewicz, Grzelewski, Maserowicz, i inni”. I apeluje – „Szanujmy historię ona uczy!”

Ilustracja nr 3; Podpis: To co pozostało (fot. Wehikuł).


Październik

1461, 13.10., w lecie 1461 roku wojna domowa w Rzeszy ożywiła się na nowo. Arcyksiążę austriacki Albrecht wypowiedział 9 czerwca wojnę cesarzowi, a Ludwik Bogaty rozpoczął z pomocą biskupów Bambergu i Würzburga walkę przeciw Albrechtowi Hohenzollernowi. Czechy wypowiedziały 1 września wojnę Albrechtowi Hohenzollernowi i wysłały swe wojska na pomoc Ludwikowi.

I właśnie dziś Czechy wypowiedziały wojnę Fryderykowi brandenburskiemu z powodu napastowania przez niego Henryka księcia głogowskiego. Casus belli stał się fakt udzielenia pomocy wrogiemu królowi Jerzemu, księciu Baltazarowi żagańskiemu. Spornymi były też sprawy o lenno Cottbus, nadane przez Jerzego z Podiebradów Zdenkowi ze Sternberka.

1633, 14.10., kiedy kilka dni wcześniej (11 października) pod Ścinawą oddziały szwedzkie zostały rozbite przez wkraczające na Śląsk oddziały Wallensteina los Głogowa wydawał się przesądzony. I tak się stało dziś. Twierdza głogowska została oddana bez oporu przez kapitulację. W wyniku negocjacji załodze zezwolono na wyjście, zgodnie z ówczesnymi zwyczajami zaproponowano też wstąpienie do zwycięskich oddziałów. Garnizon został obsadzony przez oddziały cesarskie. Kilka dni później przybył spod Jeleniej Góry pułkownik Jung stojący na czele kompanii (szwadronów) liczących 1500 konnych. Na miasto i okolicę spadły kolejne obowiązki zapewnienia żywności dla żołnierzy i ogromnych ilości furażu dla koni.

1667, 6. 10., do nowego komendanta twierdzy wpłynął reskrypt, czyli decyzja Urzędu Zwierzchniego [Ober-Amt], zobowiązująca komendanta do nie wprowadzania zmian w dotychczasowych stosunkach z miastem i w zasadach świadczeń miasta na rzecz twierdzy. „Sytuacja ma pozostać taka, jaka była za czasów komendanta von Mersa, uznając, że stały garnizon i bez tego jest nieznośnym ciężarem dla ubogiego mieszczaństwa” stwierdzał Urząd.

Od ponad roku następcą zmarłego komendanta von Mersa był generał (Generalfeldwachtmeister) Ludwig de Lopis, baron von Monteverques. W trakcie wojny trzydziestoletniej wraz z oddziałami piechoty  trafił na Śląsk, gdzie pozostał już do końca swojego życia. Dowódca i właściciel (w latach 1636-1650) pułku piechoty niemieckiej. Prof. Jerzy Maron przypomina w swojej znakomitej książce (Wojna trzydziestoletnia na Śląsku. Aspekty militarne, Racibórz 2008), że jego nazwisko często występuje w dokumentach, jako dowódcy oddziałów wojskowych łupiących mieszkańców. W latach 1641-1650 był komendantem Legnicy. Według potocznej opinii miał sobie zaskarbić wdzięczność tamtejszych mieszczan. Według Berndta miał  tam czynić dobrodziejstwa wobec mieszczaństwa oraz utrzymywać surową i sprawną dyscyplinę wobec tamtejszych rozpuszczonych żołnierzy. Równocześnie jednak, co potwierdzają zachowane  dokumenty, kosztował miasto wiele talarów wypłacanych w ramach żołdu, kontrybucji i łapówek.  8 marca 1650 r. kupił bardzo zniszczone podczas wojny Domanice i Pożarzysko w pow. świdnickim, gdzie posiadał również majątek Mrowiny i Weselicę. Był zwolennikiem idei budowy kościoła Pokoju w Świdnicy. Od 11 lutego 1662 r. pełnił funkcję głównodowodzącego oddziałów śląskich.

Jak się okazało, w Głogowie Rada chcąc zaakcentować pozytywny stosunek do nowego komendanta przygotowała mu „tymczasowe zamieszkanie” o odpowiednich warunkach. Potem wielokrotnie akceptowano prośby wojskowych. Jednak skargę wysłano kiedy do garnizonu, w którego skład już wchodziło dodatkowych 190 rekrutów miała jeszcze dojść kompania kapitana Mayera z Namysłowa. Zażądano wtedy od miasta kolejnych świadczeń na roboty i budowle fortyfikacyjne. Wśród tych ostatnich oczekiwano szczególnie wzniesienia mostu zwodzonego na Odrze, wykonania domów dla straży i budek strażniczych. I dziś decyzją nadrzędną te obciążenia wycofano. A generał baron von Monteverques niedługo potem zmarł w Głogowie (22.02.1669) i został pochowany w miejscowym kościele franciszkanów.

Komendant Festung Glogau (1666-1669), Ludwig de Lopis Freiherr von Monteverques. 

1759, 23.10., grasujące na ziemi głogowskiej lotne zagony wojsk rosyjskich, wspomagane przez piechotę austriacką podeszły pod Wąsosz (Herrnstadt). Miasteczko zostało oblężone i zbombardowane.  Zniszczono zabudowę miejską. Ucierpiał też pałac.

1806, 20.10., Kamera głogowska rozsyła polecenia do okolicznych miast by „wszelkie pieniądze w gotowiźnie i papierach” przekazać do Głogowa. Komendantura twierdzy przygotowuje się na nie pewne czasy. Poleca więc administracji departamentalnej zabezpieczenie wszelkich aktywów. 

1846, 1.10., rozpoczęto eksploatację linii kolejowej Jankowa Żagańska - Żagań - Szprotawa – Głogów. Trasa stanowiła tzw. Odnogę Dolnośląską linii Wrocław - Berlin. W Jankowej linia łączyła się ze szlakiem wiodącym ze stolicy Śląska do Stolicy Prus. Miała prowadzić z Żar ale perturbacje z wykupem gruntów spowodowały, że wybrano na stację węzłową Jankową.  Budowę rozpoczęto w sierpniu 1844 r., jednak z powodu prawdopodobnie złożonej sytuacji prawnej gruntów, za stację węzłową wybrano Jankowę Żagańską.

Odnoga miała łączyć miasta pominięte przez trase do której zmierzała. W okolicach Głogowa przystanki znajdowały się  w: w planach budowy Na początku linia była jednotorowa a przystanki i stacje ulokowano w następujących miejscowościach: Niegosławicach (Waltersdorf), Gaworzycach (Quaritz), Kłobuczynie (Klopschen). Przed 1900 rokiem szlak został zmodernizowany – ułożono drugi tor, dobudowano nowe przystanki kolejowe, min. w Żukowicach i Nielubi. Zmodernizowaną linii wpłynęła jeździły również pociągi ekspresowe. W rozkładzie jazdy z 1915 roku kursował nocny pociąg ekspresowy z Halle-Kalisz-Halle. Między Żaganiem a Głogowem się nie zatrzymywał. Pociągi pospieszne natomiast na tej  linii zatrzymywały się w wymienionych wyżej miastach i w Szprotawie i Głogowie. jeden w Niegosławicach (wszystkie o relacji z Leszna do Węglińca z ominięciem Żar). Przejazd 60 km odcinka Żagań - Głogów zabierał pociągowi pospiesznemu, z jednym (Szprotawa) przystankiem 56 minut.

1900, 19.10., na pozyskanym od wojska obszarze we wschodniej części miasta, wytyczono i zabudowano szereg działek. Dziś ma miejsce na placu Wilhelma odsłonięcie konnego pomnika cesarza. Po latach i zniszczeniach wojennych na placu Umińskiego pozostaje płyta, podstawa cokołu cesarskiego pomnika. Budzi zainteresowanie wielu internautów i wśród dyskutantów wybuchają spory i mnożą się propozycje jaki pomnik tam postawić – od Bolesława Chrobrego do restytucji pomnika Wilhelma I. A cokół czeka…

Pomnik cesarza Wilhelma z widokiem na kolegium pojezuickie i nieistniejący budynek Urzędu Prowiantowego (z lewej).

1914,  22.10.,  w trzecim miesiącu wojny na dworzec kolejowy przyjeżdża pierwszy pociąg sanitarny. W wagonach znajduje się około 300 rannych. Trafiają do szpitala wojskowego. W ramach przygotowań wojennych na błoniach miedzy miastem a szpitalem przygotowano baraki. Jak wynika z poniższego zdjęcia było ich osiem.

Miasto, jak wiele podobnych, leżących głęboko za liniami frontów było wielkim lazaretem. Dotychczasowy szpital wojskowy (Sternlazarett) ze swoja kadrą medyczną pełniąc rolę centrum medycznego nadzorował zamienione w szpitale pomocnicze duże obiekty publiczne jak szkoły, koszary czy wyznaniowe jak np. konwikt arcybiskupi. Głogów był drugim po Poznaniu garnizonem wojskowym na terenie V Korpusu Armijnego. Pełnił wiec tez podobna rolę w dziedzinie szpitalnictwa wojskowego.

 

Lazaret przygotowany do wojny. Widok od wschodu.

1945, 10.10., pełnomocnik Rządu na Obwód III Głogów rezydujący w Sławie upoważnił inż. Juliana Łukaszewicza  - delegata Zjednoczenia Energetycznego Okręgu Dolnośląskiego na rejon energetyczny Głogów do „sprawowania nadzoru technicznego, w zakresie urządzeń technicznych w remontowanej Elektrowni Miejskiej oraz do kontrolowania sieci w m. Głogowie i na trasie Leszno-Głogów” dwa dni wcześniej podobne upoważnienie do przejęcia „warsztatów naprawy transformatorów i silników elektrycznych oraz materiałów firmy AEG w Głogowie”. Mimo wywiezienia przez Rosjan pokaźnych zapasów musiały wiec zostać jeszcze dobra, które inż. Łukasiewicz przejmował z pożytkiem dla głogowskiej energetyki.

1948, październik, Publiczna Szkoła Zawodowa za 900 tysięcy złotych odkupiła prywatne warsztaty rzemieślnicze, mieszczące się przy ulicy Słowiańskiej 52. Warsztaty do

tej pory były własnością głogowskiego rzemieślnika, Józefa Drabenta (brata dyrektora). Jak pisał Krzysztof Zawicki w okolicznościowym wydawnictwie z okazji 50 lecia popularnego Mechanika, kilka lat później: „… warsztaty szkolne stanowiły kompleks, na który składało się 7 budynków - 5 murowanych i 2 drewniane baraki. W budynkach tych znalazło się miejsce dla stolarni, kuźni, ślusarni, spawalni i blacharni. Zorganizowano też halę mechaniczną, pracownię elektryczną, magazyn wyrobów drewnianych oraz biuro administracyjne. Warsztaty posiadały 53 stanowiska ślusarskie, 4 kowalskie, 5 obróbki mechanicznej, 2 spawalnicze i 10 dla elektromonterów budowlanych.”

Kiedy na początku lat 70 XX wieku rozpoczęto budowę osiedla Chrobry i przebudowę tej części miasta, kompleks warsztatów został rozebrany a teren zabudowany blokami mieszkalnymi. Wytyczono również nową trase – ulice Armii Krajowej, poszerzono Wojska polskiego.. A tradycyjny do tej pory wyjazd z miasta na zachód – ulica Słowiańska została zamknięta. Jej część stanowi dziś Zielony Rynek.

1968, 2.10., Rada Państwa PRL nadała stacjonującemu od 2 lat w Głogowie 6 warszawskiemu pułkowi pontonowemu sztandar. Został wręczony 12 października na uroczystej zbiórce na placu 1000 – lecia, który tym samym stawał się już tradycyjnym miejscem dla wojskowych uroczystości.

5 października z kolei delegacja żołnierzy pułku w składzie: kpt. Stanisław Hajduk, ppor. Dec, st. szer. Ilnicki i szer. Henryk Szunejko uczestniczyła w uroczystości odsłonięcia pomnika w Czelinie nad Odrą. 27 lutego 1945 r. żołnierze 6 Samodzielnego Batalionu Pontonowo-Mostowego Wojska Polskiego postawili tutaj pierwszy słup graniczny na Odrze. A teraz pulk głogowski dziedziczy tradycje wojenne batalionu.

 

Dowódca pułku, ppłk Zdzisław Barszczewski w trakcie prezentacji otrzymanego przed chwilą sztandaru.

1978, 11.10., zginął niespodziewanie i nagle Igor Gośko, (ur. 7.10.1940). Znany głogowski dziennikarz „Gazety Zielonogórskiej” (poprzedniczki dzisiejszej Gazety Lubuskiej) wieczorem wracał z Bytomia odrzańskiego, jak wielokrotnie praktykował, okazją. Zginął we mgle na poboczu drogi wypatrując samochodu do Głogowa. Pochowany na cmentarzu przy ul. Legnickiej.

1982, 19.10., znaleziono bombę leżącą na parapecie okna kasyna MO w Głogowie, przy ul. Buczka (Sikorskiego). Nie wybuchła wskutek słabej baterii. Do końca października ujawniono na terenie województwa legnickiego jeszcze 3 ładunki wybuchowe. Komenda Wojewódzka MO przystąpiła do intensywnych działań operacyjnych powołując zespoły śledczych. W specjalnej grupie operacyjno-śledczej znaleźli się  specjalnie dobrani funkcjonariusze MO i SB. Grupą głogowską kierował por. Zdzisław Sroka z  Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego KWMO w Legnicy.

1990, 30.10., Rada Miejska w Głogowie przywróciła tradycyjny herb miasta.

 W 1966 roku w poszukiwaniu „piastowskich korzeni” i na skutek politycznych trendów wprowadzono herb oparty na wzorze jednej z pierwszych pieczęci. Naukowym uzasadnieniem była opinia wybitnego heraldyka z Uniwersytetu Wrocławskiego, prof. Mariana Haisiga.

Przywrócony symbol to czteropolowy herb ze złotym inicjałem "G" na czerwonym tle, oparty  na pieczęci z r. 1755.. Herb używany był w pruskim i niemieckim Glogau do 1945 r. a po wojnie do roku 1966.

Przywrócony herb na jednym z ceremonialnych łańcuchów włodarzy miasta, ale napis nie do końca prawidłowy. (zbiory SIT- 2012-Insygnia).

 




Wykonanie: ŁUKASZ JEDYNAK FOTOGRAFIKA