Wehikuł czasu  - maj 2012 (rok 4/39)

550 lat temu nadodrzańskie, przygraniczne  miasto monarchii czeskiej stało się na kilkanaście dni stolicą Europy środkowej Jan Długosz nie był świadkiem głogowskiego zjazdu, ale opisał wjazd prawie pięciotysięcznego orszaku polskiego króla do Głogowa z emfazą „ rycerstwo swoje podzieliwszy na sześć hufców, w najpiękniejszej postawie i szyku, w najokazalszym przyborze, postępował tym porządkiem, że pięć hufców szło naprzód, król Kazimierz zaś z prałatami i panami swemi w szóstym zastępie. A gdy już zbliżał się do Głogowa, Jerzy król Czeski wyjechał na jego przyjecie wraz z biskupami, książętami i panami swemi o milę od miasta. Powitali się obadwaj z konia: poczem króla Kazimierza odprowadzono do głogowskiego zamku, sam zaś król Czeski przeniósł się gospodą do wietnicy [ratusza].”

 

 

1 maja 1963 roku, na schodach przed głównym wejściem do głogowskiego szpitala wspólną fotografię zrobiły sobie uczennice 1 klasy Liceum Medycznego. [arch. dom. K. Hryniewicz]

 

 

Wehikuł dołącza się do wszystkich życzeń które skierowane zostaną do Muzeum Archeologiczno-Historycznego z okazji oficjalnych obchodów 45-lecia i innych jubileuszy. 

 

 

Medal odlany z okazji „X rocznicy Muzeum Hutnictwa i Odlewnictwa Metali Kolorowych” 1965-1975

 


2012. 12.04., zmarł po długiej chorobie Marian Kowalik (1923), Honorowy Obywatel Głogowa, działacz społeczny i gospodarczy, cukrownik od 1938 roku i wieloletni dyrektor Cukrowni „Głogów” w Nosocicach.

Wehikuł jedną ze swoich podróży zakończył w cukrownianym, ceglanym bloku, przed którym można się przez chwilę poczuć jak w wajdowskiej „Ziemi obiecanej”. Wielogodzinna rozmowa sprawiła wiele radości wszystkim uczestnikom. Szkoda, ze była ostatnią.

Pan Marian posiadał zdolności koncyliacyjne, które predestynowały go do pełnienia funkcji polegających na koordynowaniu i zarządzaniu ludźmi. Dostrzeżono to szybko, bo wyróżniał się w powojennej rzeczywistości, likwidując różnorakie bariery, wielokrotnie również lokalne konflikty. Wtedy rodził się jego autorytet przywódcy. Młody, rzutki i umiejący rozmawiać ze wszystkimi człowiek, chcący się również uczyć, szybko awansował. Nie przestał być sobą, kiedy osiągnął szczyty. Wielu Wehikułowych rozmówców podkreślało jego specyficzne sposoby rozmowy i łatwość nawiązywania kontaktów. Pomagała mu w tym pamięć i umiejętność słuchania …  

 

 

Portret namalowany na II wystawę portretów ludzi zasłużonych dla ówczesnego województwa legnickiego wisiał w salonie mieszkania Kowalików w głogowskich Nosocicach.

 

 

1292, 29.05., stale, od jakiegoś czasu przebywający w Głogowie książę Henryk III wyraził zgodę mieszczanom Głogowa na wybudowanie domu kupieckiego i zwolnił ich na 9 lat z czynszu za powierzchnie sprzedażną. Uregulował tez sytuacje miejscowych tkaczy, którym przedłużył na 2 lata prawo krojenia czyli sprzedaży tkanin, pod warunkiem, ze swoje stoiska po tym okresie urządzą w domu kupieckim.

Dowolność miejsca handlu dopuszczona została tylko raz w roku, w trakcie Jarmarku  15 sierpnia.

 

1331, 8.05., książę Bolko świdnicki, opiekun księżny  Konstancji, wdowy po zmarłym ks.  Przemku głogowskim datuje dokument potwierdzający wykupienie dziedzicznego wójtostwa przez głogowską radę miejską. Tym sposobem samorząd przejął z rak dotychczasowych wójtów  Webbila, Henryka i Mikołaja, władzę w mieście.

 

1488, 19.05., rozpoczęcie  oblężenia i niszczenie miasta przez wojska króla Macieja. Spodziewający się napaści Korwina Jan II pospiesznie ale z rozmachem umacnia miasto. Zaczyna ono nabierać cech nowoczesnej twierdzy jak zauważa i ocenia wrocławski historyk, prof. Mateusz Goliński. 25 maja zostaje zamurowana Brama Szpitalna.

 

 

Odział Czarnej Armii (Fekete Sereg) – najemników króla Macieja Korwina.

 

 

1609, 11.05.,  w Lądku (Landeck) w okolicach Kłodzka, który już wtedy był Zdrojem, stracono Krzysztofa Kurge, pochodzącego z Głogowa i tam urodzonego. Zamordował bowiem w tym starym uzdrowisku miejscowości dwie kobiety i dwie dziewczynki.

 

 

Rynek w Lądku  Zdroju. [nieoficjalna strona miasta]

 

 

1668, 23.05., umiera w farze jej proboszcz Baltazar Machius. Był rodowitym głogowianinem (1611), pochodził z rodziny protestanckich mieszczan. Wybrał jednak religię katolicką. Zastąpił Georha Rothera, który zrezygnował w 1650 r., kto wie czy nie z leku przed odbudową fary z olbrzymich zniszczeń, jakich doznała w trakcie okropnych lat kończącej się właśnie wojny 30-letniej.

Jak pisał biograf administratorów fary, Karol Kastner w 1925 roku: „Zaledwie w osiem lat ten mały człowieczek, który zdawał się składać tylko ze skóry i kości, wykonał olbrzymią pracę. Ponieważ kościół parafialny od najazdu Szwedów leżał w popiołach, zainstalował się w kościele franciszkańskim. Jego cały wysiłek skierował się na odbudowę kościoła, gminy i parafialnego archiwum.” [tłum. J. Sadowski]

Pochowany został kilka dni później, 29 maja pod ołtarzem św. Krzyża  w kaplicy św. Krzyża. 

 

1672, 10.05., dziś, Kolejny już po śmierci nieodżałowanego proboszcza B. Machiusa, energiczny proboszcz Johann Karl Zahn w obecności fundatora, burmistrza Głogowa Joachima Franciszka Grossa wmurował kamień węgielny pod budowę kaplicy loretańskiej. Prace trwały rok a koszt całkowity wyniósł 2300 talarów. 

Według legendy spisanej w 1470 r., domek w Nazarecie, w którym przez ponad 30 lat mieszkał Jezus z Matką, został w cudowny sposób przeniesiony do Dalmacji a stąd do Loreto. Ocalony w ten sposób miał zostać przed świętokradztwem Turków, którzy zdobyli Ziemię Świętą. Legendę kultywowano również na Śląsku wznosząc podobne domki.

Głogowskie Loreto miało być jednym z elementów odbudowanego wnętrza kościoła św. Mikołaja, po zniszczeniach wojny 30-letniej. Po opuszczeniu Głogowa przez Szwedów w 1650 roku rozpoczęto mozolne usuwanie zniszczeń. Ideą było również wybudowanie domku loretańskiego. Chciano wręcz naśladować obiekt istniejący już w Głogówku (Glogoviae Minoris). W 1668 projekt zatwierdził 

biskup wrocławski Sebastian von Rostock. (A już wtedy pod podłogą fary pochowany był pułkownik Georg von Rostock, może spokrewniony z biskupem). 

 

 

Kaplica loretańska w roku 2009.

 

 

1727, 12.05., na wielki warszawski bal wydany z okazji urodzin króla Augusta II Mocnego przybył „…cesarski poseł, hrabia Wilczek, plackomendant pogranicznej twierdzy Głogowa”. Zanotował tak, wszechobecny i chyba złośliwy kronikarz. Komendant głogowskiej twierdzy od 1717 roku wielokrotnie obarczany był obowiązkami dyplomatycznymi. Rzeczypospolita uhonorowała jego zasługi Orderem Orła Białego kilka lat później. Choć nie wiadomo czy w dobie powszechnego handlu symbolami, stopniami i funkcjami order dla głogowskiego hrabiego i „plackomandanta” nie był formą łapówki.

1905, 9.05.,  na przekształcanych intensywnie w Promenadę, likwidowanych od kilku lat południowych umocnieniach ziemnych twierdzy, przybył kolejny element małej architektury. Z okazji 100 rocznicy śmierci poety, dramaturga i filozofa Fryderyka Schillera, odsłonięto  jego popiersie ustawione na smukłym cokole. Pozostałe jeszcze do dziś resztki pomniczka kryją może tez i tajemnice pochodzenia i swojego autora.

 

 

Pomnik Fryderyka Schillera.

 

 

1945, 10.05., Łukaszczyk Józef Walenty (ur. w 1901 r. w Pacanowicach pow. Pleszew), przybył jak wspomina, tego dnia do Nosocic. Do Milicji Obywatelskiej  wstąpił w  Pleszewie w końcu stycznia. Do Głogowa został skierowany przez: „Związek Zagospodarowania Ziem Zachodnich… - [w Nosocicach] tutaj organizowały się władze powiatowe, pełnomocnikiem powiatu był ob. Marzec i był tam już posterunek M. Ob. Komend. był Sobczyk. Ja przyjąłem komendę w Głogowie i po przybyciu administracji miejskiej delegowanej z Jarocina rozpoczęliśmy urzędowanie 21 maja 1945 r.Tu najprawdopodobniej zawiodła pamięć bo powszechnie wskazywaną datą jest 26 maja. Wspominający kontynuuje: Zakwaterowaliśmy na ul. Jedności Robotniczej po jednej stronie korytarza Zarząd Miejski po drugiej posterunek Milicji ob., który składał się z sześciu milicjantów jak Główny Marian, Kosmatka, Buczkowski, Krościk, Garncarek i Łukaszczyk Józef Walenty.

 

14.05.,  a Franciszek Łuczak, wraz z grupą krajan po pieszej wędrówce ze Wschowy, i przekroczeniu Odry w okolicach Białołęki, zatrzymał się też „w Nosocicach, gdzie już był zorganizowany posterunek MO i tam zaangażowano nas do służby. Na drugi dzień udaliśmy się do Głogowa, ale to co zobaczyliśmy było wstrząsające. Ulice zawalone były gruzami, żadnego całego budynku, na każdym kroku pełno broni, pocisków a ścieżki i dróżki zaminowane. Nawet poszczególne korytarze domów zaminowane, co wskazywały napisy żołnierzy radzieckich „MINY” /…/ Naszym komendantem został mianowany ob. Chruścik [Józef Krościk - Wehikuł], poza tym naszym zadaniem było patrolowanie ulic i parków bo zdarzały się różne strzelaniny, których wyjaśnić nie było można. Komendant zarządzał różne ćwiczenia między innymi ostre strzelanie z kierunku Jedn. Rob. – Słowiańskiej na kierunek Szpitala przez ogrody warzywnicze w których to było pełno rowów i zasieków. Sam komendant lubił się prezentować zawieszając sobie sznury, medale, w dodatku lubił jeździć konno mając ostrogi przy półbutach. Po mieście kręciło się dużo szabrowników, którzy to dewastowali pozostałości w budynkach i obiektach i co mogąc wywozili do centralnej Polski…”

Jak widać z lektury fragmentów wspomnień dwóch pierwszych kierowników głogowskiej, miejskiej milicji różnią się miedzy sobą. Wehikuł będzie wracał do tych początków, zachowano pisownię oryginalną.

 

 

Franciszek Łuczak 30 lat później, w dniu pożegnania ze służbą w szeregach MO.

 

 

1948, 12.05., przez cały dzień w Stoczni odbywają się uroczystości  przekazania przez władze P.Ż.n.O władzom Czechosłowackim wydobytego i odbudowanego w Stoczni Głogów holownika „J. Ressel” dla CSPO (Ceskoslovenska Plavebni Oderska – czyli - Czechosłowacka Żegluga na Odrze)

Przybyłym gościom polskim i czeskim przygotowano bogaty program. Kulminacyjnym punktem uroczystości  było przecięcie wstęgi na holowniku, które miało nastąpić kwadrans po południu. Zaraz potem jednostka została poświęcona. Odegrano i odśpiewano „Rotę” i wręczono akt przekazania. Holownik odbył również, mając honorowych gości na pokładzie, krótką przejażdżkę po Odrze. Głogowskie uroczystości zakończył „wspólny obiad fabryczny z apelem o przystąpienie wszystkich załóg stoczniowych P.Ż.n.O. do wyścigu pracy w odbudowie taboru Odry.”

Natomiast wieczorem we Wrocławiu Czesi wydali bankiet – „wspólną wieczerzę” jak napisano w zaproszeniu Reprezentacji Czesko-Słowackiej Żeglugi na Odrze.

 

 

Holownik parowy „J. Ressel”, dla obok stoi jednokominowy holownik „Lubusz” wyremontowany dla Żeglugi na Odrze [archiwum TZG]

 

 

1999, 30.05., w ostatnią  niedzielę maja wśród rusztowań rozstawionych wzdłuż ceglanych murów kolegiaty odbyła się prymicyjna msza św. księdza Stanisława Brasse wyświęconego dzień wcześniej w katedrze gorzowskiej. Była to pierwsza msza sprawowana w Kolegiacie od kwietnia 1945r. i również pierwszą odprawioną w języku polskim.

Zapełniona wiernymi świątynia właśnie w ostatnich latach XX wieku była ilustracją jak odradzała się Kolegiata i jak wiara i zaangażowanie głogowian podniosły kolejne ruiny. 

 

 

Msza prymicyjna w ruinach kolegiaty




Wykonanie: ŁUKASZ JEDYNAK FOTOGRAFIKA