1234,
3.02., do wsi
Goscichowo (dzis. Gościkowo), zwanej też Paradyżem, pod Międzyrzeczem przybywa
wraz z 12 cystersami opat Henryk z pobliskiego, brandenburskiego klasztoru
cystersów w Lehnin. Przejął nadany fundacją komesa Mikołaja Bronisza 29 stycznia
1230 roku teren, na którym cystersi mieli wznieść kompleks klasztorny.
Akcent głogowski w tej historii może stanowić osoba
Bronisza. Wojewoda wielkopolski w latach 1230-1234 wraz z bratem Sędziwojem miał
zginąć z tatarskich rąk w bitwie pod Legnicą w 1241 r. Pochowanemu w klasztorze
poświęcono tablicę nagrobną widzianą jeszcze w XIX w. w prezbiterium kościoła.
Napis na niej brzmiał: „Nicolaus
Bronisius Comes posnaniensis et castellanus Glogoviensis” .
W dokumencie z końca XVII w. który znajduje się w Archiwum
Państwowym we Wrocławiu znaleziono zapis „fundatione
monaster ii ostrii Paradiesiensis Anno 1234, per Nicolaum Bronisium Palatinum
Maioris Poloniae et capitaneum Maioris Glogovie.”
Więc z dwóch źródeł poznajemy kolejnego
kasztelana głogowskiego. Dotychczas nie wymienianego i nieznanego.
Fundator był członkiem znakomitego rodu wielkopolskiego.
Tylko którego? Historycy toczą od wielu lat spór. Czy był to Bronisz Doliwa,
brat Sędziwoja i Chwała? A może pochodził z rodu Wieniawa jak chce Długosz, albo
z rodów Łodzia czy Pomian?. Prof. Joanna Karczewska w najnowszych badaniach
umieszcza go w tradycji rodowej rodziny Wieniawa za Długoszem i stwierdza, że „pojedyncze
głosy uważają Bronisza za Doliwę. Jednoznaczne stwierdzenie tego faktu jest
obecnie niemożliwe”. Jednak w
materiałach pokonferencyjnych, które w 2004 roku wydaje, uczestnicy i referenci
dość lekko pokazują tę sylwetkę jako pochodzącą z różnych rodzin.
Dociekliwym i ciekawym czytelnikom Wehikuł poleca więc tę
książkę. (Opactwo Cysterskie w Paradyżu,
jego rola w dziejach i kulturze pogranicza, red. nauk., Joanna Karczewska,
Zielona Góra 2004.)

Obraz fundacyjny, na którym Bronisz wręcza opatowi Henrykowi dokumenty
fundacji klasztoru, autor nieznany, pocz. XVIII w. Widniejący nad siedzącym
Broniszem uzywany przez niego znak runiczny dwóch dziewiątek, z których prawa
jest odwrócona stał się herbem Paradyża. [M. Walczak Paradyż,]
1296,
22.02., mijają
właśnie dwa tygodnie jak w trakcie porwania przez Brandenburczyków z noclegu w
Rogoźnie, zamordowany został król Polski Przemysław II (8.02.1296). Trwają
zabiegi o schedę królewską. Od północy obsadzają Zbąszyń i okolice
Brandenburczycy, zagrożona jest unia z Pomorzem. Rośnie spór między, księciem
brzesko-kujawskim Władysławem (znanym później jako Łokietek) a Henrykiem
głogowskim.
Dziś
jeszcze Henryk najprawdopodobniej przebywa w Głogowie szykując się do starcia
zbrojnego. Nad Odrę przybywają posiłki sojuszników. Oddziały z Głogowa wyruszają
na Poznań tradycyjnym szlakiem komunikacyjnym. Przy przeprawie przez Obrę,
nieopodal Krzywinia dochodzi do starć. Zniszczono wtedy jakieś dobra
poznańskiego biskupa. I do spotkania oponentów. Zawarta tam ugoda zwana umową
krzywińską nie zachowała się w całości. Jej treści przekazuje wydany później
dokument Łokietka.
Głogowczykowi
przypada ziemia poznańska aż do Obry na całej jej długości i ziemie za Wartą i
Notecią. Jak dostępne przekazy mówią:
„… linia podziału biegnie [od południa na
północ] wzdłuż rz. Obry od jej źródeł do ujścia, a dalej wdłuż rz. Obry od jej
źródeł do ujścia, a dalej wdłuż rz. Warty do [ujścia] rz. Noteć”.
Podział Wielkopolski, który wtedy
nastąpił oznaczał, jak zauważają historycy, trwały podział krainy na dwie
dzielnice pozostające pod zarządem dwóch skłóconych linii piastowskich.
Przekreślał też wg T. Jurka prymat Wielkopolski wśród polskich dzielnic.
1365,
25.02.,
Wehikuł
opisywał już, ale pod datą o dwa lata wcześniejszą [patrz numer 2/10] ślub
Kazimierza Wielkiego z Jadwigą żagańską [Mat/87] , gdzie powołując się na prof.
Władysława Semkowicza umiejscawiał wschowski ślub Kazimierza Wielkiego z
księżniczką głogowsko-żagańską.
A to
wydarzenie miało miejsce, jak twierdzi Marta Małkus, dyrektor Muzeum Ziemi
Wschowskiej jednak dziś: -
„we wschowskiej farze, król Kazimierz
Wielki (55 lata) poślubił młodziutką księżniczkę Jadwigę Żagańską. Jadwiga była
córką księcia głogowsko-żagańskiego Henryka V Żelaznego. Przeszło 20 lat
wcześniej król zdobył Wschowę w wojnie prowadzonej właśnie z przyszłym teściem.
Jadwiga została czwartą z kolei żoną króla (oficjalna bulla papieska wyrażająca
zgodę na ten ślub została wydana dopiero w 1368 roku). Długosz wspomina Jadwigę,
jako ładną i “przymiotami ozdobioną”.
1476, 28.02.,
w środę popielcową, w tydzień po śmierci Henryka XI głogowskiego w Kożuchowie
zgromadzili się przedstawiciele stanów głogowskich i miast „osieroconego
Księstwa Głogowskiego” jak pisze Felix Matuszkiewicz. Więc zjechali
rajcowie Głogowa, Kożuchowa, Szprotawy, Zielonej Góry, Sulechowa, Świebodzina i
innych miast księstwa by wspólnie z rycerstwem radzić nad problemem dziedzictwa.
Na konwencji zaprezentowano interesy 4 zainteresowanych. Optowali za swoimi
kandydatami reprezentanci Macieja Korwina, Władysława Jagiellończyka, króla
Czech, kurfirsta brandenburskiego (teścia zmarłego) i żagański Jan II. Zabiegi
dyplomatyczne nie przyniosły skutku. Rozpocząć się niebawem miała wojna, która
uzyskała przydomek sukcesyjnej.
|
|
1582,
27.02., dziedziniec Zamku Książąt Głogowskich
był wielokrotnie miejscem wydarzeń wielkich, strasznych, radosnych i
tragicznych. Przez wieki. Dziś stal się areną na której odbył się „pojedynek” –
między lwem i „dzikim” bykiem. Zwycięsko wyszedł król zwierząt.
1629,
13.02.,
Ferdynand
Minsberg w swej historii miasta i twierdzy zanotował za Berndtem kilka cudów,
które miały mieć miejsce w głogowskich świątyniach. Dziś rada miejska składająca
się z nawróconych przez Dragonów Lichtensteina katolików wydała oświadczenie, że
potwierdza swym autorytetem twierdzenie wiarygodnych mieszczan
Hansa Senftlebena i Fryderyka Schoepsa. Dopiero teraz przyznali, że wiosną dwa
lata temu w zamkniętej i pustej farze zobaczyli wysoko w oknie znajdujący się
obraz Matki Boskiej. Miał być otoczony promieniującym blaskiem i widocznym z
daleka.
1776, 13.02.,
dopiero dziś wszedł w życie na Śląsku papieski dekret kasacyjny (sprzed 3 lat)
likwidujący zakon jezuitów. Na jego podstawie zakonnicy głogowscy a było ich
pięciu stali się księżmi świeckimi z podległością hierarchii. Majątek klasztorny
i kolegium jezuickiego został przejęty przez Państwo i sprzedany. Pieniądze,
które uzyskano, przeznaczono na potrzeby protestanckich uniwersytetów w
Frankfurcie, Halle i Królewcu.
Tradycje kolegium jezuickiego w obiekcie klasztoru pojezuickiego dziedziczyło
gimnazjum katolickie finansowane po wielu reformach przez państwo.
1945,
12.02.,
Prąd w
wioskach otaczających Głogów wyłączono już w styczniu, więc oświetlano wnętrza
przy pomocy świec, których chybotliwe światełko wykrzywiające kształty ludzi i
przedmiotów pogłębiało tajemniczość nocy. Szczególnie robiło to wrażenie na
psychice nastoletniego chłopca obudzonego w środku nocy kiedy:
„…
piec w naszej sypialni wygasł zupełnie, w izbie zrobiło się zimno. Na dworze
wiał wiatr i prószyło śniegiem, słychać było lekkie trzaskanie okna… wszędzie
panowała grobowa cisza, słychać było jedynie wiatr. Na plebanii, tam gdzie
jeszcze przed godzinami żołnierze Wehrmachtu spali na słomie lub innych rzeczach
lub na podwórzu, gdzie zajęci byli swoimi pojazdami, wszędzie było cicho…
Żołnierze niezauważenie opuścili wioskę. Ich zniknięcie musiało się odbyć w
dużym pospiechu. Niektórzy z nich zapomnieli drobnych rzeczy osobistych. Nawet
czerwone druty telefoniczne nie zostały zabrane i zwisały jeszcze z okien
plebanii”
Tak zapamiętał noc
zamykania okrążenia wokół Głogowa Hans Breske mieszkający u swojego wuja,
proboszcza katolickiego w Kurowie Wielkim. Sam moment wejścia zdobywców, spędził
wraz z kobietami w zamaskowanym, wcześniej przerobionym grobowcu pod kościołem.
Rosjan przyjmował sam ksiądz Breske (po wojnie pozostając w parafii spolszczył
swoje nazwisko na Brzeski). Była to jakaś czołówka, która po pobieżnym
splądrowaniu plebanii i kościoła opuściła parafię. Kolejnego dnia przyjechali
dopiero oficerowie na przesłuchanie księdza, wraz z nimi w okolicy roztasował
się jakiś oddział. „Głośno
wydawane rozkazy mieszały się ze śpiewem żołnierzy i krzykami zarzynanych kur by
w kuchni przygotować je do pieczenia” (zachowano język oryginału, - J.
Brzeski, Z Hansem nie rozmawiam, 2011).

Szkic grobowców przebudowanych na
ukryty schron pod kościołem w Kurowie Wielkim.
1947, luty,
w „Gazecie Codziennej”
ukazującej się w Lesznie, a wydawanej przez tamtejszy
Blok Stronnictw Demokratycznych, wydrukowano taki anons złożony przez
głogowską elektrownię: „Elektrownia
w Głogowie poszukuje zaraz buchaltera samodzielnego do prowadzenia księgowości
zakładu. Kierownika administracyjno-handlowego. Dwóch urzędników do biura płacy
i pracy. Referenta personalnego. Zgłoszenia pisemne wraz z życiorysem, kierować
należy do Zjednoczenia Energetycznego oddziału dolnośląskiego, do elektrowni w
Głogowie.”
1949, 12.02.,
referent sekcji I Powiatowego urzędu Bezpieczeństwa Publicznego informuje
swojego przełożonego w WUBP we Wrocławiu, że w dniu dzisiejszym „przystąpiono
do rozpracowywania obiektowego skupisk autochtonów na terenie powiatu”.
Oceniano, że na terenie powiatu pozostało 120 osób uznanych za autochtonów –
przeważnie byłych obywateli niemieckich zamieszkujących tu do 1945 r. Oceniano,
że „mogą
posłużyć jako baza nasadzienia obcej agentury
wywiadowczej”
[słownictwo oryginału]. Posiadano w tym nielicznym środowisku dwóch agentów -
„Wolfa” i „Szarego”, którzy mimo jego znajomości nie inwigilowali wszystkich.
Postulowano więc o rozszerzenie agentury. Ze spisów zrobionych dla gmin i gromad
wynika, że w każdej było po kilka rodzin lub gospodarstw wspólnych. Większość z
tych osób nosiła polsko brzmiące nazwiska.
1988,
02.02.,
biskup ordynariusz
gorzowski Józef Michalik
(w latach 1986–1993, od 1992 r., biskup ord. zielonogórsko-gorzowski),
zgodnie z regułami prawa kanonicznego, eryguje nową parafię w Głogowie - p.w.
Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Jej proboszczem zostaje ks. Ryszard
Dobrołowicz, budowniczy parafialnej
świątyni. Łączy nowe obowiązki z dotychczasowymi. A na budowie
„kopernikańskiego” (bo na osiedlu Kopernik) kościoła w tym miesiącu rozpoczyna
się najważniejsze przedsięwzięcie roku – montaż posadzki.

Nieeksponowany często od tej strony fragment świątyni, w
krasie i oprawi jesiennej roślinności 2013 roku.
|