1157,
22.08., nad Odrę nadciągają straże przednie niemiecko-czeskich wojsk
Fryderyka Barbarossy zwanego Rudobrodym. Podjął on pod pretekstem obrony
wygnanego Władysława II, wyprawę na Polskę. Korzyści polityczne mają mu
pomóc w unormowaniu sytuacji wewnętrznej.
Wyprawa
była inaczej zorganizowana niż ta z przed 50 lat. Zwarte oddziały szybko i
w kilku miejscach przekraczają rzekę. Szczególnie wyróżnić się mieli
wojowie oddziałów czeskich. Częściowo wpław, ale i przy pomocy sprzętu,
który użyty został jako pojazdy, szybko zdobyli drugi brzeg. Obrońcy byli
zaskoczeni, gdyż nie spodziewali się tak sprawnie przeprowadzonego przedsięwzięcia,
jak zauważają niemieccy historycy. Bolesław Kędzierzawy zebrał wprawdzie
liczne wojsko, wspomagane przez Pomorzan, Prusów, Rusów i Węgrów ale nie
chciał podjąć otwartej bitwy.
Nie
pozostawało mu nic innego jak zgotować wrogowi w inny sposób możliwie
wiele trudności a samemu wycofać się w głąb kraju. I tak spalił silne,
dotąd nie zdobyte twierdze odrzańskie: Głogów i Bytom, aby ich nie oddać
w ręce wroga i zniszczył szeroko i daleko kraj.
W
wydanej przez TZG w ub. roku książce „Warownia głogowska” jej
autor pisał tak:
„Taktyka
polska w 1157 r. niewiele różniła się od wcześniejszych, miała jednak
taką odmienną cechę, że zrezygnowano ze stałych punktów oporu (Głogów,
Bytom Odrzański). Polacy cofali się, nie organizując, jak dotychczas,
obrony w odosobnionych punktach oporu, lecz je po prostu niszcząc, a w
dalszym ciągu próbując podejmować walkę podjazdową, gnębili i szarpali,
na miarę możliwości, wrogie wojska podążające polskimi szlakami. Nie
wiadomo, co przeważyło, że podjęto się spalenia Głogowa i Bytomia Odrzańskiego.
Być może Polacy, paląc obie warownie, (które przecież w 1109 r były
przez wroga nie do zdobycia), założyli, że nie byliby w stanie w nich stawić
wrogom skutecznego oporu. Można więc przypuszczać, że nie mieli szans na dłuższe
opieranie się Niemcom w Głogowie ….”
„Mamy więc w tej kampanii moment innego niż zazwyczaj postępowania
wojsk polskich. Zamiast uporczywej obrony, rezygnacja z niezmiernie ważnego
punktu strategicznego (Głogów) bez walki. Palenie grodów i stosowanie
elementu „spalonej ziemi” to kolejny element do tej pory w Polsce
niestosowany. Trudno przypuszczać, aby książęta polscy rezygnowali z tak
silnych twierdz tylko dlatego, że być może sukcesu dopatrywali się we wciągnięciu
cesarza w głąb kraju, a tam zamknięciu go w pierścieniu i zniszczeniu, bo
to było po prostu niemożliwe.”
1464,
15.08., od
dzisiejszego święta Wniebowzięcia
do Adwentu trwała na ziemi głogowskiej epidemia zarazy morowej
przeniesionej przez kupców z Miśni. Miało umierać codziennie
w mieście ok. 60 osób, co dałoby zawrotną liczbę ok. 6 000 zmarłych na
prawie 12 000 mieszkańców. A na wsiach liczba zgonów miała być
jeszcze większa. W 1564r. liczba ludności wynosiła 9.800.czyli nie osiągnęła
jeszcze stanu z przed tragedii. Szalejąca epidemia zdziesiątkowała ludność
miasta ale dotknęła tez i okoliczne. W kronikach Wschowy czy Zielonej Góry
też zachowały się opisy tej plagi. A u jej
podstaw był powszechnie panujący brud, niska świadomość higieniczna. Na
to nakładał się też zamęt powstający na wieść o "powietrzu",
brak bardziej zorganizowanego przeciwdziałania. Nie pierwsza to ale i nie
ostatnia w doświadczanym przez los mieście taka sytuacja.
1506, 4,08., książę Zygmunt pospiesznie opuszcza Głogów kierując
się przez Wschowę na wschód. Jedzie na Litwę. Przedwczoraj Michał Gliński
przywiózł wiadomość z Wilna. Ciężko zachorował jego starszy brat
Aleksander, Król Polski. Dziś jeszcze nikt nie przypuszcza, że Zygmunt do Głogowa
już nie wróci.
1635, 4.08., ukazuje się patent władz
miejskich Głogowa w sprawie powrotu uciekinierów wojennych. Burmistrz Adam
Hahn i Rada Miejska apelują do mieszczan posiadających nieruchomości w
twierdzy o powrót i współuczestnictwo w odbudowie. Wehikuł cytuje dokument
w całości:
„My
Burmistrz i radni cesarsko-królewskiego miasta oraz twierdzy Głogów każdemu
kto przebywa z dala od gminy miejskiej i zatrzymał się w Koronie Polskiej
– z racji minionego zagrożenia wojennego – Obywatelom , Mieszkańcom
i podwładnym przyjazne pozdrowienia i wszystko co dobre.
Następni
w imieniu Majestatu Cesarskiego wszystkim pospołu i każdemu z osobna –
czy macie tu stałe miejsce zamieszkania czy też nie - zlecamy z całą powagą
i niniejszym Patentem podajemy do życzliwej wiadomości co następuje:
Odkąd
z życzenia Bożego, nastał już obecnie stały pokój, a garnizon
nieprzyjacielski został odwołany, żywiliśmy nadzieje, że każdy sam z
siebie albo też mocą
wystosowanego pozwu przypomni sobie wierność swoją i zobowiązania, którymi
związał się był wobec zwierzchników krajowych i gminy miejskiej i spełni
tym samym powinność swoją – to niestety zmuszeni jesteśmy przyjąć
do wiadomości, że nic takiego nie nastąpiło. Otóż większą część
tamtych ludzi zmierza ku temu, żeby wojska cesarskie, jakie winny być żywione
przez księstwo głogowskie, utrzymywały kosztem nielicznych będących tu
jeszcze na miejscu mieszczan. Ci natomiast od tego czasu, przy dobrym i
lepszym stanie rzeczy w mieście, znów przystępują do starań o własne
utrzymanie i na równi z tymi, którzy nieprzerwanie Cesarzowi powinność
swoja świadczyli, pragną swoje mieszczańskie rzemiosło dalej uprawiać. My
zaś nie możemy, a nawet nie wolno nam okazywać pobłażania wobec takich
praktyk owych ludzi nieobecnych, mając na uwadze zbytnie przeciążenie tych
co pozostali na miejscu.
Chcemy
zatem niniejszym pismem wszystkich razem i każdego z osobna naszych Obywateli
i Mieszkańców – obojętnie, czy maja swoje mienie w postaci domów, w
mieście czy po wsiach, czy tez utracili je na skutek pożaru lub szkód
wojennych – poważnie napomnieć i zarazem im rozkazać, żeby zaraz
niechybnie w ciągu najbliższych czterech tygodni, rachując od daty tego
pisma, tu się stawili i przejęli swoje majętności i domy.
Z
tym, ze każdy z nich musi tu dostarczyć i gminie miejskiej daninę wpłacać,
a mianowicie: od piwiarni tygodniowo pół cesarskiego talara, od innego domu
czy zakładu sześć groszy; z gospodarstwa chłopskiego pół cesarskiego
talara – ogrodnik zaś sześć groszy
Wszystko
to pod wyraźnym, stanowczym a nieodwołalnym ostrzeżeniem, iż ten lub ów,
sam z siebie czy za swoich nieletnich zgodnie ze swoim ścisłym obowiązkiem,
jeśli tu na miejscu się nie stawi – a gdyby nie znalazł mieszkania,
tak i przez wynajem niech sobie zapewni schronienie – kto by więc dla
ulżenia trwającym tu obywatelom swojej powinności, czy też
wyznaczonej równowartości, licząc od 23 lipca, każdego tygodnia
rzetelnie nie odprowadzał, tego musi się uznać za nieposłusznego i wiarołomnego
ziomka, majętność jego tu zostawiona uznać się musi za całkiem przepadłą.
A mimo tego nie można mu bynajmniej przyznać, by był uwolniony od swojej
przysięgi i od swych zobowiązań. Nie jest także dopuszczalne i prawomocne,
żeby tak i swoich wierzycieli w Polsce i na Śląsku miał odsyłać do
wspomnianych zakładów; wierzyciel musi raczej kierować swoje pretensje
tylko do osoby, której zawierzył.
Wszyscy
zatem co do jednego niech to na uwadze mają i będą świadomi, że z cała
mocą to musi być utrzymane.
Dokonano
w Głogowie 4 sierpnia 1635 roku ”

Alegoria
gwałtów w wojnie 30-letniej
1683, 30.08., inwazja potężnej armii tureckiej na Europę wzbudziła
również strach na Śląsku. Choć już oddziały polskiego korpusu króla
Jana III Sobieskiego podchodziły pod Wiedeń, dziś dopiero dociera zarządzenie
(Intimation) Urzędu
Zwierzchniego w sprawie przygotowań obronnych miasta. Nakazuje się w nim
„zaopatrzyć
kolegiatę na Ostrowie Tumskim w przedpiersie, remontować zawalone mury
miejskie, dokończyć rozpoczęte prace fortyfikacyjne”. Ponieważ
nakazano formowanie dodatkowych regimentów do dotychczasowego
garnizonu przybyli dodatkowi rekruci z regimentu Metternicha, którym wskazano
Głogów jako miejsce zbiórki. Jak w takich momentach bywało - zaczął się
spór między komendantem a magistratem, ponieważ ten pierwszy chciał
zakwaterować rekrutów w domach mieszczan, drugi zaś w starych i nowych
barakach by zdjąc ciężar z mieszczan.
Widząc
konflikt władzy żołnierze dopuszczali się wkrótce potem różnych swawoli
wobec cywilnej ludności. Wymuszali u bram na kupcach jarmarcznych różne
nienależne daniny, oficerowie samowolnie polowali na gruntach i polach
miejskich z psami i końmi, pułkownik von Berge rozkazał wwieźć do miasta
bez uiszczenia cła piwo uwarzone w Wąsoszu i
nie chciał wydać koni zabranych cudzoziemskim uczestnikom jarmarku.
1757, 12.08., kamera wojenna i dominialna poleciła proboszczowi kościoła
św. Mikołaja umieszczenie 1020
ton soli w kościele i okolicznych zabudowaniach. Wielebny Franz Leopold
Scholtze (1740-1772) trzy dni później usiłował oprotestować to polecenie.
Uzasadniał, ze składowana sól uniemożliwi pochówki w podziemiach
zastawiając wejścia do grobowców w podziemiach i zasłoni ołtarze boczne.
Odpowiedź urzędu była bezlitosna. Mimo powoływania się na fakt nie
zajmowania kościołów w twierdzach Świdnica i Nysa, tu ostrzeżono
proboszcza, że świątynia może być
w razie zagrożenia zajęta na potrzeby wojska. Odwołanie do Króla nie pomogło.
Pryzmy soli zaległy na kościelnej posadzce nie bez wpływu na materiały
budowlane i elementy wystroju wnętrza.
1786,
18.08., po południu dotarła do miasta wiadomość, ze w dniu wczorajszym
zmarł król Fryderyka II. Zgodnie z poleceniem komendanta twierdzy
natychmiast zamknięto bramy miasta zarządzono zbiórkę przebywających w
mieście żołnierzy. Na międzywału garnizon złożył przysięgę nowemu królowi
Fryderykowi Wilhelmowi II.
1813,
sierpień, w obliczu zbliżającego
się końca rozejmu, trwają gorączkowe przygotowania twierdzy do obrony.
Przywracana jest zdolność bojowa urządzeń fortecznych, gromadzone zapasy
żywności i broni. W przerwie miedzy oblężeniami przybyły dodatkowe 2 działa
6-funtowe, 2 haubice, 4 moździerze (z 14 vorrathslaffeten). Dostarczono
prochu do 230000 funtów, 78 700 kul, 15000 granatów, a w saskim parku było
gotowych 28 wozów amunicyjnych. Uzupełniano również załogę. Do
17 sierpnia znalazły się za murami główne siły batalionów 151 liniowego
pułku piechoty. Razem stanowiło to więc ok. 2 5000 oficerów i żołnierzy.
Następnego dnia w jego skład wcielono półbatalion 133 pułku. Kolejnego z
kolei dnia został ranny dowódca tej
największej jednostki garnizonowej - pułkownik Jean
Pierre Recouvreur

Orzeł
napoleoński - znak honorowy 151 liniowego pułku piechoty w pełnej gali na
czele pułku.
1870, 4.08., w
pierwszych dniach wojny francusko-niemieckiej hekatombę polskiej krwi pod
Weissenburgiem złożyły bataliony głogowskiego 59 pułku piechoty. W
stacjonujących w Głogowie jednostkach kajzerowskiej armii służyło wielu
Polaków, mieszkańców pobliskiej Wielkopolski. 58 pułk piechoty nazywano wręcz
popularnie „Kaczmareks
Regiment” a w oficjalnej nazwie miał „3 Poznański”.
Prasa
niemiecka i angielska opisując krwawe efekty zmagań na początku wojny,
zauważyła, że większość żołnierzy tego pułku jest narodowości
polskiej. Do kanonu polskiej literatury trafiła nowelka „Bartek zwycięzca”,
którym mógł być jeden z żołnierzy
głogowskiego garnizonu, wielkopolski chłop.
I
choć wśród
spisu poległych pod Weissenburgiem żołnierzy „3 Poznańskiego
Pułku Piechoty nr 58” nie
ma żadnego Kaczmarka, to lista polsko brzmiących nazwisk jest imponująca: |
|
-
E.Rudynski, J. Rzepa, L. Brzaska, W. Kurowski, W. Stefaniak,
Janecki, J. Przychodzki, J. Nowak, R. Sukała, J. Nawrocki, J.
Liskiewicz, W. Tojek, H. Domagała, A. Dębczynski, A. Jankowiak, I.
Nowacki, J. Beczynski, A. Duczyński II, S. Rutkowski, J. Krzymański, W.
Kubacki, W. Modrczyk, J. Milajczak, J. Nowaczyk, A. Koszycki, P. Włodarkiewicz,
W. Wachowiak, F. Frankowski, J. Stefaniak, A. Przymuszała, A. Wróblewicz,
J. Stanisławski, T. Lipczak, J. Filipowski, A. Banorski, M. Wojtkowiak,
A. Basiński, A. Napierałą, A. Stachowski, C. Czapraski, W. Maik, W.
Nowaczek, Nowak, W. Kończak, J. Skotarczak, J. Konieczny, M. Kuleczka, A.
Luczka, C. Stabrowski, W. Kuchna, J. Koreanek, A. Adamczewski, J. Dura, W.
Dymek, S. Grześkowiak, W. Janczak, A. Janiszewski, J. Mania, J. Molik, J.
Stefaniak, P. Borowski, F. Krzyżan, B. Kmieckowski, L. Gawłowski, M.
Pierczynski, I. Przyborowski, W. Utraciak, C. Sierpiński, A. Makowski, M.
Kurowski i inni.
By uczcić pamięć poległych,
na pobojowiskach odsłonięto i poświęcono pomniki. Jeden z nich, w 1910
roku otrzymał swoją kopię w Głogowie. W
rocznicę bitwy, w związku z 50-leciem istnienia 58 pułku,
Stowarzyszenie Weteranów i żołnierzy 58 pp postawiło na pofortecznej
konstrukcji nieopodal byłej Bramy Wrocławskiej w południowej części
miasta, obelisk. Był on wierną
repliką obiektu stojącego od 1872 na polach pod Weissenburgiem.


Pomnik
żołnierzy 58 poznańskiego pułku piechoty. Z lewej odsłonięty w 1872
r. na polu bitwy pod Weissenburgiem, obok – kopia postawiona na
blokhauzie przy ul. Piastowskiej w 1910 r.
1890, 17-22.08., w Głogowie miał przebywać Stanisław Wyspiański (1869
- 1907).
Dwudziestojednoletni,
młody a dobrze zapowiadający się artysta wyjeżdża 1 marca tego roku
za namową i przy pomocy Tadeusza Stryjeńskiego, a wbrew zdaniu Matejki,
w pierwszą podróż zagraniczną. Wiodła ona przez Wiedeń,
Wenecję, Padwę, Weronę, Mantuę, Mediolan, Bazyleę, Como, Lucernę aż
do Paryża. Wyspiański przybył tam wkrótce po 24. kwietnia i pozostał
w stolicy Francji przez 6 tygodni. Droga powrotna prowadziła przez
Niemcy, na tej trasie miał się tez znajdować ówczesny Glogau.
Czy
17 sierpnia recepcjonista głogowskiego hotelu „Pod Koroną”
wpisał do księgi gości młodzieńca
„aus Krakau”? Czy w czasie pobytu artysta utrwalił w
swoim szkicowniku głogowskie zabytki, mające też polskie korzenie?.
Jerzy Piotr Majchrzak w swojej barwnej opowieści - gawędzie odpowiada na
te pytana twierdząco. Ale Wehikuł poszukując potwierdzenia a przede
wszystkim szkiców, trafił do krakowskiego Muzeum Narodowego. Uprzejma
pani Kustosz nie znalazła do dziś wzmianki
o pobycie Wyspiańskiego w Głogowie. Ale takiego wariantu trasy powrotnej nie
wyklucza. Natomiast uważa, ze nierealny jest „zakres czasowy, bowiem zadatowane
szkicowniki Wyspiańskiego poświadczają, że jeszcze 18 sierpnia był w
Pradze, 24 w Dreźnie, zaś dopiero 29 sierpnia przybył do Legnicy, by
następnego dnia udać się do Poznania, gdzie przebywał (co też poświadczają
rysunki) między 30 VIII a 4 IX 1890 roku.”
O
wynikach dalszych poszukiwań Wehikuł będzie informował.
1944, 27.08., 9 letnia Jadzia Modrakowska wraz z bratem, mamą i
stryjem wchodzą do restauracji „Piwnica Ratuszowa” w Rynku. W
salach było już wtedy pustawo. Ostatni dzierżawca lokalu, Artur Kliche,
był wcześniej starszym kelnerem u poprzedniego szefa, Hermanna Wielanda.
Dziś oferuje jeszcze wykwintne posiłki. Napoje i dania z karty były
jeszcze w dobrym wyborze, te ostatnie, jak gdzie indziej, na kartki
żywnościowe. Po 66 latach pani Jadwiga Modrakowska złożyła w TZG
swoje wspomnienia. Trafiła do Głogowa wraz z mamą i młodszym bratem -
zostali aresztowani tuż po wybuchu Powstania Warszawskiego i wywiezieni
do obozu w Głogowie. Tu, poniewieranych odnalazł Kurt
Schwarzbach, przyrodni brat jej ojca. Mieszkał we Wrocławiu, z którego
przyjechał na wieść o kłopotach rodziny w Głogowie. Zabrał ich na
obiad – „Przeraził
się widząc warunki w jakich mieszkaliśmy.” A w lokalu
wszystko dzieci ciekawiło. Widziały różnicę między ubiorem
nielicznych gości a nędzą swojego. Jednonogi kelner nie wszystko wyciął
z karki i na dodatek zapakował gratis nieco słodyczy.
Interwencja stryja okazała się
skuteczna, rodzinę zwolniono z obozu i matce zezwolono na pracę we Wrocławiu.
1945,
l4.08., inżynier Władysław
Gadus, który niedawno, bo w maju przyjechał z Kresów, przejął port
rzeczny z rak komendantury wojennej.
Zniszczony i ogołocony ze sprzętu teren w dalszym ciągu jednak będzie
traktowany przez sowieckich marynarzy z pobliskiej Nowej Soli jak
rezerwuar części zamiennych. Nie mniej jednak powstaje w mieście placówka
państwowej służby wodnej. Stojący na jej czele inż. Gadus pozostanie
w Głogowie do śmierci w 2000 roku.

Inż.
Władysław Gadus na nadodrzańskim gruzowisku
1946,
21.08., w Rejonowej Komisji Uzupełnień Głogów z siedzibą w Nowej
Soli odbył się pobór rocznika 1925. Z terenu powiatu głogowskiego
podlegało mu 155 młodych ludzi. Przed Komisją stanęło 145 mężczyzn,
10 było
nieusprawiedliwionych.. O godz. 15,30 do siedziby komisji przybył gen.
dyw. Stanisław Popławski, ówczesny Dowódca Okręgu Wojskowego Śląsk
(późniejszego Okręgu Wojskowego nr IV i od
1953 r., Śląskiego Okręgu Wojskowego. W czasie wojny gen. Popławski
był dowódca I Armii Wojska Polskiego. Jego pobyt na terenie powiatu
traktowany był również jako wizyta dowódcy frontowego u swoich żołnierzy.

W
trakcie podróży po Popławski
służbowych generał Popławski nie stronił od populistycznych gestów.
Podpis pod tym zdjęciem z 1946 roku mówił, ze generał „używa kosy nie gorzej niż miecza”. Tu również z
papierosem w ustach.
1947, sierpień,
Państwowy Urząd
Bezpieczeństwa Publicznego (PUBP) w Głogowie zwraca się z prośbą do głogowskiego
Starostwa „o
wydanie polecenia burmistrzom, wójtom i sołtysom przeprowadzenia i
prowadzenia ścisłej ewidencji ludności niemieckiej oraz ludności z
akcji „W" według następujących rubryk: lp, nazwisko i imię,
data ur., skąd przybył, adres zam., uwagi oraz przesyłanie raportów
odnośnie przebywania w/w i 15 każdego miesiąca do Starostwa Powiatowego".
Według Urzędu zarządzenie to miało zapobiec samowolnemu oddalaniu się
ludności z akcji „W" na tereny innych powiatów. W wypadku
ujawnienia takiego oddalenia się przesiedleńców miały być wobec nich
wyciągnięte ostre konsekwencje. Jak pisze badacz dziejów Łemków, w
odpowiedzi władzom PUBP starosta informował, iż „ewidencję i kontrolę ruchu ludności
na terenie Rzeczypospolitej reguluje wyczerpująco rozporządzenie z dnia
16.3.28 /Dz.U.R.P. nr 32 poz. 309/. Wszelkie zmiany w tych przepisach mogą
odbywać się jedynie za zgodą władz przełożonych". Wobec
tego postulował, aby zwrócić się za pośrednictwem Wojewódzkiego Urzędu
Bezpieczeństwa Publicznego (WUBP) do Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu
z wnioskiem o wydanie odpowiedniego polecenia na prowadzenie specjalnej
ewidencji ludności niemieckiej i ukraińskiej z akcji „W". Było
wtedy w powiecie głogowskim ok. 1100 obywateli narodowości ukraińskiej.
1972, 22.08., rozpoczęto budowę Osiedla “Chrobry”.
Skomplikowało to w pierwszej chwili komunikację mieszkańców południowej
części miasta z okolicami dworca kolejowego i Alei Wolności. Została
zamknięta tzw. „Czarna
Droga” wijąca się przez wielki kompleks ogródków działkowych.
Dziś na jej miejscu znajduje się część chodnika biegnącego od ul.
Gustawa Morcinka do obecnego „Zielonego Rynku”. Wtedy ul. Słowiańska
była wylotową w kierunku Brzostowa, a za nią do koszar, znajdowały się
wśród kasztanów baraki warsztatów mechanicznych Zespołu Szkól
Zawodowych. Tu zacznie się niebawem wyłaniać nowoczesna dzielnica
mieszkaniowa. Zmieni się miejski układ komunikacyjny. Powstanie
ulica Wojska Polskiego i zostanie zamknięta ul. Słowiańska.

W
zimowym pejzażu byłych ogródków działkowych trwa budowa pierwszych
bloków osiedla „Chrobry”. W głębi nieistniejący już
budynek mieszkalny miedzy obecnym Bankiem a kominami nieistniejącej też
już ciepłowni. Wieżowce przy ul. Daszyńskiego w budowie … a z
lewej niepozorne kominy piekarni i masarni PSS. |